Film obejrzałem tylko ze względu na piękną Kristinę Anapau, którą pokochałem od czasów "Cruel Intentions 3". Fabuła i realizacja na poziomie filmu trzeciej kategorii, a jednak jest w tym jakiś urok. Jest to urok pięknej Kristiny Anapau, którego dodaje w każdej scenie ze swoim udziałem. Na szczególną uwagę zasługują tutaj kostiumy, a w zasadzie kostium bohaterki granej przez piękną Kristinę Anapau. Chociaż mógłby on odsłaniać nieco więcej, to i tak urodzie "nieskończenie długich" nóg aktorki nie można się napatrzyć. Każda scena z jej udziałem to prawdziwa uczta dla oka, ale dla tej urody każdy facet dałby się zabić.