zdobywania tytułu mistrza świata.
Wielki reżyser, wielki aktor, wielki film.
A nie chodziło Ci o scenę, jak La Motta przegrywa mistrzostwo, a nie wygrywa? Cały film świetnie zmontowany, ale ostatnia walka z Sugar Ray'em to jeden z najlepszych montażów jakie widziałem w życiu.
Dokładnie. W ogóle to odnoszę wrażenie (a raczej jestem pewien), że wiele reklam - głównie sportowych wzoruje się na technice montażu jaką pokazał Scorsese w tej ostatniej walce. Widzę, że zaznaczyłeś brak oceny. Nie wiem dlaczego. Raging Bull zasługuje na taką samą ocenę jak Odyseja Kosmiczna, Obywatel Kane czy Ojciec chrzestny. Bezsprzecznie arcydzieło.
No ja jak to zobaczyłem po raz pierwszy w Byku to mnie zamurowało. To w końcu 1980 rok.
I znowu dochodzimy do przekonania że wszystko wymyślił już Hitchcock:)
Efekt świetny ale potężne wrażenie to robił właśnie w Zawrocie głowy. Zresztą inne przykłady montażu we Wściekłym byku (chociażby bliskie kadry na twarz i opadające na nią pięści) również nie są odkrywacze. Podobna technika ostrych zoomów była już stosowana wcześniej w innych filmach. Co nie zmienia faktu, że samo wykonanie przez Scorsese miód malina.
Rewolucyjny to był montaż w Rockym. To na nim wzorowali się i wzorują do dziś twórcy filmów.
http://www.youtube.com/watch?v=DP3MFBzMH2o
Montaż motywacyjny jak to nazywam. :) Idealnie wpleciona muzyka, użycie steadicamu i mamy nieśmiertelną sekwencję.
Dokładnie. Rocky stworzył technikę, która odbiła się na całym późniejszym kinie sportowym (i nie tylko). Co ciekawe Rocky tworząc podwaliny pod gatunek, sam wyszedł poza ramy tego gatunku. Co tu dużo mówić, genialny film.
No dobra, ale co z tego, że tą sztuczkę pierwszy zastosował Hitchcock (w zasadzie jego operator), skoro większe wrażenie robi we "Wściekłym Byku"?
Zdecydowanie większe wrażenie robi w Zawrocie głowy. Wynikało z samej fabuły. Nie była to sztuczka dla sztuczki. Idealnie oddawała lęk głównego bohatera. Efekt robił tam piorunujące wrażenie.
Poza tym jak to co z tego? Mówiliśmy o przełomowości montażu i o późniejszym wzorowaniu się na nim. Przytoczenie Vertigo świadczy, że tych cech Wściekłemu bykowi przypisać nie można.
No i nie odbieraj zasług Hitchcockowi. Efekt wymyślił Hitchcock. Dokładnie wiedział co chce uzyskać i w najdrobniejszych szczegółach opisał to swojemu szefowi zdjęć. On natomiast wymyślił jak to zrealizować technicznie. Sama twórcza/artystyczna zasługa tego efektu spływa na Hitchcocka. Ogólną zasługę za efekt trzeba podzielić na tą dwójkę.
Bo mnie nie chodziło o samą nawalankę (pod tym względem rzeczywiście są w filmie atrakcyjniej pokazane pojedynki), tylko o całokształt sceny - w walce z Cerdanem wszystko podkreśla rangę i wyjątkowość chwili w życiu Jake'a, zwolnione tempo, specyficzna muzyka, wydarzenia docierają do bohatera niczym zza jakiejś niewidzialnej bariery. Wreszcie ogłoszenie wyniku, tłum ludzi i te emocje La Motty (De Niro wielki), a w tle dźwięk fleszy i skandujących kibiców - scena arcydzieło. Dla mnie jest ona bardziej autentyczna i przerasta scenę walki z Robinsonem, która też jest świetna, ale już podkoloryzowana i trochę popadająca w efekciarstwo.
Film jest genialnie zmontowany, a ujęcia zachwycają. Widowiskowa jest szczególnie scena ostatniej walki z Sugar Ray'em jest niesamowicie zmontowana, a jej początek doskonale buduje napięcie. Genialny film !