W opisie stoi "Niezwykle przystojny" ahaha, to się ubawiłam. Okej, z Pattka można zrobić przystojniaka tyle że tu im się rzadko chciało... Pol pierun gdyby gościu nadrobił niedostatki urody charyzmą, ale gdzież tam. Ani widu ani słychu tego czaru, uroku. Taki z niego uwodziciel jak z koziej pupki trąbka.
Robcio psuje film. Nie tylko za sprawą jego obleśnej, żulowskiej prezencji przez sporą część "dzieła" ( sprawiał wrażenie brudnego bleh) ale faktu iż można o jego postaci rzec wiele ale na pewno nie to że jest uwodzicielska, jest wprost odpychająca. To sprawia że cała ta historia staje się zwyczajnie niewiarygodna. Potem doprowadzają go do porządku, lecz zmienia się tylko wizualnie na plus. Całościowo niewiele to daje. Wciąż nie przekonuje. A rzucające się na niego jak kotki w rui czy podlizujące mu się kobity, żeby je przeleciał to wszystko śmieszy, wydaje się absurdalne i jak już wspomniałam, niewiarygodne. "Zawsze Cię chcę" - ahaha.
Współczułabym partnerkom które musiały tak udawać gdyby nie z pewnością słone gaże jakie zainkasowały.
Gdy strzelał te pseudoseksowne (chyba miały być sexi) ryfy to myślałam że zdechnę ze śmiechuXD Sorry, ale się zniesmaczyłam. Przy tekstach w stylu: "mój piękny George" kwiczałam - takiż to absurd.
Ogółem to strasznie nudne i męczące kino. Choć jestem pewna że gdyby w główną rolę wcielił się dobry aktor, to byłyby z tego lepsze owoce. A tak, siano, moi mili. Zwykłe siano.
Podwyższę ze względu na świetną postać graną przez Umę.

PS. Aczkolwiek jeden plusik dla Pattka, dobrze mu wyszła scena wściekłości w której mówi "To ja zostałem ze*nięty". Chyba najlepiej zagrany moment w karierzeXD Oczywiście jeden tryl jaskółczy wiosny nie czyni.