PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1044}

Wściekły Byk

Raging Bull
7,8 64 425
ocen
7,8 10 1 64425
8,4 31
ocen krytyków
Wściekły Byk
powrót do forum filmu Wściekły Byk

„Wściekły byk” (1980) - filmy spod ręki Scorsese średnio do mnie przemawiają i reżysera tego uważam za przecenianego, choć jego produkcjom nie można odmówić dopieszczenia i specyficznego stylu. Do niektórych tytułów jego autorstwa coraz bardziej się przekonuję, jedne sobie wysoko cenię, innych zaś w ogóle nigdy nie dokończyłem. Większość z nich ma naprawdę wyrazisty styl filmowania i zadowalającą stronę wizualną, ale wadą tego rzemieślnika jest tendencja do usilnego wydłużania swoich obrazów, że niektóre są po prostu niestrawne. Dziwnie też czasem prowadzi wątki bohaterów opowiadanych historii - w jakiś taki ciężki (żeby nie powiedzieć toporny) sposób. Jak ma się sytuacja ze „Wściekłym bykiem”? A całkiem przyzwoicie – tyle na wstępie mogę powiedzieć. Tytuł ten opowiada historię Jake’a La Motty – znanego, choć kontrowersyjnego boksera, którego sława przypada na lata 40. i 50. „Wściekły byk” pokazuje wzlot i upadek tego pięściarza. Z tym, że ewolucja bohatera nie jest jakoś szczególnie pokazana. Widzimy jedynie jak coraz bardziej daje ponosić się swoim emocjom, ale od początku wiemy jaki naprawdę jest La Motta i, że tak naprawdę nie zmienia się, a jedynie ulega swoim frustracjom i upodobaniom coraz mocniej aż spowoduje to koniec kariery. Nie znam jakoś szczegółowo historii tego boksera, ale na ile wiem, to film nawet pokrywa się z faktami - nie mogę tego potwierdzić jednak. Jeśli zaś chodzi o wykreowanie głównego bohatera, to chyba produkcja ta jest zgodna z prawdą. Zresztą konsultantem był sam Jake La Motta, który nawet udzielał rad Robertowi De Niro – tak gdzieś czytałem po obejrzeniu filmu. La Motta sportretowany przez De Niro to chorobliwie zazdrosny, agresywny buc, pałający nienawiścią do prawie każdego. Postać ta jest wręcz odpychająca, nie da jej się lubić ani jakoś trzymać jej strony. Jest to zabieg celowy, ponieważ bokser z Bronksu do najmilszych osób nie należał. Czy to zostało ubarwione to nie wiem, więc skupię się roli De Niro, który bardzo mocno zaangażował się w odgrywanie La Motty i wzniósł się na wyżyny aktorskie. Na potrzeby roli także przeszedł bokserski trening, a następnie przytył niemal 30 kilogramów, żeby wiarygodnie wypaść w scenach, gdzie pokazywany jest gruby La Motta po zakończeniu kariery. De Niro rewelacyjnie wypadł w tej kreacji, bardzo sugestywnie pokazał, jakie emocje targają jego bohaterem i jakim jest on chamem – bo inaczej nie da się tego określić. Filmowy La Motta na własne życzenie zaprzepaszcza swoją karierę - począwszy od uprzedzeń, arogancji, a na zamiłowaniu do niezdrowego jedzenia kończąc. Robert De Niro także został odpowiednio ucharakteryzowany i czasem niewiele przypomina siebie. Zachwyty nad tą kreacją są więc zrozumiałe i nie dziwię się, że przyznano mu za nią Oscara. Równie dobrze wypada Joe Pesci – kolejny aktor, który często współpracował z Scorsese. Jak zwykle u niego zagrał charakternego, zadziornego faceta. Z De Niro bardzo wiarygodnie odegrali braci i relacje ich łączące. Reszta obsady jest również ok, chociaż nie wyłapałem jakichś ciekawszych postaci na dalszym planie. Film został zrealizowany w czarno-białych barwach i stylizowany jest na produkcje z lat 40. i 50, czyli z okresu, w którym dzieją się pokazywane