A gdzie ocena?

Niestety, nie zagrała żadna z tych rzeczy, a z tymi ironicznymi środowiskami, tymi błyskotliwymi kwestiami, widywałem się już setki razy. Od amatorskiej kiczolandii i spływającego fatum jedynie przysypiałem - brak zaskoczeń, jakichś nieoczywistości. Gilroy miał szansę pobalować formą, ale w tej sferze też pozostał tylko nieznośnie telewizyjny.

gdzie ty chcesz mieć zaskoczenia i nieoczywistości w hollywoodzkich produkcjach? rzadkość, więc tego argumentu lepiej nie używać bo tylko się wrzucasz do worka laikowych widzów 'znaffffców'

Przepraszam, już kajam się uniżony.

btw. to że coś jest przewidywalne znaczy słabe?

Nic o tym nie pisałem, ale w tym konkretnym przypadku kiedy film przypomina kolejną część "Oszukać przeznaczenie" tyle że z wątkiem krytyki sztuki współczesnej w tle, przewidywalność jest najmniejszym z problemów.

:)) czyż to nie miłe tak pięknie się różnić... też jestem zawiedziony. Po Wolnym Strzelcu spodziewałem się dużo więcej

Ten film jest po prostu słaby. Potencjał był, ale nie wyszło. Do zapomnienia.

Moim zdaniem film jest świetny i kompletny w swojej formie. Nie jest to standardowy horror, trochę ma ze slashera, ale wszyscy bohaterowie (których,trochę jest), świat w którym rozgrywa się akcja jest barwny i intryguje. Świetna satyra na współczesną sztukę i na ludzi, którzy się nią zajmują. Przybliża nam świat, którego normalnie byśmy nie poznali, ale tworzy też ciekawych bohaterów. Bohaterka Toni Colette - kiedyś pracująca w muzeum, teraz zarabiająca kasę i lubiąca poplotkować znajoma. Jake Galenhall, który jest dziwnie przewrażliwiony, snobistyczny, ale jednocześnie ma dużo uroku ;) Kibicowałam mu mocno. Każda postać przeszła jakąś drogę i miała w fajny sposób speuntowaną historię. Lubię takie filmy, które są niepozorne, ale dużo dostarczają.

Popieram :)

Zgadzam się w 100% - bardzo dobry film i jedna z niewielu godnych uwagi produkcji Netflixa

też uważam,że film bardzo dobry

przed włączeniem filmu nie widziałam trailera, ani nawet nie wiedziałam, że to horror - może dlatego podeszłam do niego "na czysto", przez to bardzo mi się podobał :) był bardzo inny.

myslę że w pełni doceni ten pastisz ten kto miał do czynienia ze środowiskiem artystycznym

Ja ze środowisk artystycznych miałem do czynienia jedynie z ekipą panczurów grających na chodniku żeby uzbierać na alko, ale film uważam właśnie za bardzo udaną satyrę na współczesnych twórców i ich promotorów. Z niewielkimi elementami grozy, która sprawia człowiekowi zbożną przyjemność patrzenia, jak dostają kopa. Może dlatego, że nie darzę zbyt wielką estymą większości współczesnych, najlepiej zarabiających artystów a jeszcze mniejszą od zawsze darzyłem wszelkiego rodzaju krytyków, którzy z jakiegoś powodu uważają, że ich zdanie jest ważniejsze i bardziej trafne niż innych odbiorców. Nie jest. Nie powinno być. Każdy ma swoją wrażliwość i tak właśnie powinna być odbierana sztuka. Prywatnie i indywidualnie, przez pryzmat emocji a nie wiedzy czy znajomości pewnych pojęć. To, moim zdaniem, jest największym grzechem sztuki nowoczesnej. Została utopiona w potoku słów i nie liczy się już co się naprawdę czuje patrząc na dzieło, tylko jak kto o nim opowiada. Im lepiej opowiada, tym wyższa cena. I właśnie najbardziej karygodne jest to, że banda napompowanych banałami krytyków ma wpływ na coś takiego jak wartość danego dzieła. Wartość w znaczeniu rynkowym. Dochodzi do absurdów pokroju miliardowych cen za maźnięcie paska ławkowcem albo puszczenie kozy z brudnymi kopytami po płótnie. Czasem artystom udaje się zakpić z tych wszystkich ludzi gdy postawią na środku wystawy kibel, co świetnie pokazuje scena z kupką worków na śmieci pośrodku studia, ale najczęściej podążają za nurtem szmalu i wszystko co robią staje się zależne od układów i układzików wewnątrz artystycznego światka. Stają się ladacznicami komerchy.

Dlatego reasumując - film świetnie to pokazuje i dlatego do mnie akurat przemówił na swój zabawny, nieco horrorowy sposób. Zagrany jest przy tym bardzo dobrze, co podnosi tylko jego walory wizualne.

Dzięki Arnaud. Po lekturze powyższego zdecydowałam się obejrzeć ten film.

Pełna zgoda - 9/10 !!!

Oglądaliśmy ten sam film?

Popieram Twoje wątpliwości

Dla mnie film zapowiadał się jako nietuzinkowy thriller, dopóki nie zaczęły występować sceny typowe dla kiepskich horrorów - dla mnie one zabijały atmosferę filmu. Nie licząc właśnie tych paru niewdzięcznych, aczkolwiek kluczowych momentów, film trzymał w napięciu. Podobały mi się również bardzo wyraziste postacie, często irytujące ale dobrze oddające charakter artystycznego kręgu. Krótko mówiąc film będąc kiepskim horrorem mógł być dobrym thrillerem, zaledwie zmieniając kilka charakterystycznych scen na bardziej - nie wiem - subtelne, realistyczne?

Dla mnie to byly potworne nudy a nawet katorga...