PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=471852}

W pogoni

Choo-gyeok-ja
7,4 7 447
ocen
7,4 10 1 7447
8,0 5
ocen krytyków
W pogoni
powrót do forum filmu W pogoni

Gdybym miał wybrać najgorszą policję świata, opierając się na filmach, to koreańska policja zdobyłaby ten niechlubny tytuł bez najmniejszych wątpliwości. Najłatwiej wypisywać mi głupoty w punktach, więc tak uczynię.

1. Samochód zaginionej dziewczyny znajduje się w tym samym miejscu, co samochód dziewczyny, która zniknęła wcześniej (tę informację musi posiadać w swoich raportach policja, która przekazała ją dalej właścicielowi samochodu). Na dodatek dochodzi do kolizji samochodów alfonsa i psychopaty niedaleko miejsca porzuconych przez dziewczyny aut. Jakie to daje oczywiste wskazówki alfonsowi i policji (sutener podzielił się z policją informacją, gdzie znajduje się samochód należącej do niego prostytutki)? Dom psychopaty musi znajdować się gdzieś w pobliżu, ba! gdzieś bardzo niedaleko. Dlaczego więc nikt nie zaczął przeszukiwać domów od miejsca, w którym stoi samochód? Przecież to najbardziej oczywisty krok. Zastanawiam się, od którego miejsca, od którego domu nakazał alfons swojemu podwładnemu sprawdzanie budynków? Bo chyba nie od początku uliczki czy od granicy dzielnicy? Jest jasne, że należy przeczesywać okolicę od samochodu, zataczając coraz szersze kręgi (co nie byłoby potrzebne, ponieważ samochód od domu psychopaty dzieliło jakieś 15 metrów).

Kurcze, nieco logicznego myślenia. Jeśli prostytutka jest zmotoryzowana i jedzie z klientem do jego domu, to parkuje jak najbliżej jego domu. A nawet jeśli nie, jeśli to był tylko taki wybieg psychopaty (choć wszystkie poszlaki wskazują, że nie), to i tak samochód jest JEDYNYM punktem odniesienia. Zatem nawet nie można zaczynać poszukiwać dziewczyny od innego miejsca, bo nie ma ku temu żadnych podstaw.

2. Psychopata podaje miejsce ukrycia zwłok, ściąga policja z całego Seulu, po czym alfons oznajmia, że to zupełnie bez sensu, bo auto zaginionej prostytutki znaleziono o 20 minut drogi stąd i trzeba szukać gdzieś w tamtych rejonach. Zatem jest jasne, że to porzucony samochód jest punktem orientacyjnym, od którego należy zacząć poszukiwania. Dlaczego nikt tego nie robi przez cały film? Ba, dlaczego ci ludzie przekopują środek miasta? Czy naprawdę tak często się zdarza, aby ludzie ukrywali zwłoki w takich miejscach? I jeszcze miałby to być masowy grób? Jaja sobie robicie?

3. Czy ktokolwiek w ogóle przeszukał porzucony samochód? Może znajdowały się w nim ślady krwi, walki, cokolwiek. Trzeba przecież wykorzystać każdy punkt zaczepienia.

4. Policja po aresztowaniu podejrzanego miała 12 godzin, aby uzyskać dowody, które skłoniłyby prokuratora do wydania zgody do dalszego aresztu. Policja rzekomo takich dowodów nie posiadała. Oto powody, dla których można było podejrzanego trzymać w areszcie dłużej:

a) przyznanie się do winy i szczegółowy opis zbrodni wraz z prawdziwymi informacjami, jakim narzędziem mordował. Nikt poza mordercą (oraz detektywami zajmującymi się owymi sprawami) nie mógł wiedzieć takich rzeczy. Doświadczenie zaś uczy, że mordercy lubią zmieniać zeznania i nie jest to nic nieprawdopodobnego; istotne jest, że podejrzany sam z siebie przyznał się do zabójstw (nie był nawet o nie podejrzewany, policjant pytał go o handel ludźmi) i opisał rzeczy, które mógł wiedzieć tylko morderca.

b) ślady cudzej krwi na koszuli

c) za jazdę nie swoim samochodem można było postawić zarzut kradzieży samochodu. Należało sprawdzić, do kogo należy auto, skontaktować się z tymi ludźmi, jako że oni już nie żyją, doszłoby do kontaktu z ich bliskimi, którzy wiedzieliby, gdzie o tej porze pojechali (nikt nie zgłosił ich zaginięcia?). Na pewno znali adres. Szybko skojarzono by, że to adres będący bardzo blisko miejsca kolizji (jakieś 150 metrów dalej). A jeśli ci ludzie nie mieli bliskich, to przecież pojechali do domu psychopaty, gdyż religijna wspólnota martwiła się o mieszkającego tam prawdziwego właściciela (najprawdopodobniej zabitego przez psychopatę). Ktoś więc coś wiedział.

d) użycie siły wobec przesłuchującego go funkcjonariusza

Plus parę poszlak: kłamanie w sprawie swojego telefonu, mataczenie w sprawie auta, dziwne zachowanie, zaniki pamięci (nie pamiętał, do kogo należy auto, nie pamiętał adresu swojego pobytu).

5. Psychopata twierdzi, że nie pamięta adresu pobytu, jednakże wypuszczony następnego dnia z aresztu, udaje się do "swojego" domu bez żadnych problemów. Mogę zrozumieć, że ktoś zapomniał nazwy ulicy, numeru domu; czy kłopotem było jednak zawiezienie go we wskazane przez niego miejsce? Ja też mogę nie wiedzieć, jaki adres ma kino, do którego chodzę (istotnie nie znam adresu), ale bez problemu jestem w stanie wskazać, gdzie kino się znajduje. Policjanci powinni podejrzanego wsadzić do radiowozu i pojechać z nim na miejsce. Jeśli facet odmówiłby współpracy, to mamy kolejną poszlakę, że coś z nim jest nie tak oraz podstawę do dalszego zatrzymania (jak mi się wydaje), bo odmówiłby policjantowi podania potrzebnych danych, a o ile się nie mylę takie dane jest zobowiązany przedstawić, zwłaszcza że jest podejrzewany o SERYJNE zabójstwa. Jeśli zaś tłumaczyłby się amnezją, to należało drążyć temat, czy w innych sprawach też ma zaniki pamięci, jak wraca codziennie do domu, gdzie kupuje chleb itd. No, same oczywistości.

6. Chyba najlepsze: przeczesywanie okolicznej góry przez paru ludzi z posterunku :) Dlaczego akurat wybrano silnie zalesioną górę (która wyglądała na niemałą)? Ano do tego przywiodła policjantów ich dedukcja. "Gość nie mógł zakopać tylu ciał przed własnym domem". "Więc gdzie?". "Mamy tu jakąś górę w pobliżu?" xD

Facet mógł zakopywać ciała GDZIEKOLWIEK, nawet na "własnym" podwórku (bo jak wiadomo, dom nie był jego), zwłaszcza że połowa gospodarstw odgrodzona była od ulicy wysokimi murami. Ale uczepiono się góry. Dobra, była to rozpaczliwa próba (którą wykonano niespodziewanie szybko). Tym mocniej uderza mnie późniejsze przekopywanie środka miasta (punkt 2.), skoro wcześniej uznaje się, że zwłoki chciał zakopać na odludzi i wywozić poza Seul.

7. Dlaczego nikt nad ranem nie pytał sklepikarzy, fryzjerów i innych usługodawców, czy poznają faceta ze zdjęcia (tj. psychopatę)? Chodzi o sklepikarzy z rejonu, w którym najprawdopodobniej mieszkał psychopata. Należało także popytać tamtejszych mieszkańców.

8. Policjanci nawet nie przeszukiwali podejrzanej okolicy, robił to jedynie pomocnik alfonsa. To jest aż przykre, zwłaszcza że psychopata podał imię i nazwisko zaginionej prostytutki, stwierdzając nawet, że musi ona jeszcze żyć. Gdyby był niewinny, skąd wiedziałby, że akurat dzisiaj zaginęła jakaś kobieta i nazywała się tak i tak?!

9. Alfons, były policjant, zostaje przyłapany na swojej profesji, po czym jakimś cudem zostaje zwolniony z komisariatu. Tego momentu zupełnie nie skumałem. Okej, miał tam jakieś znajomego, ale jeśli sutenerstwo jest zabronione, to koleś popełnił poważne przestępstwo, dlaczego go się wypuszcza? Ponadto ciążą na nim zarzuty pobicia psychopaty.

