W sumie całkiem niezły film, zrobiony z niemałym rozmachem. Historia intryguje od samego początku. Właściwie to powiedziałbym, że początek i ogólnie te pierwsze kilkadziesiąt filmu jest najlepsze. Może to też dlatego, że im dalej w las tym zbacza na coraz bardziej jasny grunt, gdzie doskonale wiadomo, jak to się wszystko skończy. Tymczasem w swoich początkowych fragmentach film nieco odrywa się od powieści Mary Shelley i próbuje opowiedzieć historię po swojemu - i robi to dobrze.
Niestety, tak jak wspomniałem, w drugiej połowie filmu schemat goni schemat. Zakończenie, choć epickie, jest dość banalne (jakby nie patrzeć na podstawie tej samej powieści powstało do 2015 roku mnóstwo ekranizacji, trudno żeby akurat ta mogła w czymś zaskoczyć) i... kiczowate.
A szkoda, bo w filmie drzemał potencjał na coś więcej. Aktorzy zagrali solidnie, muzycznie jest całkiem przyjemnie, scenografie wyglądają nie najgorzej, efekty specjalne nie bolą, a i humor jest nawet znośny. Tylko tego ciekawszego scenariusza zabrakło.