wydarzenia. Szczegółowe, dopracowane dekoracje w połączeniu z taką konwencją naprawdę dają efekt "starego kina” i dodają uroku tej produkcji. W ogóle dziwi mnie czepianie się, że zrealizowano ten czy inny projekt właśnie w takich starych barwach. Przecież czarno-białe kino miało niesamowitą magię i taka kolorystyka może nie pasować do jakichś „Transfomersów” czy „Avengers”, ale przy niektórych tytułach nie widzę przeszkód by stosować taki zabieg. Z innych aspektów technicznych to istotne jest pokazanie walk La Motty – Scorsese filmował je bezpośrednio w ringu i ubzdurał sobie, że doda to realizmu, ale jak dla mnie czasem zdradzało to markowane ciosy czy słabe uderzenia. Oczywiście nie wszystkie tak wyglądały i nie każde uderzenie jest sztuczne, ale tuszowanie czasem jest widoczne. Dziwię się również, że tak krótko walki pokazano – czasem kilka sekund i z jakimś rozmytym, spowolnionym montażem. Jeśli rzekomo nakręcenie wszystkich scen ringowych zajęło aż 6 tygodni to zastanawia mnie, że skrócono je do minimum, a wiele z nich zmontowano w formie jakichś a'la zdjęć/urywków. Nie oczekiwałem oczywiście rasowych bijatyk czy ciągłych walk, ale jeśli je nakręcono, to warto by było chociaż jakoś godziwie je wykorzystać. Przynajmniej ja czułem lekki niedosyt, bo Scorsese pokazał nam trochę środkowego palca – można wiele poczytać jak De Niro trenował do roli boksera, ile trwało kręcenie meczów, a w sumie dostajemy łącznie może z 3 minuty materiału. Zauważyłem też tutaj niekonsekwencje, bo według scenariusza La Motta tyje i widzimy na ekranie jak nabiera masy, ale podczas walk jest szczupły i wytrenowany. Szczególnie widoczne jest to w jednej scenie, jak Jake rozmawia z bratem i „zasłania brzuchem telewizor” - no Jake zapuszczony jest i Joey opieprza go, że za miesiąc walka, a on wygląda jak wygląda. Potem ona następuje i Jake ma wyrzeźbiony brzuch. Ale to spowodowane prawdopodobnie tym, że sceny meczów kręcono znacznie wcześniej, jak De Niro był w formie. Potem porozdzielano je w odpowiednie miejsca fabuły i stąd to niezgranie. Ale też np. rozgrywająca się akcja trwa od bodaj 1941 do 1951 roku (jeśli dobrze pamiętam), a każda z postaci nosi identyczną fryzurę przez cały czas. No dziwne, żeby za tyle lat nic nie zmienić. Dopiero w ostatnim akcie pojawiają się zakola u Joey'a, a Jake ujarzmia roztrzepane zwykle włosy. Sama historia może jakoś przesadnie angażująca nie jest, ale wciąga i nie ma jakichś dłużyzn, jak to często bywa u Scorsese. Paradoksalnie powiedziałbym nawet, że czasem jest za dużo skrótów i pojawiają się kolejne daty, kolejne walki, poszczególne fragmenty są mniej rozbudowane, a niektórym, mniej istotnym za dużo czasu poświęcono, np. zdobywaniu Vickie. Dużo uwagi także poświęcono agresji La Motty, np. ciągłego wydzierania się na żonę i zazdrości o nią. Dla mnie chyba ciekawszy byłby aspekt fizyczny, czyli jak on tyje i przez to kariera mu się załamuje. Przynajmniej film to sugeruje, ale trochę ten wątek schodzi na dalszy plan. Ogólnie – produkcja jak najbardziej udana, dziś już kultowa i godna polecenia. Film spodobał mi się, ale obyło się bez większych zachwytów i z pewnością nie będzie to produkcja, do której będę regularnie wracał, ale kiedyś chciałbym mieć ją w swojej kolekcji i postawić na półce. Oceniam na 7/10. Oglądałem to na TVP Kultura, czytał niestety Paweł Straszewski – miałem nagrywać, ale szkoda sobie marnować miejsca na tak nieciekawą wersję lektorską.