10. Podczas szukania masowego grobu gdzieś w środku miasta policjanci dostają rozkaz aresztowania alfonsa. Następuje zabawna scena wymachiwania kilofem (policjanci nie wyciągają broni), a następnie uciekania między bezradnymi policjantami, z których większość jest zupełnie bierna. Jeśli do tego miejsca ten film ośmieszał koreańską policję maksymalnie, to w tym momencie wkroczył już na teren fantastyki (bo to, co się tam działo, było wręcz niemożliwe). Alfons ucieka wąskimi przejściami przed tłumem, po drodze chyba z pięć razy mijając pod dwóch, trzech policjantów, którzy nawet nie wyciągają w jego stronę rąk! W końcu zostaje pojmany, ale ucieka z policyjnego wozu, eskortowany przez czterech policjantów! Jak to robi? Doprowadza do wypadku samochodowego, z którego jako jeden z dwóch ludzi wychodzi cało (chociaż nie miał przypiętych pasów). Z kajdankami na przegubach rąk wyłącza jeszcze wizję i fonię dwóm funkcjonariuszom, po czym grzecznie prosi ostatniego (to ten, który też nie odniósł widocznych obrażeń w wypadku) o klucz do kajdanek. Policjant znowu nie wyciąga broni (przez cały film nie robi tego ani jeden funkcjonariusz), ale grzecznie oddaje mu kluczyk. Uznaje, że alfons ma słuszność? A nawet jeśli, to przecież nie może teraz pomóc zbiec facetowi, który spowodował poważny wypadek samochodowy i obił drzwiami jego kolegów. W tym momencie stan zdrowia poszkodowanych policjantów jest niewiadomy i należy obezwładnić sprawcę, a następnie pomóc rannym. Nie mówię już o hańbie, jaką okryłby się, gdyby pozwolił, razem z trzema innymi kolegami, uciec facetowi w kajdankach (które ten porzucił obok radiowozu, a zatem policjant dodatkowo musiałby się tłumaczyć, jak to się stało, że alfons zdobył do nich kluczyk).

11. Wydaje się, że później nikt nie ściga alfonsa ani za sutenerstwo ani za pobicie policjantów i zniszczenie policyjnego wozu. Pojawia się on na miejscu ostatniej zbrodni psychopaty, przepycha się z garstką policjantów (znowu nie mogą dać mu rady, co za ciapy!) i nic więcej. Widać w Korei Płd. trzeba być twardzielem, a wtedy jest się nie do ruszenia.

12. Mała nieścisłość w postawie psychopaty (to w sumie nie jest zarzut, bo psychopata nie musi myśleć logicznie). Na pytanie, dlaczego zabijał w taki sposób, odpowiada, że w ten sposób kobiety nie cierpiały i że tak zabija się świnie. Sęk w tym, że podczas wcześniejszej próby zamordowania prostytutki oznajmił jej, że jej koleżance odciął język, bo krzyczała. Odcięcie języka jest chyba cholernie bolesne, nie mówiąc już o tym, że skoro nie potrafił dłutem przebić czaszki, to tym bardziej nie powinien móc wykonać czynności wymagającej wielkiej precyzji, nie mówiąc już o tym, że łatwiej rozbić czaszkę niż dobrać się do ukrytego języka.

13. Po zwolnieniu z aresztu psychopata dostaje dwuosobowy ogon. Połowa ogona (dlaczego mnie to nie zdziwiło?) traci się, nie zdążając wejść do pociągu, zostaje jedna policjantka (film był na tyle irytujący, a nieporadność policji tak wielka, że sądziłem, że to ona będzie ostatnią ofiarą). Śledzi ona psychopatę aż do jego wyjścia ze sklepu. Wychodzi on ze sklepu pewnie z jakąś torbą (musiał gdzieś przecież ukryć dłonie oraz głowę prostytutki, które to potem części ciała zanurzył w akwarium). Policjantka sprawdza sklep, odnajduje zmasakrowane zwłoki i gubi trop? Czy nie powinna podążać dalej za psychopatą, powiadamiając przez komórkę (to przecież Korea Płd. w XXI wieku), że w takim to a takim sklepie znajdują się zwłoki i należy natychmiast ująć wypuszczonego niedawno psychopatę. Teraz dowody są już nie do zbicia, zamiast tego traci ona trop. Więcej nawet! Wieczorem alfons samotnie przechadza się po tamtejszej okolicy i znajduje dom psychopaty. Dlaczego nie kręci się tu nigdzie policja? Podwójne tak odrażające morderstwo (plus świadomość, że psychopata nie kłamał w swoich pierwszych zeznaniach) postawiłoby na nogi policję z całego Seulu. Do wieczora każdy dom w tym podejrzanym rejonie byłby sprawdzony. Ile tam może być domów? Nie mówię o całym Seulu, tylko o konkretnej dzielnicy. Jestem przekonany, że mieszkańcy sami garnęliby się do pomocy, bo mają bliskich, o których się boją, bo lubili zamordowaną sprzedawczynię, bo nie ma na co czekać! Nawet gdyby policja nie sprawdzała budynków od miejsca porzuconego samochodu, to i tak do wieczora powinni się uwinąć. No i powinni być widoczni, powinny być patrole, cokolwiek. Zamiast tego mamy typową finałową walkę i wówczas zjawia się policja. Uczyńmy z tego punkt 14.

14. Policjanci wpadają chmarą do domu (skąd się nagle dowiedzieli, że to dom psychopaty?), jeśli przeczesują okolicę, to może wpadli niewinnym ludziom do chałpy, a jeśli dowiedzieli się w końcu, że tu on mieszka, to skąd? W tym momencie poraża (po raz kolejny) ich bezradność. Po wpadnięciu do domu, zamiast lecieć impetem po wszystkich pomieszczeniach (jak robi się normalnie), pierwsi policjanci zatrzymują się, świecąc bezradnie we wszystkich kierunkach i rozpaczliwie krzycząc: "Gdzie on jest?" xD Myśleli, że zastaną go zaraz za drzwiami wejściowymi? :) I czemu się nie przygotowali, tylko tworzyli ogłupiały tłumik, który nie wiedział, w którym kierunku miałby się udać?

15. Przekopywanie ogródka. Wszyscy latają po tej masowej mogile, jakby nie rozumieli, że w ten sposób być może bezczeszczą zwłoki. Pada intensywny deszcz, ciała są poćwiartowane, tu potrzeba myśleć. Zamiast tego widzę policjantów, którzy kopią w przypadkowych miejscach (zwróćcie na to uwagę) i biegają jak mrówki po rzuconym do mrowiska cukierku. Nawet w tej ostatniej scenie nie potrafią zachować się profesjonalnie.

Nie wnikam już w takie rzeczy, że niektórzy policjanci byli na służbie okrągłą dobrą, czy w niesamowite zbiegi okoliczności (kolizja aut alfonsa i psychopaty; znalezienie przez psychopatę na zapleczu sklepu ukrywającej się przed nim prostytutki). Ten ostatni zbieg okoliczności wkurzył mnie niemiłosiernie. Koreańczyków chyba podnieca widok krwi, a w ich filmach jeśli ktoś może poczuć ból, to na pewno go poczuje. Choćby było to głupie.

Być może coś pominąłem, w każdym razie nie jestem w stanie polubić tego filmu. Jedną, dwie głupoty na film to każdy jest w stanie przełknąć. Tu jednak od nich aż się roi. Za dziwne uważam nawet takie rzeczy, jak zostawienie podejrzanego o seryjne morderstwa z policjantką w jednym pomieszczeniu w środku nocy. Cóż z tego, że psychopata ma na przegubach rąk kajdanki. Fizycznie góruje nad policjantką i spokojnie mógłby ją skrzywdzić, chwytając dowolny z setek ostrych przedmiotów znajdujących się w pomieszczeniu (np. długopis). Nie mówię już o tym, że mógłby roztrzaskać jej na głowie krzesło, przecież kajdanki pozwalają na dość dużą swobodę chwytania przedmiotów, wyprostowania rąk itd.

Dobra, kończę. 3/10.

ocenił(a) film na 3
Amerrozzo

Odnośnie punktu 12. być może popełniłem błąd. Widziałem wczoraj inny koreański thriller, "Ujrzałem diabła", i to chyba tam pojawia się wzmianka o ucięciu języka.

ocenił(a) film na 7
Amerrozzo

Psychopata faktycznie mówi prostytutce, że uciał język jej koleżance, ale to w końcu psychopata więc i w tej kwestii mógł zwyczajnie kłamać

ocenił(a) film na 8
Amerrozzo

Taka jest policja na całym świecie...niestety... kolejne przypadki "sławnych zaginionych" lub "sławnych dzieciobójczyń" tylko mnie w tym utwierdzają.

ocenił(a) film na 7
velarios90

Czytałem o jednym seryjnym mordercy. Policja zatrzymała go do kontroli. W samochodzie miał worki z poćwiartowanymi zwłokami. Zapytali go co ma w workach? Powiedział, że wywozi śmieci (mimo że to była noc). Puścili go... Nie trzeba filmu, by znaleźć pełno błędów i niedociągnięć ludzkich.

ocenił(a) film na 10
Amerrozzo

i tak wypada lepiej niz polska policja w "realu"

ocenił(a) film na 9
Amerrozzo

Tak sobie obrzydzić seans tak dobrego filmu? Ja miałem świadomość wszystkich tych rzeczy, ale nie można oglądać filmu z ciągle włączoną funckją: O Boże jakie to wszystko nielogiczne i głupie! Trzeba się wczuć w klimat i chłonąć go.

