Cóż, jestem sentymentalistą. Podobają mi się stare bondy, ten jest jednym z ostatnich ze wspaniałym klimatem. To o czym piszę kończy się moim zdaniem na Goldeneye, no może na kolejnym. To co stało się potem jakoś trudno mi zaakceptować. Ten film jest wspaniały. Wciąga jak mało który, nie ma dłużyzn, akcja na najwyższym poziomie. Daltona ogląda mi się z prawdziwą przyjemnością. Ot subiektywna opinia. :)
faktem jest że film się nie dłuży jak te ostatnie z Connerym a sam Bond nie pajacuje jak ten w wykonaniu Moore'a (w osobistym rankingu Bondów Dalton jest drugi tuż za Connerym), klimat jest bo wtedy tak się robiło filmy żeby był do tego muzyka - chyba każdy co ma mniej niż 60 lat się zgodzi że najsympatyczniejszą muzykę dla "mas" tworzono w latach 80-tych, zarówno na świecie jak i w Polsce.
Ale dla mnie poważnym minusem jest to iż fabuła jest nijaka, jest tylko jedna dziewczyna Bonda którą osobiście uważam za jedną z najmniej pięknych w serii i sekwencje z supersamochodem psującym ogólny obraz
Dalton chciał by jego Bond był bliższy książkowemu pierwowzorowi , a w każdej częśći książkek Bond ma jedną dziwczyne anie tak jak np w w Zabójczym widoku 4
To prawda! Jak on gra!
Powaga i stupor Daltona robią piorunujące wrażenie. To szaleństwo, które się maluje na jego twarzy! Jakby miał... wściekliznę!
Jeśli od kogoś odbijał się Daniel Craig kreując Bonda to właśnie od Daltona!
Zgadzam się. Dalton poszedł ścieżką książki, Craig chciał to samo, ale z jego zatwardzeniem na twarzy bliżej mu do talentu szczotki do kibla. Anglicy zachwycają się Craigiem, ale oni też zachwycają się frytkami z octem i mince pie, co dla innych nacji jest wymiotogenne, jak i ich ulubiony Bond Craig.
Zgadza się, jeden z najlepszych bondów, Dalton dorównujący Connery. Pamiętam jak oglądałem z końcem 80-tych lat będąc brzdącem i jak bardzo mi się podobała scena z ucieczką na futerale wiolonczeli. Klasyka. Dzisiejsze Bondy z Craigiem są niepotrzebnie zbyt realistyczne i sztywne, nie są złe ale zatraciły stary klimat....
Fajnie Dalton zagrał dodał świeżości 007 sam film zapowiadał się dobrze ale potem trochę przynudzał .
ogladam Jemsa Bonda od pierwszego filmu , i zauwazyłem ze w tej części Bond jest inny >> nic nie ciupcia , ani nie ma jak to w zwyczaju w tych filmach pięknych kobiet na kazdym kroku ....