A wiecie co...mi się wydaje, że ta zakonnica gdzieś miała tego chłopca. A scena w której po wygranej kłótni z księdzem każe mu z triumfem obciąć paznokcie...no kurde, nie lubiła go jak diabli, namieszał, wniósł za dużo nowości, palił papierosy, słodził herbatę...o nieeee...to nie taaak chłopcze, ja ci pokażę czym jest dyscyplina. A ta ostateczna wątpliwość...może to i płytkie i mało odkrywcze, ale wydaje mi się, że zorientowała się jak bardzo nabruździła a to dzięki dobrodusznej kumpelce siostrze James(która tak a propos według mnie została zagrana MISTRZOWSKO...ah ta mimika, te oczy, grała całą sobą).