Niskobudzetowy

"nie można oglądać filmu z ciągle włączoną funckją: O Boże jakie to wszystko nielogiczne"
nie można bo? jakiś argumen, czy nie bo nie?
takie podejście można stosować do filmów fantasy, religijnych, karate, itp. ale ten to miał być thriller podobno.... a wyszła surrealistyczna komedia.

ocenił(a) film na 3
Amerrozzo

Ten film był tak słaby i idiotyczny, że dziwię się, że ci się chciało tyle pisać.

użytkownik usunięty
Amerrozzo

10/10 a ludziska pisza ze to genialny film porazka :/

ocenił(a) film na 6
Amerrozzo

Nie czytałem całości (podejrzewam, że nikt nie czytał), przeczytałem może ze 2 punkty i autor chyba nie wie jak działa policja. I myśli, że policja to robi wszystko super racjonalnie i idealnie.

ocenił(a) film na 3
Piotrek4

Nie czytałeś całej wypowiedzi, ale oceniasz całą wypowiedź? Film chociaż do końca obejrzałeś?

Tu nie chodzi o to, żeby zawsze działać "super racjonalnie i idealnie", ale żeby chociaż trochę działać racjonalnie. Tymczasem moje 15 punktów, aż 15 punktów z poważnymi zarzutami, z wyliczeniem rażących i podstawowych błędów, to aż nadto, żeby stwierdzić, że w tym filmie mieliśmy do czynienia z najgłupsza policją w historii.

ocenił(a) film na 6
Amerrozzo

Nigdzie nie napisałem, że oceniam całą twoją wypowiedź. po którym fragmencie mojego tekstu wysnułeś wniosek, że oceniam całą twoją wypowiedź?

Film obejrzałem cały, film ciekawy, twoja wypowiedź nie, stąd ta różnica w obejrzeniu/przeczytaniu całości.

Policja nie jest tu najgłupsza w historii. Polecam serię "Akademia policyjna".

ocenił(a) film na 3
Piotrek4

Zawsze zestawiasz ze sobą komedię, tj. jawną bekę, z thrillerem pozbawionym akcentów komediowych? czy po prostu zawracasz mi gitarę, chcąc ogrzać się w cieple mego blasku?

ocenił(a) film na 6
Amerrozzo

W przeciwieństwie do ciebie, czytam posty ze zrozumieniem. Napisałeś, że to najgłupsza policja w historii, nie wiem gdzie tam jest rozróżnienie na gatunki.

A nawet gdyby, to wczoraj zobaczyłem kolejny film koreański (thriller) i tu masz konkurencję
http://www.filmweb.pl/film/Morze+%C5%BB%C3%B3%C5%82te-2010-558193/discussion/Pol icja,2336739

Abstrahując od tej głupiej gadki, nie czepiam sie ciebie i słówek, tylko, że policja we "W pogoni" po prostu nie jest jakaś specjalnie głupia (choć mądra wcale)

No i znamienne, nie odpowiedziałeś mi na pytanie.

Nie, nie chce się ogrzać w twoim blasku, nie widze abys ty czy ja bił jakimś blaskiem. Dziecinada takie wpisy.

ocenił(a) film na 3
Piotrek4

"W przeciwieństwie do ciebie, czytam posty ze zrozumieniem. Napisałeś, że to najgłupsza policja w historii, nie wiem gdzie tam jest rozróżnienie na gatunki."
Jeśli nie jesteś autykiem, pewne rzeczy (założenia) przyjmujesz milcząco. Trudno, żebym za najgłupszą policję (czy cokolwiek innego) uznawał rzecz wyjętą z np. satyry czy, szerzej, komedii, skoro tam każdy fenomen jest celowo wykoślawiony. Jak można na poważnie zestawiać obok siebie rzecz celowo (tzn. jawnie) głupio przedstawioną obok nieumyślnie głupio przedstawionej? To tak jakby w zestawieniu największych kinowych zabijaków wrzucać - bez pojęcia - Toppera Harleya z "Hot Shots 2". W środku filmu na ekranie pojawił się nawet licznik z liczbą jego ofiar.

Nie wspomnę (tzn. właśnie wspominam, ot językowy paradoks), że nikt nie może orzec na podstawie własnych doświadczeń, że właśnie policja w tym filmie jest tą najgłupszą, bo nikt nie obejrzał wszystkich filmów z policją. Tak tylko zaznaczam, gdyby i tak prosta rzecz jak hiperbola wprawiała cię w zakłopotanie.

Nie klikam w linki od Piotrków i dla ciebie nie zrobię wyjątku.

"Abstrahując od tej głupiej gadki, nie czepiam sie ciebie i słówek, tylko, że policja we "W pogoni" po prostu nie jest jakaś specjalnie głupia (choć mądra wcale)"
Czyli właśnie się czepiasz, bo na uargumentowane świetnie (tzn. tłusto) zdanie, z którym możesz się oczywiście nie zgadzać, miast argumentacji wypuszczasz forumowe bąki, jakich nie spodziewałbym się po kimś, kto jest tu od 2007, ma ok. 3 tysi ocenionych filmów i jeszcze trzy łby. Co mi po tym, że myślisz inaczej? Myśli inaczej ode mnie tysiące widzów, a drugie tyle podobnie do mnie. Co z tego? Gdzie jakikolwiek argument? Bo jest tylko zarzut ("autor chyba nie wie jak działa policja" oraz "[autor wypowiedzi] myśli, że policja to robi wszystko super racjonalnie i idealnie"; nawias kwadratowy - mój), ale też niczym niepodparty. Na coś takiego można odpowiadać tylko prowokacyjnie, dobrze się przy tym bawiąc; albo nie odpowiadać wcale. Na twoją zgubę - wybrałem sposób pierwszy.

"No i znamienne, nie odpowiedziałeś mi na pytanie."
To ty na moje najpierw nie odpowiedziałeś. Spytałem, czy oceniłeś całą moją wypowiedź na podstawie jej fragmentów. Na twoje pytanie mogę (poza kolejnością, bo ty pierwszy winny jesteś odpowiedzi) odpowiedzieć: a gdzie ja stwierdziłem, że ty napisałeś, że oceniłeś całą moją wypowiedź?

"Dziecinada takie wpisy."
Nie przesadzaj. Prowokujesz, pierdząc mi pod nosem jak byle jaki user, a później się żachasz, że na tę nic nieznaczącą odpowiedź odpowiadam prowokacyjnie? Nie sposób zrozumieć ogółu userów: bałagan w tematach, bo każdy chce wypluć jednozdaniowy wątek - źle. Dłuższa wypowiedź - źle i "nie czytałem". A tymczasem za moim zdaniem stoi stos argumentów (lepszych, gorszych, a jeśli ktoś wykaże to może i pseudoargumentów), za twoim - ani jeden. Więc kto z nas uprawia tu większą dziecinadę?

ocenił(a) film na 6
Amerrozzo

Za długie. Gdybym chciał ogrzać się w twoim blasku, przeczytałby.

Jednakże w wypadku przeciwnym, musisz nauczyć się streszczać myśli zwięźlej. To też jest sztuka pisania.

ocenił(a) film na 3
Piotrek4

Trawestując klasyka: no i znamienne, nie odpowiedziałeś mi na zarzuty.

Piotrek4

Smutna prawda jest taka, że większość ludzi nie potrafi czytać ze zrozumieniem myśli wyrażonych w komunikatach dłuższych niż objętość jednego SMS-a i domaga się pisania "zwięźle", bo oni akurat nie mają czasu / nie chce im się / chwilowo zapomnieli jak to się robi / * niepotrzebne skreślić, względnie dopisać kolejne wymówki.

Moim zdaniem Amerrozzo starannie przedstawił ewidentną głupotę zachowań policjantów ujmując to w sposób mieszczący się w granicach wyczerpującej, ale wcale przy tym nie rozwlekłej wypowiedzi. Dlaczego ludziom tak trudno przychodzi przyjąć do wiadomości, że istnieją prawdy obiektywne, wobec których argument "film mi się podobał, więc głupio gadasz" świadczy jedynie o aroganckim obnoszeniu się swoim wąskim horyzontem poznawczym, co na zdrowy rozsądek powinno być raczej listkiem figowym tych osób.

Amerrozzo

12. - Równie dobrze mógł skłamać, żeby nie próbowała krzyczeć. Logika psychopatów zwykle jest dużo bardziej rozwinięta niż u "zwykłych" ludzi, którzy kierują się w życiu emocjami i moralnością, poza tym nie każdy psychopata to morderca (i odwrotnie). Seryjni mordercy tacy jak oryginalny Yoo Young Chul podają na temat swój i swoich czynów wiele sprzecznych ze sobą informacji i raczej nie dowiemy się, co tak naprawdę myślą.