Goro_Gondo

Nudzisz się ? Kup sobie szopa pracza (cytat z pewnego filmu). Ciekawy jestem czy jest ktos kto przeczyta w calosci to "wypracowanie"

ocenił(a) film na 7
zbynek_smetana

Nikt Ci nie kazał tego czytać ani tym bardziej się wypowiadać. Obejrzałem film, skomentowałem go i po co bić pianę?

zbynek_smetana

Jest. Przeczytałam z zainteresowaniem. I zgadzam się z opinią Goro_Gondo.

ocenił(a) film na 7
Klio_02

Dziękuje za miłe słowa :). Cieszę się również, że mój wpis kogoś zainteresował :).

zbynek_smetana

zbynek_smetana ale to "wypracowanie" nie jest kierowane do śmierdzących leniów, więc co tu robisz? :D

sunseadream

Obserwuje czy sa jakies hartkory ktore to przeczytaja a moze nawet ktos sie ulituje i streszczenie napisze z tego

ocenił(a) film na 7
zbynek_smetana

To może przestań obserwować i idź pooglądaj kolorowe obrazki i memy na Facebooku, skoro trochę tekstu Cię przeraża. Tak się składa, że wiele osób chętnie go czyta, a to, że Tobie się nie chce, to tylko i wyłącznie Twój problem i już wystarczająco się skompromitowałeś, bo jak widzisz każdy Cię tu zgasił i nie zabłysnąłeś. Chciałeś być fajny? Upsss... nie wyszło - spróbuj innym razem.

Btw - proponuję też zaprzyjaźnić się ze słownikiem języka polskiego (istnieje coś takiego jak znaki przestankowe), bo czytanie Twoich żałosnych odpowiedzi to istna katorga.

Goro_Gondo

Troche tekstu mnie nie przeraza ale zasmiecanie glowy tonami wypocin "nonejmow" to juz troche tak. Lepsze juz ogladanie memow ... przynajmniej niegrozne.

zbynek_smetana

"Nonejmow"? A cóż to do jasnej ciasnoty? Tak, z memami jesteś zdecydowanie na poziomie, znaj swoje miejsce.

sunseadream

No wlasnie jestem na swoim miejscu bo to co tutaj sie dzieje to jest taki mem "Napisal wypracowanie z polskiego na pol strony a komentarz na filmwebie na 10-ęć" (w tle zdjecie tego kolesia)

zbynek_smetana

Haha, a co ma szkoła do komentarzy na Filmweb? Ty już naprawdę nie masz co powiedzieć, nie kompromituj się więcej. Chociaż... może to jedyne co potrafisz.

sunseadream

Tez sobie wymysl jakiegos mema to dobrze robi na glowe ... moze sie cos tam ruszy.

zbynek_smetana

Oj dziecko :)

sunseadream

Wesołych swiat

zbynek_smetana

Boli Cię, że ktoś ma coś do powiedzenia, widać to z każdą Twoja wypowiedzią, więc dziwię się, że jeszcze tu jesteś.

ocenił(a) film na 7
sunseadream

sunseadream - nie przejmuj się debilem, który pewnie zawodówki nie skończył i w necie bolodupi za to, że jest nieudacznikiem. On nawet pisać w języku polskim nie umie, a cholera wie, czy w ogóle podpisać się potrafi i ma czelność pisać "nonejm" o człowieku, którego nawet nie zna, a który nawet w gazetach się pojawia i pisze teksty na kilkunastu rożnych stronach. Tak robi tylko skończony nieudacznik.

I widzę, że dalej nie zapoznał się ze słownikiem. Człowieku, Ty umiesz pisać w ogóle w swoim rodzimym języku??? Ktoś tu chyba w szkole jechał na jedynkach.

ocenił(a) film na 7
Goro_Gondo

Dodam, że typ pisze o "wypracowaniu w szkole", a sam ma wypowiedzi jak osoba upośledzona, bez jakichkolwiek znaków przestankowych czy znaków polskich i nadal się wypowiada, choć każdy tu już ma z niego niezłą bekę.

