Głównym plusem filmu jest body count. Jest on dosyć wysoki. Na pewno większy niż w części pierwszej. Ta część jest również bardziej krwawa od swojej poprzedniczki. Zabójstwa dokonywane są tu za pomocą rozmaitych przedmiotów, tj. wiertarka, piła łańcuchowa, czy struna od gitary. Szkoda tylko, że reżyser nie zdecydował się pokazać dokładnie scen morderstw. Z ciekawszych scen zobaczymy tu scenę dekapitacji, poderżnięcia gardła, czy też polania twarzy jednej z ofiar jakimś kwasem. Dużo gorzej jest z klimatem. W zasadzie nie ma go wcale. Ogólnie rzecz biorąc film tylko dla wielbicieli slasherów.