Amerrozzo

Ale to nie wina policji (choć ta rzeczywiście bywa wielokrotnie nieudolna) tylko kiepskiego, idiotycznego wręcz, scenariusza

ocenił(a) film na 7
Amerrozzo

Twoja cała wypowiedź to wielkie XD
Zapoznaj się bardziej z kinem koreańskim, a zwłaszcza z prezencją policji w nim, a później się zastanów, czy zwracałeś uwagę na właściwe rzeczy.

ocenił(a) film na 3
hamm3rfall

Bardziej ogólnikowo, niemerytorycznie i pusto się nie dało?

ocenił(a) film na 7
Amerrozzo

A ty musisz tak ciągle wszystkich obrażać?

ocenił(a) film na 3
littlelinkinquar

A ty się musisz popisywać nieumiejętnością czytania ze zrozumieniem? Ktoś pisze na mój lepiej bądź gorzej (ale jednak) uargumentowany post, że można go podsumować kpiarskim XD. Spójrz uważnie w górę. Na to ja pytam, czy bardziej pusto i niemerytorycznie się nie dało, ale koniec końców wykoncypowałeś, że to ja obrażam? I że w ogóle obrażam? Pogratulować.

ocenił(a) film na 7
Amerrozzo

Calm down, Beyonce.

ocenił(a) film na 3
littlelinkinquar

OK Boomer

ocenił(a) film na 5
Amerrozzo

W Korei policja jest trochę dziwna. Przykładowo jeśli pobijesz osoby które włamały Ci się do mieszkania to policja ukaże ciebie za wyrządzenie krzywdy drugiej osobie xD

xiviex

Tutaj to się chyba nie różnią od naszej policji ;)

ocenił(a) film na 8
Amerrozzo

Film jest świetny, chociaż początkowo myślałem tak samo jak Ty. "To nie ma sensu... policja tak się nie zachowuje...". Polecam jednak wpisac w google: "scriptophobic chaser police" (pierwsza pozycja na liście wyników, nie mogę dać bezpośredniego linku) i przeczytać artykuł.
Zabiegi o których mówisz są celowe, wydarzenia które zostały nakręcone w filmie miały miejsce naprawdę jednak zmodyfikowano część z nich by bardziej pokazać obojętność policji i ogólnie całego społeczeństwa, łatwość z jaką działał morderca w Korei. Gra aktorska, kamera, akcja, muzyka wszystko to stoi na bardzo wysokim poziomie. Trzeba tylko wziąć pod uwagę, że to nie Polska. Odnośnie postulatów użytkownika Amerrozzo:

AD1. Zobacz sobie początek filmu gdzie auto stoi zawalone ulotkami i nikt się nie interesuje. Zaginione dziewczyny? No właśnie o tym jest film. O tym, że każdy ma to gdzieś. Nikt nie zgłasza zaginięć prostytutek, które możliwe są tam nielegalnie i nie mają rodziny lub rodzina nie wie gdzie są. Jeśli zaś chodzi o pracę policji, no to właśnie celowo tak a nie inaczej to jest nakręcone by pokazać ich niekompetencje. Przeczytaj ten artykuł po ang. Prawdziwy morderca na, którym wzorowano postać filmowego właśnie tak działał i nikt go długo nie mógł złapać. Nie oznacza to, ze film jest słaby.

AD2. Może dlatego szukają tam a nie inaczej bo:
A) policja nie wie, ze ofiary były prostytutkami, gdzie pada choćby jedno zdanie o ich świadomosci? B) nawet jeśli wiedzą to nie mieści im się w głowach by ktoś mógł zabijać i ukrywać tak wiele ciał w samym mieście C) Alfons nie współpracował dostatecznie z policją zatajając pewne informacje, chcąc zapewne chronić samego siebie i interes, jego podwładny zresztą pyta czy zawiadomić policję, a ten uparcie odmawia.

AD3. Alfons, ale czemu nie policja? No cóz... Kolejny dowód na jej niekompetencje.

AD4. Tego jednego nie rozumiałem sam i drażniło mnie to...
a) nie wiem jakie jest prawo w Korei, ale może uznano go po prostu za wariata / kogoś kto zmyśla? Chciano zamieść sprawę pod dywan bo źle to wyglądało jakby oskarżyli niewinnego człowieka i jeszcze pobili?

b) akurat ślady krwi były jego własne z tego co kojarzę, chociaż też uważam że zabijając tych wszystkich ludzi czyjeś mogły być ich.

c i d) Tak... Myślę, że chcąc pokazać niekompetencje policji, twórcy przesadzili, ale mylisz celowy zabieg ze słabym scenariuszem.

AD5-7. Głupota policji nie oznacza, że film jest słaby.

AD8. A kto zgłosił zaginięcie? Kto potwierdził, że taka kobieta w ogóle istnieje?

AD9. Alfons się nie przyznaje, nie mówi oficjalnie nic o tym czym zajmowały się ofiary, jedynie oskaraża mordercę o to, ze je sprzedał. Może jakby współpracował z policją to by szybciej wpadli na trop. Najpierw puszczają go wolno bo wszyscy wiedzą, że zrobił coś co sami chcieli (scena jak czekają pod drzwiami pozwalając mu bić mordercę), potem próbują złapać jak już wiedzą że nie mogą kryć kolegi (jest byłym policjantem).

AD10. Wszyscy go znali, był jednym z nich, byłym policjantem myślę, że po prostu nie chcieli mu zrobić krzywdy. Zresztą podobne naciągane sceny akcji są w co drugim amerykańskim filmie... "...po czym grzecznie prosi ostatniego (to ten, który też nie odniósł widocznych obrażeń w wypadku) o klucz do kajdanek. Policjant znowu nie wyciąga broni (przez cały film nie robi tego ani jeden funkcjonariusz), ale grzecznie oddaje mu kluczyk. Uznaje, że alfons ma słuszność?" - boi się, widząc co zrobił reszcie, tak po prostu. No widzisz a nawet u nas w Polsce było kiedyś głośno jak funkcjonariusz jakiś służb bezpieczeństwa schował się za regałami w żabce mając broń i pozwolił obrabować sklep.

AD11. Tak, może tu też jest przesada albo POWINNO się ścigać go za te przestępstwa, których się dopuścił, ale znowu podkreslę, że jest bylym policjantem... poza tym może ciężko im przyznać, ale to on złapał mordercę i doprowadził do jego ujawnienia, więc może odpuszczają mu by ten nie mówił? Bo czują wstyd? Bo to ich były kolega? Nie wiem.

AD12. Tutaj ewidentnie się czepiasz, bo zrozumieć psychopatę, kogoś kto kieruje się tylko swoją logiką i oszukuje sam siebie... Się nie da. Widać to przy przesłuchaniu jego kiedy traci nad sobą panowanie. Może próbował tłumaczyć sam siebie i swoje akcje, w pewien sposób je usprawiedliwiać.

AD13. Zgodzę się, że to irytujące uproszczenie i nie wiem czemu policjantka nie zareagowała czy nie śledziła dalej mordercy. Nie jest to pokazane, może zajrzała do sklepu i była w szoku widząc ciała? Można tylko domniemywać.

AD14. Może sprawdzali okolicę, ale właśnie no.. są niekompetentni. Znowu celowy zabieg by zwrócić uwagę na REALNY problem.

Reasumując film na pewno nie na 3/10. Dałbym mu 7 albo 8 i tyle mu dają zwykle krytycy filmowi z całego świata bo ogląda się świetnie. Trzeba go tylko oglądać mając na uwadze rzeczy o których mówiłem wyżej i które są wypunktowane w artykule.

ocenił(a) film na 3
Mac_Kobi

Artykuł na stronie Scriptophobic nie obala moich argumentów, pozwala jedynie uzmysłowić, dlaczego policję w filmie ośmieszono: utwór powstał na kanwie prawdziwych wydarzeń krótko po tym, jak sprawa stała się medialna. Złość twórców filmu jest więc zrozumiała, natomiast artykuł mówi jasno, że wydarzenia zostały przedstawione w sposób zniekształcony. Niekompetencja policji to jedno, ale jej skala, co punktuję w pierwszym wpisie, to osobna rzecz. Cytat z artykułu: "Similar to the real South Korean police’s predicament with Young-chul’s murders, The Chaser’s cops have no physical evidence to use against their suspect. The film cops let the suspect go, allowing him an opportunity to go back out into Seoul and potentially kill again, whereas the real life police were able to use Young-chul’s confessions to the murders as their evidence in his case, which, thankfully, put him in jail" (źródło: https://scriptophobic.ca/2019/02/26/the-police-incompetence-and-widespread-socie tal-misogyny-of-the-chaser-2008/ ).

Film wyolbrzymia, deformuje i przedstawia najgłupszą policję w historii. Jest to zabieg celowy, który można zrozumieć od strony emocjonalnej (sprawa naówczas była w Korei Południowej świeża), ale mnogość absurdalnych elementów odrealnia całe przedstawienie i psuje zabawę. Za dużo dobrych kryminałów widziałem i czytałem, żebym mógł chłodno przyswajać kolejne głupie i nielogiczne zachowania filmowych bohaterów.

Jeśli film miał zwrócić uwagę na to, że seryjni mordercy prowadzą zbrodniczą działalność całymi latami, a dzieje się tak, bo ludzie na ogół nie podejrzewają swoich sąsiadów o bycie potworami, nadto ofiarami są często prostytutki, którymi mało kto zawraca sobie głowę, a dla wielu "same są sobie winne", to uważam, że nie tędy droga. Rozumiem, że fakty były za mało filmowe i sensacyjne, a partactwo policji nie było aż tak olbrzymie, ale jeśli fikcyjne dzieło podnosi ważką i realną problematykę, jego twórcy winni zachować umiar. Tutaj natomiast mamy jakby koreańską wersję "Drogówki" w sosie kryminalnym. Czyli: ogólny zarys się zgadza, pewien fenomen występuje (np. patologia w policji, jej niekompetencja), ale szczegóły to zupełna beztroska scenarzystów. Czemu zresztą sam nie potrafisz zaprzeczyć, gdy odnosisz się do poszczególnych punktów.