Goro_Gondo

Film jest z 1980 roku, wtedy zastosowanie czarno-białej taśmy filmowej było krokiem wstecz, mogło też zniechęcić potencjalnych widzów do obejrzenia filmu w kinie. Lata 40 i 50 to były wydarzenia dziejące się tylko 30 lat od czasu realizacji filmu. Nie przez każdego były jeszcze odbierane jako "stare, dobre czasy". Dzisiaj okres kina czarno-białego to już klasyka dlatego obecnie taki zabieg z rezygnacją z kolorów byłby bardziej zrozumiały. Ja też nie byłem zadowolony, że film jest czarno-biały jednak podczas seansu zupełnie mi to na szczęście nie przeszkadzało.
Zgadzam się, że "sama historia może jakoś przesadnie angażująca nie jest", w sumie nic wyjątkowego, trochę zapewne ubarwione ale mimo wszystko dobrze przedstawione, ogląda się z zaciekawieniem, film ma swój klimat, jest też pewnie hołdem dla słynnego, odpornego na ciosy boksera.
Co do walk bokserskich to jestem zadowolony, w drugiej połowie filmu te najistotniejsze walki pokazywane są dłużej.
Nie czepiałbym się też tuszy De Niro czy ich fryzur. To są już jednak szczegóły. Widać przemianę wraz z wiekiem Jake'a i Joey'a. Nie widać przemiany Vickie ale jej uroda to rekompensuje, rekompensuje także jej smutną minę przez większość filmu.

ocenił(a) film na 7
mipal_2

Nie uważam to za jakiś minus, po prostu wspomniałem o takiej niekonsekwencji, choćby w formie ciekawostki.

użytkownik usunięty
Goro_Gondo

Po piersze nieźle się rozpisałeś;) A po drugie widać że poprostu Scorsese to nie twoja bajka;) A po trzecie nie sądzisz że finał filmu był jakiś taki dziwny.

użytkownik usunięty

*pierwsze;)

ocenił(a) film na 7

To nie tak, że Scorsese to nie moja bajka - lubię bardzo niektóre jego filmy, np. "Przylądek strachu", który dla mnie jest niesamowitym thrillerem czy "Kasyno", pierwszoligowe kino gangsterskie. "Wyspa tajemnic" także konkret, ale np. "Taksówkarza" nie cierpię. Nie pamiętam już finału - rozgrywał się jakoś po latach, nie? W takim klubie.

użytkownik usunięty
Goro_Gondo

No spoko. A też tak samo jak ja miałeś wrażenie że ostatnie 20 min tego filmu było okropne?

ocenił(a) film na 7

Miałem wrażenie, że takie oderwane od reszty jest, ale nie wydało mi się jakieś złe. Jak kiedyś będę odświeżał, to bardziej zwrócę uwagę.

użytkownik usunięty
Goro_Gondo

No właśnie! Oderwane od reszty! Czyli cały klimat filmu nagle zniknął przez te 20 min;)
Pozdrawiam serdecznie

ocenił(a) film na 7

Pozdrawiam również, miło było porozmawiać :).

użytkownik usunięty
Goro_Gondo

Niewątpliwie:)

ocenił(a) film na 8
Goro_Gondo

PS. A "Taksówkarza" akurat uwielbiam, ten film po prostu chłonę. Mam wersję starą polsatowską z Łukomskim, dla mnie jedyna słuszna. Ze starszych filmów Scorsese na równi z "Taxi Driver" stawiam jeszcze "Ostatnie kuszenie Chrystusa" , a z nowszych "Infiltrację". Pozostałe, takie jak np. Chłopcy z ferajny, Przylądek strachu, Ulice nędzy,Król komedii, Kolor pieniędzy, również bardzo dobre, ale nie aż tak jak tamte trzy wyżej. Za "Kasynem" już tak nie przepadam, a "Wilka z Wall Street" w ogóle nie trawię.

ocenił(a) film na 8
Goro_Gondo

Goro _Gondo świetny tekst. Przeczytałem cały z zaciekawieniem i przyznam, że nie zwróciłem nawet uwagi na to, co piszesz o tym montowaniu walk z wyrzeźbionym De Niro, a przedtem pokazywaniem go "przy tuszy" obok telewizora. No ale film widziałem jakieś 8 lat temu i pora na odświeżenie, na które zbieram się już od dłuższego czasu. Natomiast co do wersji lektorskich, to też widziałem urywki na Kulturze ze Straszewskim i jakoś niespecjalnie miałem chęci oglądać w tej wersji. Ja to mam w wersji z Szydłowskim z Ale Kino, jak dla mnie b.dobry lektor i kopia całkiem niezła, tyle że spiracona. Wiem że wyszło to na DVD z lektorem, widziałem kiedyś w Empiku, ale nie wiem kto czyta. Pozdrawiam.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones