PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=475937}

W chmurach

Up in the Air
6,9 90 277
ocen
6,9 10 1 90277
7,0 29
ocen krytyków
W chmurach
powrót do forum filmu W chmurach

Bardzo dobry film mogący wielu osobom uzmysłowić sobie jaką idą drogą życiową i jakie czekają ich skutki własnych wyborów. Główny bohater ma pracę skorelowaną z życiem osobistym w taki sposób aby się nie angażować emocjonalnie w żadną poważną relację. Pracę ma taką żeby nie być w domu co oczywiście też implikuje, że się z nikim nie zwiąże. Tak żyje wiele długich lat i jego jedynym celem jest osiągnięcie miliona przelecianych mil co w filmie ma być przenośnią substytutu miłości, spełnienia w związku. Zamiast tych mil możemy podstawić sobie: nowy samochód czy telewizor, udział we wszystkich meczach ukochanej drużyny i wszystko inne co nie jest miłością, związkiem i staje się zamiast przyjemnego hobby celem do którego dążymy. Kiedy główny bohater w końcu zdaje sobie sprawę, że tak naprawdę jest samotny i potrzebuje bliskości, okazuje się, że jest tylko "nawiasem". Jest za późno...

Dosyć przygnębiająca wizja dla wszystkich singli i samotników, ale niestety prawdziwa. W życiu takich osób zawsze prędzej czy później nastąpi moment w którym będą tylko światełkiem w chmurach....

ocenił(a) film na 6
hubio

Nie brzmiało to dla mnie przygnębiająco, że będzie światełkiem w chmurach. A czy kobieta, która ma odskocznię w postaci podwójnego życia jest szczęśliwa? Czy cel pt. rodzina nie może być pułapką? Ten film nie jest aż tak jednoznaczny jak go malujesz. Po prostu każdy coś nosi w swoim plecaku, jego brak też jest jakąś ideologią, nie jest prawdą chyba że jeden stan jest naturalny, jedne cele i pragnienia są dobre, a inne złe, ale tak - mają swoje konsekwencje, których nie sposób przewidzieć ;)

ocenił(a) film na 7
kochamfilmy

Podobno człowiek jest stworzony do relacji, do bycia w związku. Od zawsze samotnicy byli traktowani gorzej. Obecnie dzisiaj jest już trochę inaczej, ale nadal istnieje silna presja, a szczególnie silna w takich krajach jak Polska czy USA; aby tworzyć co najmniej związek, a najlepiej rodzinę i to z dużą ilością dzieci. Nawet polityka i prawodawstwo to wspierają (500+) choć z innych przyczyn niż to o czym tu pisałem. Sam będąc takim samotnikiem uważam, że to nie jest pełnia szczęścia choć i oczywiście jak piszesz rodzina czy w ogóle związek też może być pułapką. Ale zakładamy zawsze, że to będzie szczęśliwa rodzina, szczęśliwy związek. A konsekwencje są niestety znane i łatwo je przewidzieć. Jeśli będziesz miała 60-70 lat i nie będziesz miała dzieci, męża, rodziny może się okazać, że substytuty jak otwarty bilet lotniczy na wszystkie loty, nie wystarczą bo będziesz chora i nie będzie kto miał Cię przytulić czy nawet podać przysłowiową szklankę wody. Film naprawdę świetnie pokazuje, a Clooney to świetnie zagrał, że czas upływa, im jesteśmy starsi tym bardziej sami wpadamy w taką pułapkę substytutów, a za parę czy kilkanaście lat może się okazać, że to nie jest już nasz wybór co też było pokazane w filmie. Oglądam naprawdę sporo i niech świadczy o poziomie tego filmu, że go wciąż dobrze pamiętam.

ocenił(a) film na 8
hubio

Ja w ogóle nie odebrałem tej wizji jako przygnębiającej. W ogóle to wielki sukces twórcy - ten film unika łatwych ocen, jest idealnie skomplikowany jak na komediodramat.

