PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=209288}
6,7 42 649
ocen
6,7 10 1 42649
6,4 9
ocen krytyków
W stronę słońca
powrót do forum filmu W stronę słońca

Jako fan SF rozczarowałem się strasznie, bo film z wielu względów zapowiadał się dobrze. Reżyser, obsada, dosyć ciekawa fabuła. Początek też był w miarę w porządku ale im bliżej końca tym gorzej. Mam jedną wątpliwość która w zasadzie rozsadza cały ten film. Po co logicznie rzecz biorąc wysyłać w taką misję ludzi, skoro wystarczy czysta niezawodna technika? Czemu Niemcy w czasie II Wojny Światowej wysyłając nad Londyn rakiety V1 i V2 nie wsadzali tam ludzi? Hmmm, chyba dlatego bo nie ma po co, bo to tylko rodzi problemy! By zniszczyć jakiś obiekt wystarczy wysłać jakiś kontrolowany z Ziemi ładunek wybuchowy w jego kierunku i tyle, po sprawie. Nie trzeba wtedy taszczyć zasobów tlenu i innych gazów, wody, prądu, żarcia a nawet kibli. Straszna głupota. No ale ok. Takie założenie filmu, że jednak wysyłają. Idźmy dalej. Przytłacza ogrom niepotrzebnych, niby natchnionych scen, które strasznie męczą i co najgorsze – śmieszą. Tak jak ta ostatnia, gdy koleś odpala w końcu ładunek z wyrazem ekstazy na japie. Generalnie serwuje się tu nam cały cykl różnych typowo "ćpuńskich" pseudoartystycznych kadrów, które niczemu nie służą. Następna słaba rzecz – to kolejny film w którym wychodzenie w przestrzeń kosmiczną bez skafandra jest równie naturalną i bezpieczną czynnością, jak pójście na grzyby do pobliskiego lasku:) Dlatego dziwi tak stosunkowo wysoka ocena filmu. Zwłaszcza jeśli porówna się te wypociny np. do Odysei Kosmicznej 2001, czy 2010, które to filmy przychodzą mi na myśl podczas seansu. Komputer pokładowy na wzór HALA 9000, misja i wejście na inny wysłany wcześniej, opuszczony statek, a także pewien ogólny "klimat" tych filmów. I to nie jest tak, że nie rozumiem poza wizualnej części tego filmu, bo pewnie takie zarzuty się pojawią. Komuś słabo obeznanym z filmami może się on wydać głęboki i takie tam, ale to mylne wrażenie. Zapraszam do oglądnięcia "Odysei". Temu naprawdę daleko do tych wybitnych dzieł. Jedyne co tu mogę ocenić na plus to przyjemną dla oka scenografię. Jestem przekonany, że za 10 lat nikt nie będzie pamiętać o tym filmie, gdyż jest on mocno, mocno przeciętny. Dlatego tylko 3/10.

Qracz

Nie ma czegoś takiego, jak obiektywizm w odniesieniu do sztuki. Większość z was próbuje przedstawiać swoje całkowicie subiektywne opinie jako fakty.

Nick_filmweb

Zadajesz kilka pytań, na które znałbyś odpowiedź, gdybyś tylko uważnie obejrzał film albo po prostu dłużej się zastanowił. Idziesz na łatwiznę. Zamiast z pewnością nazwać coś brakiem logiki, spróbuj to najpierw przemyśleć. Wyobraź sobie, że naprawdę istnieje opcja, że autor scenariusza nie jest skończonym debilem i przemyślał swoją pracę głębiej od ciebie.

doorshlaq

wiesz, z tym przemyśleniem to różnie bywa. No ale zrób mi przysługę i napisz w jaki sposób Pinbacker dostał się na na pokład Ikara oraz dlaczego ten film wygląda jak prosta zrzynka z też przecież zostawiającego dużo do życzenia "Ukrytego wymiaru"?

