Arvid to prostoduszny poczciwiec i pewnie dlatego uchodzi za niedołęgę. Niemniej w zupełnie niespodziewanym przypływie odwagi udaremni rabusiowi skok na placówkę bankową, w której sam pracuje. Poznawszy jednak motywy napadu, Arvid szczerze pożałuje swojej interwencji. W konsekwencji i jakby w zadośćuczynieniu postanowi już na własną rękę macierzysty bank obrabować. Po pomoc zwróci się do brata(-kryminalisty), z którym od lat nie utrzymywał kontaktu.
Wisienką na torcie okaże się osobliwa wykładnia moralnych postępków.