Postać Clooneya jest fantastyczna. Pomijam sam zawód - co prawda budziło to do niego raczej niechęć, ale w ostatecznym rozrachunku nie wydaje mi się jej charakter istotny (istotne oczywiście są wiążące się z nią podróże). Siła tego bohatera leży w tym, że jest przemyślaną, poważną wykładnią na temat samotności i bycia singlem. To postać daleka od pewnego wzorca radosnego, głośnego singla (jak np. w komediach romantycznych, ostatnio chociażby ,,jak to robią single?"). Ten prosty wzorzec najczęściej pokazuje nam, że i tak w końcu każdy się ,,łamie" i znajduje miłość - albo przynajmniej o niej marzy.
Tutaj tego nie ma. Nie ma łatwego pocieszenia, a końcowe słowa, choć zrazu wydały mi się pretensjonalne, to jednak są konsekwencją całego filmu i takim mądrym podsumowaniem. Clooneyowi się po prostu wierzy - w to, że choć jego życie nie jest idealne, to jest jego, sam je sobie wybrał.

Podoba mi się Jason Reitman, a odkryłem go niedawno, widziałem wcześniej tylko ,,Juno". Tymczasem robi dobre kino z autorskim sznytem, odpowiednio zabawne, ale i zostawiające nutę goryczy. Choć jak dla mnie tutaj jest jej naprawdę niewiele - postawa bohatera do mnie trafia, zwłaszcza jego dojrzałe ,,starokawalerstwo":)

ocenił(a) film na 7
laxman

No ja jednak po obejrzeniu filmu nie miałem żadnych wątpliwości, że twórcy postawili taką oto tezę: milion przelecianych mil czy złoty bilet, najnowszy model auta albo samochodu, ilość zaliczonych dziewczyn są tylko SUBSTYTUTEM miłości co oznacza, że można tak żyć, ba można nawet uważać, że jest się szczęśliwym, ale kiedy zapragniemy np. w wieku 50 lat znaleźć tą jedyną miłość, nasze własne "starokawalerskie' przyzwyczajenia do substytutów w ocenie innych osób czynią nas nie zdolnymi do związku. Jak pokazuje film może to być krzywdzące bo Clooney rzeczywiście chciał zmienić swoje życie i zaryzykować - związać się na stałe, ale jego odbiór w oczach tej kobiety był taki, że widziała w nim wyłącznie gościa na sex.

To nie jest tak, że każdy się łamie. Jak słusznie napisałeś tak pokazują tylko komedie romantyczne. W rzeczywistości jest tak, że każdą upływającą minutą życia coraz bardziej związujemy się z tymi substytutami i coraz trudniej jest nam samym wejść w relacje i coraz trudniej jest znaleźć kogoś kto by się nie bał wejść w relacje. Ten film bardziej niż o byciu singlem pokazuje nieubłagane, niechciane i dołujące konsekwencje bycia single. Zostajemy sami, a jedyne co nam może dać szczęście to samotne latanie samolotami w chmurach.

ocenił(a) film na 8
hubio

Zgadzam się ogólnie z tymi substytutami miłości, lecz usunąłbym słówko ,,tylko". Nie wartościujmy tego - a więc czyjegoś życia i wyboru. To chyba nie jest tak, że życie Clooneya pozbawione jest tych najwyższych uczuć/emocji. Wydaje mi się, że prawdziwa przyjaźń to uczucie równie silne co miłość, a dodatkowo przyjaciół możemy mieć kilku:)

Co do tego, że Cloo chciał się związać na stałe, nie jestem pewien. Na pewno chciał zrobić niespodziankę, na pewno nie zależało mu już tylko na seksie. Tutaj przydałaby się może z jedna rozmowa między nimi, by rozjaśnić tę relację. A tak - nie wiemy, czy Cloo był gotów na złamanie się, poświęcenie, ,,osiadły" tryb życia.

Podtrzymuję swoje stanowisko - nie widzę w finale zbyt pesymistycznej wizji bycia singlem. Nie chcę oczywiście się tutaj kłócić ani namawiać do zmiany Twojego spojrzenia. Bycie wysoko, w chmurach, ponad innymi, w niezależności i swobodzie - jest w tym coś inspirującego, co mnie ujęło. Koniec końców, dobre kino.

