Jak w temacie, pomysł naprawdę świetny, ale pod koniec twórcy nie mogli chyba się
zdecydować czy ma być to fajny film akcji z happyendem, czy raczej filozoficzne rozważania
o transhumanizmie, i wyszło coś pomiędzy, czyli byle co. [SPOJLER] Mam na myśli pytanie,
czy w komputerze naprawdę żył świadomy Will. Niby pod koniec dowiadujemy się ze nie, że
to jest niemożliwe (tzw "chiński pokoj") ale na sam koniec jednak się przenosi Do nowego
ciała, i razem szczęśliwy z żoną umierają.
Każdy kto ma minimalną wiedzę na temat AI, wie że to nie był Will. Serio, tu nie trzeba filozofować, to jest fakt. Na kwantowym nośniku znajdowały się jedynie wspomnienia Willa, które PINN odebrał jako swoje. W najlepszym wypadku była to kopia Willa, nie zaś on sam.
Poza tym na końcu on się wcale nie przenosi do nowego ciała. On po prostu wyhodował ciało Willa, które było tak samo podłączone do komputera, jak ciało wszystkich ludzi w tym mieście.
Poza tym happyend? Jak sobie wyobrażasz w tym filmie happyend? Tu nie było mowy o dobrym zakończeniu, ponieważ zarówno AI, jak i RIFT było złym wyborem. Twórcy wybrali mniejsze zło w postaci RIFT i to można uznać za jako-takie "dobre" zakończenie.
O tym właśnie mówię, to nie był Will, i reżyser powinien to pokazać, i tego się konsekwentnie trzymać, a nie pokazywać szczęśliwe małżeństwo, powrót Willa, żeby widzowie za bardzo nie płakali
Ale czemu reżyser miałby to pokazać? Czy żyjemy już wśród tak debilnego społeczeństwa, że trzeba im dokładnie palcem pokazać pewne zależności, zaś zło i dobro przedstawić w jak największym kontraście, by ludzie potrafili je od siebie odróżnić? No bez przesady. To prowadzi do dalszego ogłupiania ludzi. Niech ci sami poszukają, się douczą, zainteresują tematem.
Czyli filmy mają służyć wyłącznie rozrywce? Filmy, podobnie jak książki mają pobudzać do refleksji, zwracać uwagę na problemy których czasem nie dostrzegamy, lub które dopiero zaczną się pojawiac. A zainteresowanie tematem często zaczyna się właśnie od środków kultury, to one pozwalają spojrzeć na zagadnienie z innego punktu widzenia, poznać inne zdania, zwrócić uwagę na niedostrzegane aspekty
No właśnie nie mają służyć wyłącznie rozrywce, toteż nie rozumiem czemu domagasz się, by tak było. Przecież jasne pokazywanie co jest czym, w sposób oczywisty wyłącza potrzebę myślenia podczas filmu. Kiedy film pozostawia pewien brak wyjaśnienia, na zasadzie "nie wyjaśnimy tego, ponieważ to powinieneś wiedzieć", ludzie mają powód do rozmyślań, do zainteresowania się tematem.
Gdyby w filmie dobro i zło zostało przedstawione bardzo jaskrawo, to gdzie by tu było pole do dyskusji? A było złe, B było dobre, koniec tematu. Taki byłby finał.
Nie zrozumieliśmy się. Nie chodziło mi o to, żeby film pokazywał jak jest czy powinno być. Ten film porusza temat tożsamości człowieka w komputerze, i tego reżyser powinien się trzymać, a nie nagle pod koniec mówić "trudny temat, ale żeby nie było wam smutno to Will pozostał Willem i umarli szczesliwi". Przez cały film zastanawiałem się na ile człowiek pozostaje sobą po takim transferze, a tu nagle kiczowaty jednoznaczny happy end
No ale Will nie pozostał Willem! Gdzie Ty niby to masz w filmie? Komputer wyhodował ciało Willa i tyle. Przecież to był nadal komputer.
Poza tym jak już powiedziałem, to nie był Will już od samego początku. Był to wyłącznie program komputerowy wzbogacony o kopię zawartości mózgu Willa.
No ja tak właśnie interpretuje zakończenie, wg mnie nie mógł nim pozostać, ale Kiedy zostaje odłączony od sieci wygląda to tak jakby zawsze był sobą, i chyba nawet mówi coś w stylu ze już wrocil
Ale on nie zostaje nigdy odłączony od sieci. Zarówno on, jak i ona umierają z powodu wirusa wprowadzonego do systemu (PINN ostatecznie podłączył ją do siebie)