Pozwolę sobie zgodzić się z powyższą lakoniczną opinią.Moim zdaniem to naprawdę slaby i nieudany film.Poczynając od scenariusza (panie Juliuszu,nie godzi się,oj nie godzi...),poprzez aktorstwo (bronią się wlaściwie tylko A.Seweryn i K.Stroiński,M.Bukowskiemu brak charyzmy,by uciągnąć tak ważną rolę,a M.Ostaszewska sprawia wrażenie zagubionej na planie filmowym),a na dlużyznach i scenach kiedy widzowi zwroty typu "WTF?!" cisną się na usta (mhm,piję do bijatyki w kibelku).
Jasne,że ten film przedstawia jakąś prawdę o naszym kraju,ale czy musi czynić to w tak bezbrawny i nijaki sposób?
P.s.No i to ujęcie z "Zimnym Lechem" na Wawelu.Hmmmm.
Również obejrzałem bez zachwytu. Motyw demonów poprzedniego ustroju to największy plus ale realizacja pozostawia wiele do życzenia.
1. scenariusz miał swoje dziury chociażby wplątanie w sprawę prezesa, który walczy o przysłowiowe "wolne poniedziałki" bo jak się okazało sprawa z przeszłości miała charakter osobisty i nie obciążała ubecji.
2. muzyka, kto to dobrał do tego filmu? miejscami jak z Księdza Mateusza, przy romantycznej scenie jak z Nocy i dni. Wielokrotnie widziałem filmy w których muzyka potrafiła dać duży plus. Pierwszy raz poczułem jak muzyka może spieprzyć oglądanie filmu.
3. gra aktorska - Ostaszewska w ogóle nie przekonała w roli prokuratorki, Pieczyński miejscami był bardzej zabawny niż goźny, ten policjant grał na jedno kopyto - mówił jednym tonem zupełnie jak jakiś robot. Reszta OK
4. Zdjęcia - poprawne, bez żadnych fajerwerków
Gra aktorska była naprawdę rozczarowująca. Pani Ostaszewska była naprawdę źle dobrana do roli Prokurator Szackiej. Szkoda mi trochę Łukaszewicza. Grał w znakomitym filmie "Seksmisja" a teraz gra w "uwikłaniu" ? Szkoda Panie Olgierdzie szkoda. Scenariusz był moim zdaniem bardzo żenujący. Dziury jakie pojawiały się w filmie są ogromne i bardzo widoczne. Nie wiem jak można było pisać takie dialogi jak w tym filmie. Śmiałam się do rozpuku kiedy słyszałam niektóre zdania. Muzyka to bardziej przypominała muzykę z jakiegoś taniego telewizyjnego Polskiego serialu. Ojciec Mateusz by nie pogardził. Zdjęcia zależy w, których miejscach, ale głównie nie podobało mi się za bardzo jak pokazują Kraków. Kamera patrzy na bohaterkę a sekundę potem powoli przesuwa się w lewo... Przesuwa się i przesuwa. Nie ma nikogo w kadrze tylko jest Kraków... Parę sekund później kamera po prostu wraca na bohaterkę. Wtf. I po co to było?
Obawiam się,że to specjalnie,ale wolę się łudzić,że nie.
A swoją drogą-znak czasu,hm?
Sądząc po hołdzie oddanym Tuskowi w "Ile waży koń trojański" nie ma wątpliwości, że tak.
Wracając do tematu. Chłam. Aktorzy pomylili plany filmowe, myśląc że uczestniczą w "M jak miłość" . I co w tym całym towarzystwie robił Pieczyński ze swoją żenującą na maksa grą? Po 20 minutach odpadłam. Nie mogę uwierzyć, że Machulski maczał palce.
.