ocenił(a) film na 7
laxman

W zasadzie my nie musimy wartościować bo zrobili to już twórcy filmu. Oglądałem go jakiś rok temu, ale dokładnie pamiętam, że Clooney po prostu pokochał tą dziewczynę i liczył, że ona też, a ona oddała mu to wg nie na co zasługiwał. Czyli potraktowała go wyłącznie jako przygodę. Clooney z kolei chciał zmienić swój dotychczasowy tryb życia, odrzucić te wszystkie "substytuty miłości", co też nie jest łatwe; okazało się jednak, że nawet gest z jego strony i to dosyć trudny nie wystarczył bo ona go już zaszufladkowała jako osobę z którą można wyłącznie miło spędzić czas. Gdyby końcówka filmu była jakaś inna np by pokazano, że sobie znalazł nową laskę, albo po prostu, że znowu dobrze się bawi to ok - zgodziłbym się z Tobą, że twórcy nie wartościują, ale właśnie to robią. A co do końcówki to w mojej opinii można by zgodzić się z tezą, że to metafora wolności i swobody, ale już ostatnie słowa, że pozostaje tylko bezimiennym, samotnym światełkiem mają potwierdzić, że to właśnie cena za tą niezależność i wolność. A co do przyjaźni nie wiem ile masz lat, ale uwierz, że najsilniejszym znanym człowiekowi w naszym cielesnym życiu uczuciem jest miłość. Inne są ważne i są dopełnieniem, ale nigdy nie zastąpią miłości. Prosty test: masz dziecko, które kochasz np 5 letnie i przyjaciela, którego znasz całe życie i uratował ci życie np. w wojnie. Jest wybuch albo no tonący statek, jest tylko jedna kamizelka ratunkowa i musisz decydować czy ocalić siebie, dziecko czy przyjaciela. Zawsze wybierzesz dziecko bo miłość jest najsilniejszym z możliwych uczuć. Nie kłócimy się tylko normalnie rozmawiamy. Pozdrawiam.

hubio

Uwielbiam ten film, również dlatego, że dość blisko przedstawia moją sytuację. A oprócz filmu, który często oglądam - ciekawie było przeczytać Waszą dyskusję. Dzięki.

ocenił(a) film na 7
bodek_

Ku pokrzepieniu wszystkim samotnikom i singlom - Jeszcze raz przeczytałem wszystko i ktoś może odebrać mylne wrażenie, że ja osobiście podzielam tezę, że jedyną drogą do szczęścia jest bycie w związku, bycie kochanym itd. Otóż ja nie podzielam tej tezy bo oczywiście można być super szczęśliwym będąc zakochanym i mieć udane życie z żoną, gromadką dzieci, ale... gdzieś w połowie przypadków można się czuć jak w piekle. Ludzie bez przerwy się w związkach ranią - świadomie lub nieświadomie. Szczęście miesza się z rozpaczą. Podobno to świadczy o naszym człowieczeństwie, ale... ta droga również jest wybrukowana cierpieniem. Jest po prostu inna. Rzeczywiście na starość możemy być dumni z miliona przelecianych km, ale nie będzie nas miał kto przytulić, ale czy to ma być coś gorszego niż córka, którą wychowaliśmy, urodziliśmy, kochaliśmy, a ona na starość nam powie, że nic w życiu nie osiągnęliśmy i w ogóle jesteśmy najgorszym rodzicem. Film po prostu pokazuje jakie skutki niesie za sobą taki stan substytutów, ale są także filmy pokazujące piekło w jakim możemy się znaleźć. Rzeczywiście, szczególnie w USA kręci się mniej takich obrazów bo dla nich model rodziny jest jedynie słuszny, ale w życiu słyszymy ciągle takie historie. I jakże często idealiści i romantycy słyszą - przecież to życie, a nie film. Ja uważam, że po prostu każda droga niesie ze sobą określone zagrożenia, określony rodzaj smutku i szczęścia. Życie singla to życie bardzo ułożone bez silnych wzruszeń, kłótni, nerwów - życie spokojne gdzie wszystko jest poukładane. To rzeczywiście odbiera nam człowieczeństwo, ale z 2 strony można robić tysiące genialnych innych rzeczy nie tylko dla siebie tylko dla innych aby i w tym aspekcie być człowiekiem. Pomagać swojej dalszej rodzinie, brać udział w fundacjach, realizować się w sporcie, biznesie, polityce, sztuce ect ect. Po prostu każdy wybór pociąga za sobą co innego. Ważne jedynie aby liczyć się z konsekwencjami, a ten film to świetnie pokazuje - właśnie konsekwencje wyboru takiej, a nie innej drogi.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones