Jeśli zastanawiacie się, czy te marne opinie większości krytyków na rottentomatoes.com są
rzeczywiście zasłużone, krótko Wam odpowiem: Nie.
Zgadzam się, film jest momentami chaotyczny, ma problemy z tempem, pojawiają się dziury i
nieścisłości, niemniej sama historia, a także fenomenalna gra aktorska Bettany'ego i Hall
zasługują na uznanie.
Co sprawia, że tak bardzo sprzeciwiam się wypowiedziom tychże krytyków? To, iż po
seansie dalej o tym filmie myślałem. Nazbyt apokaliptyczne przesłanie, jednakowoż ukazuje
dość ważny problem związku moralności, etyki i postępu, a także szerzej - nadmiernej, bezkrytycznej
liberalizacji świata.
Podsumowując, jest wiele minusów, jednakowoż całość, pomimo tych wad, wypada całkiem
przyzwoicie.
6/10
Ja spodziewałem się o wiele więcej i wymagałem bardziej głębszego przesłania. Film był płytki, nie szło się porwać i wszystko, co było koncepcją Transcendencji w zamyśle otrzymaliśmy prosto na tacy.
Zdecydowanie film jest przesadzony gwałtownością rozwoju. Jak napisałem w swoim wątku - autorzy popłynęli zbyt bardzo.
Jestem pewien, że dało to się zrobić lepiej.
Zgadzam się co do gwałtowności rozwoju, też o tym pisałem.
Co do głębi przesłania - jakie miało być, takie było. Właśnie, to samo mówił A. Einstein. Bezkrytyczne "ożywianie" sztucznej inteligencji może być naszym końcem. Takie przesłanie zostało w filmie przedstawione.
Duża wadą dla mnie były za to płytkie role drugoplanowe - Freeman czy zazwyczaj fenomenalny Murphy, oni powinni móc się w filmie popisać. Ale nie oszukujmy się, w takiej "Incepcji" Nolana role drugoplanowe też zostały słabo wykreowane.
Tak naprawdę, wiele elementów można było zrobić lepiej - w którym filmie nie można? Niemniej, za całość śmiało można dać 5/10 - tyle miałem dać na początku, po namyślę jednak doszedłem, iż film zdecydowanie różni się ( na korzyść ) od przeciętnego filmu sci-fi nastawianego na tępą akcję.
Pozdrawiam
O właśnie, spójrz - mimo podobnej gry aktorskiej i zbliżonego bądź, co bądź charakteru obu filmów ( Transcendencja i Incepcja) ten drugi jest o siedemdziesiąt osiem razy lepszy i co jakiś czas do niego wracam. Wątpie natomiast, abym w najbliższej przyszłości wrócił do Transcendencji, bo nie odnajdę w niej nic nowego.
Sam chciałem przytoczyć te dwa filmy w konfrontacjo aktorskiej, ale bałem się to będzie chybione zestawienie. Teraz widzę, że rozumujemy całkiem podobnie.