AD 1. Piszesz: "Prawdziwy morderca na, którym wzorowano postać filmowego właśnie tak działał i nikt go długo nie mógł złapać".
To znaczy, jak działał? Mordował prostytutki, które podjeżdżały swoimi samochodami pod jego dom (czy też: mordował prostytutki, które parkowały przy ulicy, przy której znajdował się jego dom), a następnie te auta stały wiele tygodni w tym samym miejscu przez nikogo nieodkryte? W artykule na temat niefilmowych samochodów nie ma ani słowa. Liczyłeś na to, że nie przeczytam tamtego tekstu? W filmie natomiast auto zaginionej zostaje odkryte, nie zostaje natomiast przeszukane i nie stanowi punktu odniesienia. Czy kiedykolwiek, gdziekolwiek auto zaginionej osoby stojące w punkcie A stanowiło podstawę do rozpoczęcia poszukiwań w punkcie nie-A? To jest pierwszy i niestety jeden z wielu absurdów. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić, jak miałoby to wyglądać: "– Szefie, w dzielnicy A znaleźliśmy samochód poszukiwanej. – Okej, fajnie. Przekopcie las za miastem, a potem sprawdźcie dzielnicę B".

Pragnę zwrócić uwagę na istotną kwestię: w filmie policja toczyła śledztwo, a policyjnym elementarzem jest przeszukanie znalezionego samochodu osoby zaginionej. Nie potrzeba być detektywem, żeby to wiedzie i żeby pewne rzeczy jawiły się jako oczywiste, wręcz narzucające się. Jak mniemam (nie mam pewności), w prawdziwym życiu niekompetencja policji polegała głównie na tym, że ignorowała sygnały o tym, że coś podejrzanego dzieje się w okolicy. Nie było śledztwa, nie było sprawy. To nie jest domena tylko koreańska, bo seryjni mordercy działają (często z zadziwiającą łatwością) pod każdą szerokością geograficzną, a według różnych danych z internetu Korea Południowa nie jest w czołówce, jeśli chodzi o liczbę seryjnych zabójców, jak i wskaźnik tego zjawiska per capita.

AD 2.
A: Film oceniłem bardzo nisko, a widziałem go, jak podaje licznik, siedem lat temu. O rzeczach słabych nie myśli się tak długo, więc nie dam rady udzielić odpowiedzi na pytanie: "gdzie pada choćby jedno zdanie o ich świadomosci?", mogę tylko zaznaczyć, że sam napisałem: "alfons oznajmia, że to zupełnie bez sensu, bo auto zaginionej prostytutki znaleziono o 20 minut drogi stąd i trzeba szukać gdzieś w tamtych rejonach". Tak więc sobie myślę, że sam alfons zdradza policji, że zwłoki, o których mówił psychopata, i zaginiona dziewczyna, o której mówi alfons, to jedna i ta sama osoba. Bo jeśli byłoby inaczej, to co alfonsa obchodziłaby osobna sprawa z szukaniem zwłok? Dlaczego miałby się temu sprzeciwiać?
B: Hola, i mówisz to o bohaterach, którzy przecież przekopują środek miasta w poszukiwaniu masowego grobu? Piszę o tym w punkcie drugim, na który odpowiadasz... Kompletnie się w tym pogubiłeś.
C: Aha, i to dlatego, że alfons "nie współpracował", policja szukała masowego grobu w środku miasta? to dlatego policja zignorowała fakt, że samochód zaginionej jest odnaleziony i można go przeszukać? I tak dalej, i tak dalej...

AD 3.
Na jej monstrualną niekompetencję. Ciekaw jestem, ile samochodów osób zaginionych nie zostało przeszukanych. Zgaduję, że zero. Niekompetencję można było pokazać w wiarygodny sposób, np. poprzez złe zabezpieczenie materiału dowodowego.

AD 4.
W zasadzie w tym punkcie też się zgadzasz, tylko zarzucasz mi, że mylę "celowy zabieg ze słabym scenariuszem", co brzmi tak, jak gdyby "celowy zabieg" nie mógłby okazać się "słabym scenariuszem". Świat filmu zna wiele intencjonalnych scenariuszowych baboli, niepotrzebnej hiperbolizacji (tak jak tutaj), nagminnego sprowadzania wszystkiego do absurdu. Wierzę, że tak chcieli to nakręcić, dzięki tobie wiem też dlaczego (polecany artykuł), ale to nie znaczy, że wyszło dobrze.

AD 5–7.
Gra aktorska nie oznacza, że film jest słaby. Scenografia nie oznacza, że film jest słaby. Muzyka nie oznacza, że film jest słaby. Kto o tym decyduje?
Nigdy nie widziałeś filmu, którego odbiór miałeś zepsuty poprzez np. zły dobór aktorów? albo scenariuszowe luki? Czasem jeden element wpływa na to, jak postrzegasz całość. Czy ty jesteś jednym z tych, co po seansie odnotowują cyferki dla poszczególnych elementów, z których składa się film, później to sumują i mają finalną notę (taki z ciebie znawca, że oceniasz pracę kamerzysty?)? I jak się ocenia składowe filmu; czy wszystko ma tę samą wagę, rangę? Czy nie jest tak, że to od filmu (a w zasadzie od nas samych) zależy, na co położony zostanie szczególny nacisk? Ja zwróciłem uwagę akurat na głupotę policji, bo to na tym skupia się film, tylko robi to źle i bez umiaru. Nie sprowadzaj też moich argumentów do śmieszności. "Głupota policji" jest zarzutem wobec scenariusza (a więc krytyką rzetelną). I nie sama głupota jako taka, ale jest rozmiar, zasięg i liczebność. Nie do zniesienia jest oglądanie tak niewiarygodnych poczynań stróżów prawa.

AD 8.
Tu podobnie jak w przypadku punktu 2A nie jestem w stanie wiarygodnie się odnieść. Musiałbym film na nowo zobaczyć.

AD 9.
Niech będzie, to i tak był niewielki zarzut wobec ogromu pozostałych.

AD 10.
Skoro zgadzamy się, że owa scena jest naciągana, to chyba nie ma sensu dłużej się rozpisywać. Zauważę tylko, że w tej scenie następuje cały szereg naciąganych zwrotów akcji (czyli znowu: scenarzyści sobie pofolgowali).

AD 11.
Znowu się zgadzasz? Tu nie ma czego tłumaczyć, te sceny służą wyłącznie ośmieszaniu policji. Biorąc jednak pod uwagę ciężar gatunkowy filmu, nie zdaje to egzaminu, bo odrywa od trzonu fabuły, od tego, co ważne. A jeśli niezaradność policji jest ważna, to też w zaprezentowaniu tego powinny zostać zachowane proporcje (jak dużo się tu o nie rozchodzi!).

AD 12.
I piszesz to, mimo że sam zauważyłem, że "to w sumie nie jest zarzut, bo psychopata nie musi myśleć logicznie"?

AD 13.
Znowu się zgadzasz.

AD 14.
Nie będę powtarzał tego, co pisałem wyżej.

Reasumując, z grubsza zgodziłeś się z około połową moich zarzutów. Na twoje uwagi odpowiedziałem (na ile pamięć pozwoliła oraz ponowna lektura mojego starego komentarza).

Piszesz: "Dałbym mu 7 albo 8 i tyle mu dają zwykle krytycy filmowi z całego świata bo ogląda się świetnie".
Aż dwa błędy logiczne w jednym zdaniu.
Primo, używasz jednej z wersji argumentu ad verecundiam. Nie chce mi się toczyć akademickich dyskusji nt. sensowności istnienia zawodowych krytyków i ekspertów od czegoś tak trudnego do zdefiniowania jak sztuka, ale gdyby grono ekspertów miało decydować o tym, jak odbiorca ma ocenić dany film, to niepotrzebne byłyby oceny na FW. I również ty nie mógłbyś nisko ocenić docenianego filmu. A trochę tych cenionych filmów już w świat wypuszczono. Jeszcze się taki nie urodził, coby je wszystkie pokochał. Zauważę też, że jeszcze nie było filmu, który spodobałby się wszystkim uznanym krytykom. Czy to znaczy, że procent myślący inaczej (o danym filmie) myli się (nawet jeśli ma na podorędziu argumenty)? Liczy się tylko liczba wyznawców danego zdania? Bądź poważny.
Secundo, część wyjaśniająca cytowanego zdania jest nieuprawniona, bo to, że krytycy filmowi dają mu wysokie noty niekoniecznie wynika z tego, że "ogląda się świetnie". Dużo filmów akcji potrafi wciągnąć i w tym sensie ogląda się je świetnie, ale potem okazuje się, że poza samą akcją nie miały do zaoferowania wiele więcej. I tak, z mojej strony jest czepialstwem, że odnoszę się do tego bezwartościowego zdania tak rozlegle.

