Bardzo mocno się rozczarowałem filmem. Po obejrzeniu trailera byłem bardzo pozytywnie do
produkcji lecz to co zobaczyłem w kinie przerosło moje najśmielsze oczekiwania.
Pierwsze pół godziny - super. Daje do myślenia, włącza wyobraźnię i szykuje na coś więcej.
Niestety z czasem jest coraz gorzej.
Nawet nie wiem od czego zacząć... Dlatego przepraszam za brak harmonii i chronologii
wypowiedzi ale jestem świeżo po seansie.
Liczyłem na to, że większą grupę odegra RIFT. Miałem nadzieję, że film będzie opierał się na
tropieniu, podchodach, infiltracji i "walki" sieciowej pomiędzy Willem a RIFT'em. Niestety zostali
oni sprowadzeni do kozłów ofiarnych "w razie porażki".
Niezrozumiałe dla mnie jest to, że Will "obdarowywał" ludzi super mocami. 0 wyjaśnienia,
rozwinięcia... Stali się super ludźmi - po prostu.
Motyw z "cząsteczkami sieci" dla mnie kompletnie bez sensu. Maszyna wpływa na komórki żywe i
przejmuje nad nimi kontrolę - naprawiają wszystko, wchodzą do ekosystemu, unoszą się z
wiatrem.... Rozumiem Sci-fi ale to - bez żadnego wyjaśnienia - to trochę przegięcie.
Scena gdy Bree grozi Maxowi i krzyczy do niego żeby "wgrał wirusa"... Wsiada z nim do
samochodu i nie wiadomo gdzie chcą jechać - uciekać? jechać do Evelyn? Nagle samochód się
przewraca, Max wysiada a ona do niego z bronią i krzykiem - tylko czy krzyk był skierowany do
niego? Czy może do Willa żeby sam wgrał sobie wirusa? Przeczy to całej akcji podstępu i
podchodów.
Tak na gorąco tyle mnie raziło. Tak jakby twórcom zabrakło pomysłu na poprowadzenie akcji i
ciekawsze rozwinięcie fabuły. Mogę za chwilę być oczywiście zjechany, że nie mam wyobraźni, że
film był oh-ah! i się nie znam, że porusza mega ważne tematy, etc. Niestety jak dla mnie na
pierwszy plan wysunęły się błędy scenariusza, alogika niektórych wątków i scen, motywy
przesiąknięte sci-fi.
Aha no i na końcu okazuje się, że wszyscy jednak się mylili - SI Will to jednak był Will i postanowił
on nie tylko nie niszczyć wszystkich tylko "popełnić samobójstwo" do tego zabijając również
Evelyn.
Dla mnie film okazał się porażką i żałuję, że poszedłem na niego do kina. Rola Depp'a strasznie
mnie zawiodła, tak samo Freeman'a.
Pozdrawiam,
Bartek