Słyszałem wiele zachwytów nad tym filmem, opisywany był jako perełka propagandy, wielkie dzieło o wartości historycznej, które wpłynęło na filmowców na całym świecie, a reżyserka określana była jako twórca genialny...
I co?
Parada, przemówienie, parada, przemówienie, parada, przemówienie.
Pod koniec zasnąłem, obudziłęm się 5 minut później i widziałem na ekranie dokłądnie to samo co przed zaśnięciem.
Przyznaję, film ma kilka mocnych scen, (apel robotników, przemówienie Goebbelsa) ale generalnie strasznie się zestarazał i w tej chwili nie przedstawia dla mnie żadnej wartości jako dzieło filmowe, chociaż niewątpliwie pozwala spojrzeć na historię z trochę innej perspektywy, "od wewnątrz".
Polecam miłośnikom historii, reszta się znudzi.
Jako dzieło propagandy dla mnie ten film jest rewelacyjny, nie ma możliwości by nie zrozumieć przekazu ideologicznego. W zasadzie może znużyć w pewnym momencie bo jako widz nie jestem związana z ideologią i pod tym względem mnie nie zachwyca.
Chyba nie zwrócileś uwagi na stronę formalna filmu: w momencie powstania niezwykle nowatorskie rozwiazania zwiazane z wykorzystaniem ujec z wielu (równiez będacych niekiedy w ruchu) kamer oraz z dynamicznym montażem.
Dzisiaj moze te rozwiazania nie budza zdziwienia, ale w przypadku każdego dzieła historycznego, a takim jest "Triumf woli" , nie sposób dokonywać analizy i oceniac z pominieciem kontekstu, w którym to dzieło powstawalo.
Właśnie, jak powiedział kolega Hauser, film ukazywał nowości w ówczesnej dziedzinie technicznej. Przyznam, że pod względem technicznym - zdjęcia, montaż, reżyseria - film zachwyca.
Bo jako propaganda - lepiej już 'przemawiają' Niemieckie Kroniki Filmowe albo plastyczne kino radzieckie.
Ten film, muszę przyznać rację autorowi tematu - jest nudny. Mimo, że to najbardziej sugestywne dzieło propagandy, Trumf Woli ukazuje wyłącznie parady, przemówienia, oraz zdjęcia pięknej, przedwojennej Norymbergi. I nie oferuje niczego więcej...