Nick_filmweb

Co do drugiego pytania: nie mam pojęcia, nie widziałem "Ukrytego wymiaru". Co do pierwszego: tu są nawet dwa możliwe wyjaśnienia. Pierwsze, logiczniejsze: po prostu przeszedł śluzą, przy okazji ją niszcząc (przecież pamiętasz, że mówi się, że ktoś musiał zniszczyć mocowanie śluzy ręcznie, podejrzewa się nawet, że zrobił to Trey). Drugie, dziwniejsze: gdzieś w połowie filmu bohaterowie oglądają stare nagrania z Pinbackerem, który twierdzi, że blisko Słońca czas i przestrzeń tracą znaczenie, zlewają się w jedno (co widać swoją drogą całkiem dosłownie tuż przed wybuchem bomby). Może po prostu z tego skorzystał.

doorshlaq

Ok, tak czy inaczej, widzę w tym filmie sporo zmarnowanego potencjału. Ale ogląda się nieźle. Na pewno nie jest to gniot.

ocenił(a) film na 10
Nick_filmweb

"Niech mi np. ktoś powie w jaki bliżej nieznany sposób na pokład Ikara 2 dostał się pier....nięty kapitan Ikara 1 (jeżeli to rzeczywiście było on, bo jakoś nie mam w tym temacie pełnej jasności)" - jak pewnie pamiętasz z filmu. Ikar 1 miał ogród botaniczny, a więc dostęp do tlenu i wody. I żył sobie tam ten poparzony pajac, i jak zobaczył aktywną śluzę, to przez nią przeszedł a potem ją zniszczył. Nie rozumiem gdzie tu zagadka.
Co do łatwości umierania - cóż człowiek wiotkim stworzeniem jest a i jak widać czasem popełnia błędy. Był też jeden twardziel który uruchamiał systemy chłodzenia i mu się nie udało - ale świetnie pokazana intencja i poświęcenie.
Owszem było tam trochę nieścisłości, a postać poparzonego kretyna który wszystkich morduje zakłóciła odbiór tego filmu, ale ja nadal uważam że lepszej produkcji o tej dokładnie tematyce nie ma i nigdy nie stworzono.

Dla przykładu takie nieścisłości można znaleźć wszędzie, choćby ratowanie kota w pierwszej części Alienów - kto przy zdrowych zmysłach ratuje kota w takiej sytuacji? No chyba tylko Ripley :)
Co do ukrytego wymiaru... cóż naprawdę fajny film tylko troche za bardzo poszedł w horror. Każdy film ma coś. Choćby taki film jak DANTE01 - niby fajny mroczny, z ideą i pomysłem ale ta końcówka to mnie rozwaliła, naprawdę nie wiem co miał reżyser na myśli.

boe666

Nie, no, wybacz, ale teraz to żeś pier....nął! Gdzie tu masz nieścisłość? W ogóle rozumiesz to pojęcie? Być może gdzieś ci to umknęło, ale są ludzie, którzy próbują ratować i ratują swoje zwierzęta, właśnie, psy, koty i to w sytuacjach ekstremalnych, choćby takich jak pożar czy powódź. Tak jak dbasz o swojego zwierzaka, karmisz go a nie wyrzucasz na śmietnik, tak samo ratujesz go, jego jak i również siebie. I to samo robi Ripley. Nie ma w tym absolutnie nic dziwnego a ukazywanie ludzkich emocji i związanych z tym działań poprzez pryzmat nieścisłości jest zwyczajnie poje...ane.

ocenił(a) film na 10
Nick_filmweb

Mnie nic nie umknęło. Po prostu nie byłoby wielu "dramatycznych" scen bez tego kota. Przez kota dowiadujemy się jak wygląda alien, przez kota, ripley prawie ginie a jej "znajomy" ginie. Nie mam nic przeciwko ratowaniu zwierząt, tylko wątek jest o nieścisłościach w fabule, pewnej śmieszności postaci i scen, stąd przywołanie kota z aliena. I proszę bez tych wzniosłych patetycznych sformułowań na temat ukazywania ludzkich emocji bo to forum o filmie a nie o przykazaniach życiowych. Nie wiem jak ty ale dla przykładu scena w filmie "2012" jak piesek biegnie po linie do arki, jak dla mnie to czysty humor i groteska, i takie to miało być, i nie doszukiwałbym się tutaj ratowania zwierząt czy ludzkich emocji - ot zwykły humor. W filmach typu Alien szukam realizmu i w żadnej mierze instynkt samozachowawczy nie nakazuje ratować kota - ot co i koniec tematu.

