Spośród filmów SF z ostatnich 10-15 lat EH jest moim zdaniem w czołówce. Niezła fabuła, której nie przysłaniają efekty specjalne, dość dobrze zagrany, ciekawy pomysł z czysto fizycznego punktu widzenia (piekło w innym wymiarze po "przeleceniu" przez czarną dziurę, co podobno jest możliwe). Fantastyczna muzyka Kamen&Orbital, to chyba najlepsze połączenie muzyki techno i symfonicznej jakie słyszałem (obok Final Fantasy Advent Children i jednego kawałka Satoshi Tomie z Casshern - ale to troche inne klimaty).
No i scenografia. Pamiętam że w pierwszej części Aliena statek na którym przebywały jaja robił spore wrażenie, tutaj również mamy świetnie zrobiony reaktor, który staje się płynny gdy "działa", fajnie zrobione korytarze wokół tego reaktora (psychodeliczny zielony kolor) no i tytułowy statek w kształcie krzyża... Szkoda, że rzadko kiedy twórcy zwracają uwagę na takie szczegóły...