Nigdy nie piszę krytycznych komentarzy na Forum pod filmem, który nie przypadł mi do gustu, ale dziś muszę, bo aż coś mnie skręciło :) nie jestem przesadnie wielką fanką JJ, ale są jego filmy, które bardzo lubię
Jeśli ktoś tu jeszcze zagląda, zapraszam do dyskusji
Moja interpretacja:
bardziej oczywista - powinniśmy się zastanowić, czy my nie jesteśmy zombie w naszym życiu, skupionymi na kilku rzeczach, nastawionymi konsumpcyjnie do otaczającego nas świata
mniej oczywista (dla mnie) - przerysowana drętwość bohaterów, zrywanie z konwencją filmów o zombie, zakończenie odpowiednio inne niż zakończenia ww. Filmów :P
Moje zarzuty:
1. Interpretację 1. film wbija młotkiem do głowy. "PlayStation" "tenis". Od razu wiadomo, o co reżyserowi chodzi i jakie będzie zakończenie, mimo że ma być "zaskakujące"
2. Może to celowy zabieg, ale narracja i to, co się dzieje na ekranie, jest nudne. Nie oczekiwałam krwi i flaków, bo wiedziałam, kto jest reżyserem :P oczekiwałam klimatu, którego zabrakło
3. Podsumowując rolę Szkotki z kataną - czy ona tam była w ogóle potrzebna? Czego jest metaforą? (Kiczu jest pod dostatkiem bez niej przecież) + nawet się nie miała okazji wykazać aktorsko :/
4. Po 30min fabuła i bohaterowie nie obchodzili mnie. Wiadomo było, do czego to zmierza.
5. Wątek że scenariuszem imo nietrafiony, o czym świadczy to, że się go spodziewałam, mimo obejrzenia wcześniej tylko dwóch filmów JJ :P
6. Piknikowy klimat pod koniec "O, babcia" "O, kolego" "O popatrz, niemożliwe, to ten gość. WOW"
7. Jakoś nie wierzę, że najważniejsza rzeczą w życiu Iggy'ego jest kawa :P była to rzecz, która mnie najbardziej z całego filmu poruszyła
Chętnie usłyszę od Was o ukrytym trzecim dnie filmu lub o jakichś ciekawych nawiązaniach do innych dzieł kinematografii :)