boe666

To nie jest żaden koniec tematu. Być może twój instynkt samozachowawczy nakazywał by ci zostawić w ch..j żonę plus teściową z wujkiem na dokładkę. Ja mam jednak trochę inną wykładnię. Dodatkowo znowu za bardzo nie wiesz o czym piszesz. Akurat jeżeli chodzi o instynkt to w przypadku poświecenia czasu dla ratowania miałoby to niejakie uzasadnienie gdyby Alien dla przykładu przydusił bym Ripley do ściany a o jej życiu decydowały by sekundy. W tamtej scenie Ripley ma jednak sporo czasu, wystarczająco wiele aby uruchomić procedurę samozniszczenia Nostromo, dotrzeć do promu i przy okazji zabrać Jonesa, czyli kota. Kompletnie nie rozumiem gdzie tu brak realizmu nie mówiąc już o nieścisłościach i w/w instynkcie samozachowawczym, Jeżeli już to ów instynkt nakazuje Ripley otwarcie śluzy i tylko wtedy. Wcześniej to po prostu strategia działania. Kiedy wybucha pożar np. w dyskotece instynkt samozachowawczy nakazuje ludziom tratować siebie nawzajem w drodze do wyjścia. Natomiast nie ma to nic wspólnego z planowaniem tego co ma się do wykonania. Nie wiesz tego, czy może udajesz nie wiesz?

Zaś co do realizmu to jego braku, tudzież NIESCISŁOŚCI samozachowawczego instynktu zdecydowanie prędzej można się doszukać w scenie kiedy Obcy podchodzi do Lambert a Parker stoi za nim z motaczem ognia i zamiast walnąć w serią w stwora, drze się do Lambert aby ta odsunęła się z linii strzału. W rezultacie giną oboje. Wypisz wymaluj sytuacja dla ciebie. A od kota się odpier...ol

Nick_filmweb

To nie jest żaden koniec tematu. Być może twój instynkt samozachowawczy nakazywał by ci zostawić w ch..j żonę plus teściową z wujkiem na dokładkę. Ja mam jednak trochę inną wykładnię. Dodatkowo znowu za bardzo nie wiesz o czym piszesz. Akurat jeżeli chodzi o instynkt to w przypadku poświecenia czasu dla ratowania miałoby to niejakie uzasadnienie gdyby Alien dla przykładu przydusił Ripley do ściany a o jej życiu decydowały by sekundy. W tamtej scenie Ripley ma jednak sporo czasu, wystarczająco wiele aby uruchomić procedurę samozniszczenia Nostromo, dotrzeć do promu i przy okazji zabrać Jonesa, czyli kota. Kompletnie nie rozumiem gdzie tu brak realizmu nie mówiąc już o nieścisłościach i w/w instynkcie samozachowawczym, Jeżeli już to ów instynkt nakazuje Ripley otwarcie śluzy i tylko wtedy. Wcześniej to po prostu strategia działania. Kiedy wybucha pożar np. w dyskotece instynkt samozachowawczy nakazuje ludziom tratować siebie nawzajem w drodze do wyjścia. Natomiast nie ma to nic wspólnego z planowaniem tego co ma się do wykonania. Nie wiesz tego, czy może udajesz nie wiesz?

Zaś co do realizmu to jego braku, tudzież NIESCISŁOŚCI samozachowawczego instynktu zdecydowanie prędzej można się doszukać w scenie kiedy Obcy podchodzi do Lambert a Parker stoi za nim z motaczem ognia i zamiast walnąć w serią w stwora, drze się do Lambert aby ta odsunęła się z linii strzału. W rezultacie giną oboje. Wypisz wymaluj sytuacja dla ciebie. A od kota się odpier...ol

