Nie spłycajcie tego filmu. Owszem krajobrazy krajobrazami,rozkoszne kolory i aktorki aktorkami,ale ten film ma drugi wydźwięk.
Główna bohaterka próbuje wypełnić pustkę (uczuciową?) w swoim życiu.Jest w ciemnym labiryncie(próba odszukania ojca),przez który prowadzą ją osoby wywyższające się z powodu swojej sytuacji(szczególnie młoda para).Bohaterka ma tylko cel swojej podróży,czyli pod pretekstem -dla samej siebie-odnalezienia ojca,chce odszukać uczuciowość.Odrzucenie kolejnych chłopców jest etapem dojrzewania psychiczno-uczuciowego bohaterki,by w końcu odnaleźć to,czego każdy z nas szuka(w ukrytych pragnieniach),czyli miłości.
Zapomniałam dodać.
Nie chodzi wyłącznie o uczycie męsko-damskie,choć takiego szuka dziewczyna.Poza nim dostaje także przyjaźń ze strony malarza...
Podpisuje się pod twoje zdanie.
Film był naprawdę dobry i choc piszesz, że jest to film ludzki, a nie tylko kobiecy(z czym się zgadzam), to jednak ja jako dorastająca kobieta odczułam go w sposób szczególny, świetnie rozumiejąc główną bohaterkę. Takich filmów mi brakuje, owszem sex jest wszędzie..ale to nie o to chodzi(tam jest jako dodatek, ozdabiacz itp.) Ten film był o naszej seksualności, dorastaniu,o tym jak ona się rozwija, o naszych obawach, lękach, ale i pragnieniach.. o miłości i przyjaźni, o potrzebie bliskości..
Film odebrałem tak samo, tematu za jakiś straszny banał nie uważam, ale szczerze powiedziawszy - ja się zawiodłem. Może to kwestia tego, że nie wychowywałem się na "Emmanuelle", tylko na "Playboyu" i "Met-art'cie", ale ten film do mnie nie przemówił. Może po prostu miał jak dla mnie zbyt mało konkretną fabułę. W "Lolicie" jest wyraźna oś fabularna, tutaj mi jej trochę brakuje. Dlatego też, pomimo piękna scen i obrazów, nie oceniam filmu specjalnie wysoko. Tak to chyba jest jak określenie 'zmysłowy' odczytuje się jako 'będą pejcze'. :)
Film mi się specjalnie nie spodobał, ale z całością Twojego postu się zgodzę - historia dojrzewania uczuć.