A mi się wydaję, że to w istocie nie jest ważne czy ksiądz był winny czy niewinny. Widzowi od początku do końca towarzyszą wątpliwości co do tej kwestii, właśnie dlatego żadna ze stron nie może w 100 procentach przekonać co do swoich racji.
w pierwszym kazaniu księdza była mowa o tym, że wątpliwość jest tym łączy ludzi. Antypatyczna dyrektorka szkoły wydaje się nie mieć nic wspólnego z większością widzów - aż do momentu gdy w finałowej scenie przyznaje, że również ma wątpliwości.