Piszesz jeszcze: "Trzeba go tylko oglądać mając na uwadze rzeczy o których mówiłem wyżej i które są wypunktowane w artykule."
Dla tych, którym się nie chce czytać artykułu: nie dajcie się nabrać, w artykule naprawdę nie ma nic sensacyjnego, a już na pewno nie ma przykładów niekompetencji policji spoza rzeczywistości filmowej (poza wzmianką o udawaniu przez podejrzanego padaczki, co pomogło mu na raptem 12 godzin zgubić policję).

ocenił(a) film na 8
Amerrozzo

Artykuł akurat jest dość ciekawy pokazując podobieństwa i różnice między prawdziwymi wydarzeniami, a inspirowanym nimi filmem. Co ciekawe autor raczej jest neutralny i nie krytykuje filmu tak jak Ty to robisz, a nawet kończy go słowami, że czasem warto jest poznać inny punkt widzenia (przedstawiony w filmie). Też staram się być neutralny. Zgadzam się często, masz rację. Bo rzeczywiście pewne sceny są przesadzone, pewne fakty naciągane, ale nie zmienia to faktu, że skłania do refleksji i ogląda się ciekawie. To tak jakbyś oglądając Indiana Jonesa powiedział "rany co za bzdura, dam 3/10 bo to zupełnie niemożliwe". Zaraz powiesz, ze to zupełnie inny gatunek filmowy i masz rację, ale nie zmienia to faktu, że ogląda się dobrze jeśli człowiek przymknie oko na pewne niedoskonałości. Możesz oczywiście mieć swoje zdanie, ale dla mnie 3/10 jest oceną bardzo zaniżoną i ciekaw jestem jak oceniasz jakieś gnioty pokroju polskich perełek typu "W lesie dziś nie zaśnie nikt". Mówiąc: "Czy ty jesteś jednym z tych, co po seansie odnotowują cyferki dla poszczególnych elementów, z których składa się film, później to sumują i mają finalną notę (taki z ciebie znawca, że oceniasz pracę kamerzysty?)" Hmm chyba oceniając cokolwiek na jakimkolwiek medium, ocenia się całokształt na podstawie wszystkich części składowych... Nie ignoruję muzyki, gry aktorskiej, efektów, zdjęć itd. tylko dlatego bo nie podobają mi się pewne zabiegi fabularne. Mówiąc "najgłupsza policja w historii, nie dało się oglądać" itd. i przy okazji pomijając inne czynniki budujące klimat i ogólne wrażenie masz trochę klapki na oczach. Nie porównujmy tego filmu do produkcji pana Vegi bo to krzywdzące. Filmy Vegi są zlepkiem patologii i szokujących wydarzeń mających szokować ludzi. Tu natomiast jest konkretna chociaż momentami przesadzona linia fabularna. Nie uznajesz argumentów krytyków... ale nawet średnie noty użytkowników na imdb czy filmwebie są ponad 2 razy wyższe od twojej oceny. Więc nie musisz przekonywać ludzi bo jesteś raczej w odosobnieniu. Znowu powiesz, że to subiektywne opinie, ale sam stosujesz uproszczenia. Jak każdy, jak ja, jak twórcy filmu. Taki już jest świat. Gdyby rzeczywiście na pęczki było lepszych filmów o takiej tematyce to bym się zgodził, ale niestety nie ma. Powtórzę tylko, opierasz większość argumentów na tym, że policja nie przeszukała samochody zaginionej. Ona oficjalnie nie była zaginioną, nikt tego nie zgłosił. Policjanci szukali ciał, a nie zaginionej, alfons zataił całą sprawę. Tekst o tym, że szukanie ciał w górach (bo nie mieściło im się w głowach, że ktoś robi to pod ich nosami - celowy zabieg) jest bezsensu rzucił w drugiej połowie filmu, nie przy szefostwie, ale przy zwykłym policjantach, którzy pewnie nie wiedzieli o co mu chodzi. Później policja cytując Ciebie "szukała masowego grobu w środku miasta". Nie, nie szukała tropili mordercę, który zabił kobiety w sklepie (tak, niesamowity i naciągany zbieg okoliczności) i trafili na groby przypadkiem. W wygodnym momencie? Jasne, uśmiechnąłem się sam wymownie, ale nie zaburzyło to dla mnie całej oceny. Nie wiem też co ma do tego fakt, że Korea Południowa nie przoduje w seryjnych mordercach, tak nie przoduje, ale ewidentnie emocje zagrały tu role i chciano przedstawić niesprawiedliwość społeczną. W sposób przesadzony jednak to tak jakbyś ocenił mecz zawodnika, który strzela trzy gole, ale pudłuje na pustą bramkę i ocenił jego grę jako słabą. Co do pracy kamery, tak czasem zwracam na to uwagę jeśli jakiś film się wyróżnia a akcja nakręcona jest bardzo płynnie, co bardzo kuleje zwłaszcza w polskich filmach. Reasumując zgadzam się z częścią twoich punktów, ale prawda jak zawsze leży po środku.

ocenił(a) film na 3
Mac_Kobi

Absolutnie nie rozumiem, dlaczego ciekawią cię inne moje oceny (i co one mają do rzeczy?), kiedy sam oceniłeś tutaj tylko 1 film (konto założyłeś tylko w celu popisania ze mną? xD). Naprawdę nie znalazłbyś u siebie ani jednego cenionego przez krytyków filmu, któremu wystawiłbyś nieprzychylną notę? Może nawet masz tu drugie konto i taki film łatwo znajdujesz...


Zwróciłem ci uwagę na niemerytoryczny argument odwołujący się do autorytetu. Tutaj ciągniesz ten wątek, nie wiem po co. Zwłaszcza że nie odnosisz się do tego, co w tym temacie miałem do powiedzenia, np. "Czy to znaczy, że procent myślący inaczej (o danym filmie) myli się (nawet jeśli ma na podorędziu argumenty)? Liczy się tylko liczba wyznawców danego zdania?". Bo w sumie do tego sprowadza się u ciebie ten pseudoargument.


I w jakim to ja jestem odosobnieniu? Patrzaj: https://www.rottentomatoes.com/m/the_chaser_2008/reviews Na 34 zawodowych krytyków 6 zgadza się ze mną. To (razem ze mną) więcej niż liczy drużyna w hokeju na lodzie, he, he.


Co do oceniania części składowych, to niestety niewiele zrozumiałeś (być może z mojej winy). To tak jak gdybyś oceniał swoją drugą połówkę: nogi – x/10, usta – x/10, charakter – x/10 itd. Później sumował i na tej podstawie stwierdzał, jak bardzo partnerkę lubisz/nie lubisz. Nikt tak nie robi. Film biorę od razu jako całość i nie rozkładam go na detale, które w zależności od utworu mają różne znaczenie i moc oddziaływania (od noir oczekuję zabawy światłem i cieniem, od musicalu – dobrych piosenek; celowo upraszczam, bo temat długi i zbyt wiele razy już przeze mnie przerobiony, żebym się nim nadal ekscytował).


Nie porównywałem "W pogoni" do filmów Vegi. Wspominałem o filmie Smarzowskiego, ale tam też nie było porównania sensu stricto.


O koreańskich seryjnych mordercach nadmieniłem, bo w swoim pierwszym wejściu broniłeś scenariuszowych absurdów, powołując się na to, że morderca działał z dużą swobodą. Zauważyłem jedynie, że nie jest to rzecz charakterystyczna jedynie dla Korei, w innych krajach (w tym w bliskiej geograficznie Japonii) problem jest poważniejszy, a jednak nikt nie ośmiesza policji w sposób, który odbiera całemu przedwsięwzięciu powagę.


Piszesz: "Mówiąc "najgłupsza policja w historii, nie dało się oglądać" itd. i przy okazji pomijając inne czynniki budujące klimat i ogólne wrażenie masz trochę klapki na oczach."
Chyba nie zauważasz najważniejszego: nie mogę czuć klimatu, gdy co rusz przeszkadzają mi głupio zachowujący się bohaterowie. Dla własnego spokoju możesz też uznać, że skoro nie dałem najgorszej możliwej oceny, to te 2 gwiazdki więcej są za te elementy, które ty szczególnie ubóstwiasz.


Piszesz: "Gdyby rzeczywiście na pęczki było lepszych filmów o takiej tematyce to bym się zgodził, ale niestety nie ma."
O jakiej tematyce? O niezdarności policji? seryjnych mordercach? czy masz na myśli po prostu kryminały? Bo jeśli chodzi o to ostatnie, to sam oglądałem mnóstwo lepszych filmów; jeśli idzie o filmy aktorskie o seryjnych mordercach, to też znajduję sporo lepszych. O niezdarności policji filmów nie oglądam, bo temat jest daleko poza granicami mojego zainteresowania, a i bardziej celuję w kryminalne dokumenty, gdzie czasem to i owo usłyszę.