ocenił(a) film na 10
Nick_filmweb

Słuchaj, zgodnie z twoim "stylem" pisania, weź się odpier..l ode mnie. Jak masz problem z kotami i innymi zwierzątkami to Twoja sprawa a już na pewno nie jest to miejsce na głupkowate wywody czy ratowanie kota miliony kilometrów od ziemi na statku na którym jakieś zwierzę wybiło całą załogę i czyha na moją osobę, jest zasadne i zgodne z empatią dojrzałego emocjonalnie przedstawiciela rasy ludzkiej. To był do ch...a film sci-fi w którym Ripley biega po statku w poszukiwaniu kota, hałasuje klatką dla kota, uciekając przed alienem który chce ją zjeść. W prometeuszu uruchamiana jest głowa sprzed paru tysięcy lat (i działa!!!!!!) a w Dante 01 gość inicjuje syntezę jądrowa własnym ciałem - ot takie to filmy i trudno. Nie potrafisz rozmawiać o zasadności ratowania kota, nie rozmawiaj, ale nie waż się mnie oceniać w kwestiach mentalnych bo to moja prywatna sprawa.

boe666

Ja nie mam problemu z kotami. Ty go masz i najwyraźniej nie do końca wiesz czym jest kino. Bez odbioru.

ocenił(a) film na 10
Nick_filmweb

Negacja własnych problemów to w Polsce metoda powszechna. Ja doskonale wiem co to film, ale też doskonale rozumiem czym jest dyskusja i staram się nie używać słów wulgarnych w stosunku do przedmówców niezależnie od tematu rozmowy. Kończenie zdania stwierdzeniem "od kota się odpier.ol" świadczy raczej o Twej niedojrzałości i powierzchowności w której stworzenia z rodziny futerkowych grają wielką rolę i których to zwierząt dobrego imienia będziesz bronił "po wsze czasy", nawet w filmach sci-fi do których zapewne jeszcze nie dorosłeś. Jak dla mnie EOT.

ocenił(a) film na 9
boe666

co jak co ale ten poparzony kretyn to jak dla mnie kluczowy moment w Sunshine! Każdy, kto kiedykolwiek był na jakimś filmowym statku kosmicznym wie, że wszystkie sygnały wysyłane przez przestrzeń kosmiczną maja naturę ostrzeżenia. I chociaż w Sunshine nie czekają na odwiedziny zadni OBCY, ale przynajmniej zbawiciel świata, który widzi wolę Bożą w sabotażu powierzonej mu misji. Występ zmutowanego do hermafrodyty ducha z materią kapitana Ikarusa, nadaje tej fascynującej apokaliptycznej wizji Danny'ego Boyle'a nie tylko kolejną atrakcje wizualną. Dopiero dzięki niemu wchodzi w grę, intelektualna zawartość Sunshine - czas, przestrzeń i Bóg tracą znaczenie, zlewają się w jedno i bez niej film nie byłby jeszcze w stanie dolaczyć do arcydzieł filmowych science fiction.

ocenił(a) film na 3
Wikus_Van_De_Merwe

Co za bełkot....

użytkownik usunięty
Qracz

Po pierwsze - co oni tam chcieli ZNISZCZYĆ tym ładunkiem wg ciebie? Po drugie - scen "ćpuńskich", jak to określasz, które mi samemu też się nie podobały, jest mało, może 10-15 minut, to rodzi podejrzenie, że nie oglądałeś całego filmu, skoro wynosisz je do głównego motywu filmu. Po trzecie - wychodzenie bez skafandra było akurat pokazane zajebiście i sporo się do tego przygotowywali, nic w tym nie przypominało grzybobrania.

Ten film jest bezdennie głupi jeżeli chodzi o kwestie naukowe - pobudzenie Słońca eksplozją jądrową można przyrównać do chęci wywołania tsunami poprzez wlanie do oceanu szklanki wody. Ale jak hollywoodzką, odmóżdżającą produkcję ogląda się go całkiem dobrze!

użytkownik usunięty
Qracz

"Po co logicznie rzecz biorąc wysyłać w taką misję ludzi, skoro wystarczy czysta niezawodna technika?" - tu chodzi o czynnik ludzki, tz. "przesłanie dla potomności" jesteśmy wszędzie, możemy wszystko i poświęcamy się do końca. Film z 2007; widzę elementy w Arrival, Approaching the unknown, Cargo i .. Avengers: wojna bez granic. Film jest słaby i w kilku miejscach b. naiwny. Pozdro.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones