Czy sama końcówka filmu zawiera jakieś głębsze dno? Bo tuż przed ona miała tą wizję, że to Weir, ale po chwili okazało się, że to niby ekipa ratownicza. Czyli po prostu ją uratowali i tyle?
Ja miałam wrażenie że wygląda to tak: ją prześladują teraz koszmary z tego statku, będzie mieć zaburzenia psychiczne i tym podobne mimo że została uratowana i wraca do domu. To co sie stało odcisnęło na niej piętno. Jak wcześniej Weir powiedział ,,już nigdy się stąd nie wydostaniecie'' może tu chodzi o to że, nigdy się nie wydostanie z tego koszmaru i będzie ją to prześladować.
No właśnie, dlaczego Weire ma wizje już na początku? co więcej,gdy kapitan mówi do niego "wracamy do domu", pada odpowiedź "ja już jestem w domu". Ktos mi to wyjasni? bo ja miałam wrażenie że Weire wiedział od początku zo jest nie tak na zagubionym statku?
"gdy kapitan mówi do niego "wracamy do domu", pada odpowiedź "ja już jestem w domu" " - wtedy już był "opętany" tym złem z innego wymiaru, ale czy on wiedział od początku co jest na tym statku to już ciężko stwierdzić z filmu. Jak dla mnie scena z początku, kiedy żona (naga i bez gałek ocznych) woła go do siebie, a on budzi się z koszmaru, a potem scena w której miał wizję jak żona wchodzi do wanny i podcina sobie żyły może sugerować, że ten inny wymiar, w osobie jego żony go wzywał, ale nie wiedział do końca co to jest, a już na pewno nie z początku, on po prostu chciał być wreszcie z żoną.
Też tak myślałem tylko, że to był jakby sen a nie wizje. W końcu Weir też miał sen zanim trafił trafili na ten przeklęty okręt.
Według mnie nie ma takiej możliwości, żeby zostali uratowani. Bardo symboliczna była ta ostatnia scena, w której mówią do niej "nic Ci nie grozi" (czy tam "jesteś bezpieczna") i przed kamerą zamyka się wejście na statek. Można się tylko domyślać, co później działo się po drugiej stronie...
Zgadzam się, zauważcie, że Weir na początku filmu te miał podobna wizję,. Poza tym, część statku w której trójka załogi uciekła była w częścią Event Horizon, więc całkiem możliwe, że na Ziemię nikt nie wrócił.
Co więcej, wizja Starck przedstawia tego nowego, "odrodzonego" Weira, którego przecież nigdy nie widziała. W tej postaci pokazał się tylko Millerowi, po czym obaj zginęli (?) w eksplozji. Gdyby to była reakcja na traumę, czy tam szok pourazowy, zobaczyłaby go zakrwawionego z wyrwanymi oczami.
Nie zginęli, trafili do piekła. Eksplozja wysadziła główny korytarz statku, dzieląc go na pół, a jego tylna część chwilę później zniknęła w przejściu grawitacyjnym.
Zaloga nie zostala uratowana, Nigdy nie wroca z tego statku, Jak wiadomo statek przeniosl sie do innego wymiaru, do "Piekla" A co jest prawdziwym pieklem ?? Nasze leki, strach itd, koncowka filmu jasno pokazuje ze To jest wlasnie jej Pieklo i bedzie trwalo wiecznie.. To jest wlasciwa interpretacja ostatniej sceny. Nikt nie uciekl i Nikogo nie uratowano, To jest ich pieklo, kazdy ma swoje ukryte glkeboko w swojej glowie.