Piszesz: "Nie, nie szukała tropili mordercę, który zabił kobiety w sklepie (tak, niesamowity i naciągany zbieg okoliczności) i trafili na groby przypadkiem."
Nie gubisz się w tym czasem? Bo ja to oglądałem 7 lat temu, nie rozmyślałem o tym, bo filmu nie trawię, więc mogę plątać fakty, ale widzę tę scenę: https://youtu.be/b1AVooN0HQ8?t=4941
I o ile mnie moja licha pamięć nie zwodzi, to mord w sklepie to już sama końcówka filmu. A to z linka, to przekopywanie środka miasta w poszukiwaniu ciała, bo taki adres podał im podejrzany.


Piszesz: "Ona oficjalnie nie była zaginioną, nikt tego nie zgłosił. Policjanci szukali ciał, a nie zaginionej, alfons zataił całą sprawę."
Nie masz racji: https://youtu.be/b1AVooN0HQ8?t=5015 Szukają ciała tej dziewczyny z początku filmu, bo taki adres podał im morderca. Tylko ten były policjant (a teraz alfons) trzeźwo zauważa, że auto zostało zaparkowane przez dziewczyne w innym miejscu.


Piszesz: "Tekst o tym, że szukanie ciał w górach (bo nie mieściło im się w głowach, że ktoś robi to pod ich nosami - celowy zabieg) jest bezsensu rzucił w drugiej połowie filmu, nie przy szefostwie, ale przy zwykłym policjantach, którzy pewnie nie wiedzieli o co mu chodzi."
Stosujże akapity, zaznaczaj, do czego się odnosisz, bo nie będę się bawił w zgadywankę. Dostrzegam, że zastosowałem cytaty w 6. punkcie, ale one nijak się mają do tego, co ty piszesz. Faktem jest, że przeszukiwali górę, a nie posesje z rozległymi podwórkami ogrodzone gigantycznymi murami. Po 7 latach od seansu tego marnego filmu to mi wystarcza. I ciągle będę wracał: gnali na złamanie karku, żeby kopać doły w środku miasta w poszukiwaniu ciał, więc brzmisz mało wiarygodnie.


Piszesz: "Reasumując zgadzam się z częścią twoich punktów, ale prawda jak zawsze leży po środku."
Prawda zawsze (!) leży po środku? Brzmi jak wyuczona, ale niezbyt przemyślana, formułka. Zgadzasz się z ok. połową moich punktów, ale nie o ich liczbę chodzi, ale wagę. Twoim koronnym argumentem było zasłanianie się słabym artykułem w języku angielskim, obecnie zasłaniasz się ocenami innych osób.

ocenił(a) film na 3
Amerrozzo

Dodam jeszcze, że w linkach do YT możesz włączyć angielskie napisy.

ocenił(a) film na 8
Amerrozzo

Jeśli dyskusja zamienia się w pyskówkę to nie ma sensu jej dalej ciągnąć. Spłycasz argumenty, próbujesz ośmieszyć rozmówcę (nie tylko mnie) i snujesz dziwne teorie, przeinaczasz i umniejszasz wagę argumentom które nie są ci na rękę, czy może interpretujesz je po swojemu. Stworzyłem konto bo oburzyła mnie ocena 3/10 dla filmu, który mi się podobał. Uważam ją za krzywdzącą. Przy 5/10 serio bym nawet się nie fatygował żeby odpisać.

Jak na kogoś kogo nie interesuje cytując "marny film", bardzo mocno angażujesz się w jego ocenę i odpowiadanie wszystkim ludziom tutaj. Co mnie obchodzą twoje oceny? To był tylko przykład, bo skoro dajesz filmowi, który większość krytyków, ludzi przyznających nagrody na festiwalach (tych film ma sporo)i w końcu oceniających na prestiżowych portalach filmowych użytkowników, daje 2-3 razy wyższą ocenę, to ciekawi mnie jak oceniasz prawdziwy "marny film" po prostu, bo jak dla mnie brakuje skali.

Możesz się pieklić, próbować zbić z tropu wszystkich z innym zdaniem, ale nie zmieni to faktu, że jesteś i będziesz w zdecydowanej mniejszości w ocenie tego filmu, więc chyba bardziej chcesz przekonać sam siebie, a nie mnie czy innych użytkowników. Sam posiłkiem się rotten tomatoes i to nie na swoją korzyść, więc jakby trochę przyznajesz, że jesteś w mniejszości, ale okej... Rzuciłem okiem na te 6 nieprzechylnych recenzji na tym portalu i żaden z tych krytyków nie pisze o rzeczach jakie piszesz Ty. Uważają film przewidywalny, nudny, zbyt sadystyczny i pełen przemocy, więc mówiąc "zgadzają się ze mną" kolego, dopuszczasz się właśnie naciągania.

Nie zasłaniałem się "słabym artykułem", który oczywiście dyskredytujesz jak każdego, który ma inne zdanie, ale jedynie chciałem wyjaśnić dzięki niemu intencje twórców.

Po raz kolejny powtarzam, nikt nie szukał zaginionej dziewczyny, a jedynie ciał bo NIKT nie zgłosił zaginięcia dziewczyny. Tej szukał jedynie alfons, który nie poinformował o zaginięciu policjantów, co uparcie pomijasz. Nikt nie wiedział, że porzucony samochód należał do dziewczyny poza alfonsem. Tak, na początku szukali w miejscu w które wskazał morderca robiąc z nich idiotów, dopiero potem wpadli na "genialny" pomysł szukania w górach. Morderca nie powiedział "porwałem tą osobę imię/nazwisko". Nie wiem co to ma do rzeczy i czemu prawdziwa policja nie mogłaby tak postąpić? Powtórzę, nie szukali samochody, alfons powiedzial coś później bardziej do siebie i nikt nie traktował go poważnie, ba chcieli go aresztować.

Co do oceny poszczególnych elementów i wpływu na całość... czekaj nikt tak nie robi? Nikt nie przyznaje nagród za osobne części składowe filmu/gry/serialu? Nie dostaje się np. Oskarów za muzykę, reżyserię, zdjęcia, grę aktorską, scenariusz itd.? Czy suma tych składowych nie wpływa na całość oceny i ogólne wrażenie? Oczywiście, że wpływa. Jedna z tych składowych może pociągnąć film w dół, ale nie może przekreślać całkowicie innych elementów, a ty milczysz w tym temacie.

Co do tego, czy nie znam innych lepszych filmów tego typu. Znam, oczywiście, że znam ale znam wiele gorszych. Jeśli masz problem z określeniem jego kategorii to polecam tagi czy pole "gatunek" na różnych portalach. Ze swojej strony kończę już dyskusję bo czuję się jak w rozmowie posłów dwojga opozycyjnych obozów, gdzie wiadomo że żaden z nich nie zgodzi się z drugim. Tylko widzisz, ja się poniekąd zgadzam z tobą, ale nie uważam tego za dostateczny argument by dać filmowi aż tak niską ocenę. Pozdrawiam

ocenił(a) film na 3
Mac_Kobi

Są akapity, jest dobrze.

Piszesz: "Spłycasz argumenty, próbujesz ośmieszyć rozmówcę (nie tylko mnie) i snujesz dziwne teorie, przeinaczasz i umniejszasz wagę argumentom które nie są ci na rękę, czy może interpretujesz je po swojemu."
Nie wystarczy napisać, że oponent robi x, trzeba podać przykład x. Piję do spłycania argumentów. Ja ci nie wypominam, że pominąłeś jakieś 80% tego, co do ciebie napisałem. Powtarzasz, że "poniekąd" zgadzasz się ze mną, mam rozumieć, że wszystkie przemilczane fragmenty podchodzą pod to orzeczenie? To prawie nie ma, o czym dyskutować.

Nie próbuję cię ośmieszyć, sam to robisz. Kończysz wypowiedzi bzdurnymi formułkami, że prawda zawsze leży po środku (co wygląda na asekurację, bo poczułeś, jak słaba była twoja argumentacja), upierasz się, że nie szukali ciał w środku miasta, czym zmuszasz mnie do serwowania odnośników wskazujących na właściwe fragmenty filmu itd. Przypomnę kolejny raz: z nas dwóch to ja film widziałem dawno temu i pamiętam strzępy.

To, że utworzyłeś być może swoje drugie konto na tym portalu, nie jest teorią, ale hipotezą. Niezależnie od tego, czy to twoje drugie konto czy nie, sam przyznajesz, że utworzyłeś je do rozmowy ze mną, a dodając, że próbuję ośmieszyć nie tylko ciebie, zdradzasz, że chciałeś być adwokatem reszty, chciałeś błysnąć zagranicznym artykułem, w którym nie ma absolutnie nic (do tego jeszcze wrócę), nie wyszło, życie. Jeśli boli cię mój styl wypowiedzi, mogę ci życzyć jedynie tego, żebyś był silniejszy psychicznie. Bo ani cię nie wyzywam (nawet w sposób zawoalowany), ani z ciebie nie szydzę. Lubię natomiast rzeczy nazywać po imieniu; i jeśli widzę głupie sformułowanie, to nazywam je głupim.

Oburzyła cię moja niska ocena? Naprawdę aż takie silne emocje wywołuje w tobie filmowa ocena nieznajomego (która trwa na tym serwisie już 7 lat) na jednym z wielu portali? Czy na tej samej zasadzie mnie powinna oburzać twoja wysoka ocena dla tego lichego dziełka? Czy może nie mam prawa nazywać filmu ocenionego trzema gwiazdkami marnym, bo ty uważasz go za bardzo dobry?

