Cóż, wg mnie autorzy kina SCIENCE-fiction powinni się przyłożyć do tego SCIENCE. Od poczatku film łamie prawa fizyki i to te najprostsze. Na początku widzimy scenę w której przelatuje asteroida w okolicy Neptuna. Ku naszemu zdziwieniu wydaje ona dźwięk chociaż nie znajduje się w ośrodku który ten dźwięk by mógł przenosić. Ale to jeszcze nic. Gdy widzimy statek na tle planety, w jej atmosferze trwa burza, którą także słyszymy i to BEZ OPÓŹNIEŃ. Wyładowanie i od razu grzmot chociaz sądżąc po skali można wnioskowac że jesteśmy jako widzowie oddaleni co najmniej kilkaset kilometrów od powierzchni planety.
Kolejną wpadką jest średnio konsekwentny stan nieważkości. Przed odpaleniem napędu jonowego statek ratowniczy znajduje się daleko poza ziemią. Nasi bohaterowie wchodzą do kapsuł aby przespać całą podróż i chodzą... na bosaka. Jakim cudem skoro już na Horyzoncie Zdarzeń musieli zakładać buty magnetyczne aby pokonać stan nieważkości?
Kolejną kwestią jest scena w której temu młodemu odbija i wchodzi do śluzy. Dlaczego po otwarciu śluzy się unosi? Stan nieważkości nie ma nic wspólnego z próżnią kosmiczną.
Mamy tez wykład przemądrzałego doktorka o zakrzywieniu czasoprzestrzeni i teorii względności którego nie można złamać ale można obejść za pomocą pola magnetycznego i... grawitonów. Cóz, wg teorii względności nie ma czegoś takiego jak grawiton, albowiem grawitacja nie jest odziaływaniem jako takim i nie ma cząstek które by ją przenosiły, a jest po prostu zakrzywieniem czasoprzestrzeni.
Nie wiem też co ma wspólnego czarna dziura z magnetyzmem. Czarna dziura to obiekt o bardzo dużej gęstości a więc olbrzymim oddziaływaniu grawitacyjnym które zakrzywia czasoprzestrzeń.
Nie spodobało mi się także nadużywanie słowa "wymiar". Ludzie wymiar sobie wyobrażają jako jakiś inny świat, może wszechświat równoległy. Tymczasem wymiary mają charakter czasowo-przestrzenny. Istnieją powazne teorie naukowe mówiące że istnieją nie 3 wymiary przestrzenne a 11, tylko pozostałe są zwinięte do bardzo małych rozmiarów tak że ich nie dostrzegamy.
Zakładając że autor miał na myśli wszechświat równoległy to nie wiem dlaczego w tym kontekście pojawia się jakieś "zło" i tortury. Jeżeli mówimy o prawach fizyki to możemy się spodziewać anomalii w tym kontekście a nie w ramach traktowania istot żyjących w "pierwotnym" wszechświecie. Film przechodzi z zagadnień fizyki do metafizyki bez zająknięcia nie mówiąc już o jakimś logicznym powiązaniu jednego z drugim.
Nie bardzo też wiem dlaczego nasz doktorej stał się "ambasadorem" tej drugiej strony. Niecne siły przecież dokuczały innym członkom załogi i nie zmienili nagle orientacji.
Jednak generalnie film oglądało się przyjemnie, akcja stopniowo się rozwija. Jednak jak dla mnie za mało tam było nauki i za dużo niedociągnięć.
No więc powiedziałbym, że film ten, jak i większość z tego gatunku, jest bardziej science-FICTION niżeli SCIENCE-fiction :)
Nie kojarzę filmu, którego akcja toczy się w kosmosie, abym nie słyszał w nim dźwięku przelatującego statu kosmicznego, czy też nie igrała z nami grawitacja. Jest także zawsze masa pseudo naukowych faktów. Tak to już jest. Trzeba zdystansować, niech fantazja nas poniesie i cieszmy się ciekawą fabułą. Mnie się film podobał, całkiem dobrze.
W odysei kosmicznej 2001, o ile dobrze pamiętam, nie było żadnego dźwięku w przestrzeni kosmicznej. Wyszło to na dobre, jeśli chodzi o klimat.
Ale, nie porównujmy odysei kosmicznej do byle jakiś tam filmów. Odyseja to film na zupełnie innym poziomie, baardzo dobry z resztą.
Bez przesady, że dopatrujesz się w Horrorze- sci-fi realności... Jak można zwracać uwagę na pioruny, dźwięk meteorów czy słowo wymiar... W takim obrazie ma być klimat i akcja oraz ciekawa fabuła a ten film moim zdaniem na tel obecnych filmów z statkiem kosmicznym w roli głównej jest arcydziełem... Aha a dlaczego tortury? bo jak byś słuchał dokładnie to w tym filmie "teorii filmowej" Wymiar równa się Piekło... Dlatego takie tam tortury są... Film Sci-fi nie musi bazować na realnosci od tego są filmy biograficzne i dramaty czy obrazy Historyczne... Kosmos jest w 2% odkryty więc twórcy mogą sobie wymyślać co chcą w danym obszarze. Ty znasz teorię ale nigdy nie byłeś w kosmosie wiec nie masz pojęcia jak tam jest dokładne a zwłaszcza nie byłeś w roku 2040 gdzie toczy się akcja filmu a kto wie czy do tego czasu nie obali ktoś jakiś teorii i okaże się że wszyscy dotychczasowi mędrcy poili nam głowy bzdetami, które nie są faktem :).... Takie moje żarty ale usprawiedliwiające filmy sci-fi dziejące się w czasach jakich nie znamy bo jeszcze nie nastały..