Dalej ciągniesz wątek ocen... Możesz przejrzeć 50 ostatnich moich ocen i tak się składa, że niewiele ostatnio oglądałem, więc dobijesz do roku przeszłego. Film, o który pytasz jest z bieżącego, więc albo go widziałem i ocenę sam sprawdzisz, albo go nie widziałem i oceny nie dostrzeżesz. Mogę ci wymienić 10 filmów, które są cenione znacznie bardziej od "W pogoni", a którym ja wystawiłem oceny 3/10 i mniej. Mogę ci też wymienić 10 uznanych filmów, którym wystawiłem wysokie noty. Podobny symetrie i asymetrie znajdziesz u mnie wśród powszechnie uznanych gniotów. Pytam: co z tego? To są moje oceny czy krytyków? Jeśli eksperci uznali, że coś jest dobre, to nie ważysz się ocenić tego nisko? Nie masz własnej woli? Co to są w ogóle za uwagi?

Piszesz: "Jak na kogoś kogo nie interesuje cytując "marny film", bardzo mocno angażujesz się w jego ocenę i odpowiadanie wszystkim ludziom tutaj."
Przecież to ty odpowiadasz na mój post sprzed 7 lat. Piszesz i liczysz na to, że nie odpowiem? Drapię się po głowie.

Piszesz: "Możesz się pieklić, próbować zbić z tropu wszystkich z innym zdaniem, ale nie zmieni to faktu, że jesteś i będziesz w zdecydowanej mniejszości w ocenie tego filmu, więc chyba bardziej chcesz przekonać sam siebie, a nie mnie czy innych użytkowników."
Ale to nadal nie zmienia faktu, że używasz pozamerytorycznego argumentu ad verecundiam. Nie potrafisz tego zaakceptować. A później masz pretensje, że próbuję cię ośmieszyć. Powołujesz się na liczbę wyznawców danego twierdzenia, przyjmując apodyktycznie, że większość ma rację. Skąd to wiesz? Zawsze większość ma rację? Sztuka wymyka się definicjom, to nie nauka ścisła, gdzie możemy przeprowadzić falsyfikację hipotez. Nie rozumiesz takich podstaw?

Piszesz: "Rzuciłem okiem na te 6 nieprzechylnych recenzji na tym portalu i żaden z tych krytyków nie pisze o rzeczach jakie piszesz Ty. Uważają film przewidywalny, nudny, zbyt sadystyczny i pełen przemocy, więc mówiąc "zgadzają się ze mną" kolego, dopuszczasz się właśnie naciągania."
Zgadzają się ze mną co do niskiej oceny filmu, a nie co do szczegółów interpretacyjnych. Ale ciekawa rzecz wyszła: ja nie uważasz filmu za przewidywalny, a zawodowy krytyk – owszem. A jako że to on jest specjalistą, a nie ja, to on ma rację xD Tak przebiega twoja argumentacja, może kiedys to dostrzeżesz.

Piszesz: "Nie zasłaniałem się "słabym artykułem", który oczywiście dyskredytujesz jak każdego, który ma inne zdanie, ale jedynie chciałem wyjaśnić dzięki niemu intencje twórców."
Wyraźnie napisałeś, że w ocenie filmu trzeba wziąć pod uwagę rzeczy, które "są wypunktowane w artykule". Artykuł niczego nie punktuje (jeśli jest inaczej, zacytuj), poza fragmentem z padaczką, który przywoływałem we wcześniejszym komentarzu. Artykuł do niczego nie był tutaj nawet potrzebny, wystarczyłoby gdybyś sam napisał, że film jest na kanwie prawdziwych wydarzeń. To cenna informacja, dzięki której zrozumiałem emocjonalną motywację twórców filmu, ale hej, o tym już pisałem szeroko wcześniej. Nie usprawiedliwia to natomiast nie-umiaru scenarzystów, o czym także pisałem szeroko i jeśli dobrze widzę, to generalnie zgadzasz się ze mną. Różnica między nami jest taka, że mnie głupota policji odebrała przyjemność z oglądania. Niekompetencję i niechlujstwo można pokazać wiarygodniej: i tutaj też podałem przynajmniej jeden przykład (złe zabezpieczanie materiału dowodowego).

Piszesz: "Po raz kolejny powtarzam, nikt nie szukał zaginionej dziewczyny, a jedynie ciał bo NIKT nie zgłosił zaginięcia dziewczyny."
Okej, niech będzie. Nie będę tego weryfikował po tylu latach, bo musiałbym oglądać cały film. Sprawdzam fragment, który sam zalinkowałem, alfons wyraźnie mówi, że samochód dziewczyny znaleziony został tam i tam, po co miałby tak mówić o samochodzie osoby niezaginionej? Policja po prostu go olała, co jest o tyle dziwne, że to był chyba ich dawny kolega i w sumie przez dużą część filmu gdzieś tam wokół nich się kręcił. To zresztą alfonsowi pozwolili obić podejrzanego i wyciągnąć z niego (fałszywe) informacje. Nic z tego nie rozumiem. Cywil katuje podejrzanego (i tutaj zaufanie policji jest pełne), ale na wzmianki o aucie i wskazywanie na mapie, gdzie zacząć poszukiwania, są głusi. Naprawdę, nie chcę już do tego nielogicznego filmu wracać.

Piszesz: "Co do oceny poszczególnych elementów i wpływu na całość... czekaj nikt tak nie robi?"
Wiesz, czym jest analfabetyzm funkcjonalny? To m.in. brak umiejętności czytania ze zrozumieniem. Wróć do akapitu, na który odpowiadasz. Oczywiście, że ocenia się w dwojaki sposób: albo od razu jako całość, albo poszczególne elementy osobno. Ale nigdy nie dokonuje się atomizacji, następnie oceny cząstek i sztucznego zsumowania ocen. Mogę ocenić szyję dziewczyny, mogę ocenić jej włosy. Ale później tego nie dodaję. Bo ocena ogólna jawi mi się jako oczywista bez rozbierania (ekhem!) dziewczyny na części składkowe.
Ty byś sobie może życzył, żebym po zruganiu scenarzystów, rozbijał film na krztyny i bawił się w działania arytmetyczne. Tak to nie działa. Jeśli będę miał kilka utworów, które będę musiał ocenić pod kątem scenariuszowym albo montażowym (chociażem laik), to wtedy skupię się na jednym aspekcie filmu. Ale ocena za całość jest za całość, ale nie za poskładaną całość.

Piszesz: "Jeśli masz problem z określeniem jego kategorii to polecam tagi czy pole "gatunek" na różnych portalach."
Czy to jest próba ośmieszenia rozmówcy, panie kryształowy? Jedyną wątpliwością jest to, co ty miałeś na myśli, pisząc że nie ma wielu filmów o takiej tematyce lepszych od "W pogoni". Gdybym miał problemy z tagami, nie podałbym tylu możliwych propozycji, nie uważasz? Bo przez "taką tematykę" mogłeś równie dobrze rozumieć tropienie seryjnego mordercy, jak i skupianie się na niezdarności policji. Albo po prostu kryminał.
Teraz z kolei piszesz, że oczywiście (!), że znasz inne lepsze tego typu filmy. Znasz też wiele gorszych, ale to chyba nie sztuka?

Piszesz: "Ze swojej strony kończę już dyskusję bo czuję się jak w rozmowie posłów dwojga opozycyjnych obozów, gdzie wiadomo że żaden z nich nie zgodzi się z drugim."
Bez przesady. Kilkukrotnie już napisałeś, że zgadzasz się ze mną, więc chyba nie jest tak źle? A i ja nie zamierzam więcej stać na stanowisku, że auto przez policję powinno zostać przeszukane (tzn. powinno, ale najpierw trzeba poważnie potraktować cywila, któremu daje się katować podejrzanych).

Piszesz: "Tylko widzisz, ja się poniekąd zgadzam z tobą, ale nie uważam tego za dostateczny argument by dać filmowi aż tak niską ocenę."
I co ja mam z tym począć? Poniekąd zgadzasz się ze mną, ale ocena ani drgnęła, prawda? A ja głównie się z tobą nie zgadzam, co lepiej bądź gorzej uargumentowałem. Dziwnie wygląda ten finalny wtręt, jak gdybyś chciał mnie wziąć na litość. Ty taki dobry, bo się ze mną "poniekąd" zgadzasz, a ja ten zły, który powinien przemyśleć swoją postawę. Spójrz, jeśli potrafisz, na ten wpis z dystansu, i powiedz, że nie brzmi to komicznie.

Amerrozzo

To nie policja tylko scenariusz

ocenił(a) film na 3
maciekb80

Rozwiniesz tę błyskotliwą uwagę?

Amerrozzo

No że jak scenariusz ktoś napisał , ktoś sie go nauczył i zagrał w tym przypadku policjantka. Cała filozofia

ocenił(a) film na 3
maciekb80

Nie wkręcasz mnie? Przysiągłbym, że to byli prawdziwi policjanci, a nie żadni podrabiańcy.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones