Portret byłego prezydenta USA, George`a W. Busha, ukazany w negatywnym świetle. U Stone`a to ograniczony głupek, ignorant nie odróżniający Iranu od Iraku, wiecznie coś mamlający, zapluty, krztuszący się orzeszkami alkoholik, który całą swą karierę polityczną zawdzięczał ojcu. Aż dziw bierze, że Amerykanie wybrali coś takiego na prezydenta. No ale po nim też się nie popisali. Ciekawym, jak się czuje autentyczny Bush junior, oglądający film z Brolinem w jego roli. Stone zatrudnił wielu znanych aktorów, takich jak: Richard Dreyfuss, Scott Glen, Ellen Burstyn, Stacy Keach, James Cromwell, Thandie Newton.
Pewnie zbyt przyjemnie się nie czuje, ale jakie filmy miałyby na jego temat powstawać, skoro prezydentem był marnym? "W!" nie jest jakimś wybitnym dziełem sztuki filmowej, ale zbytnio od faktów nie odbiega. Aż dziw bierze, że wybrali? Niby tak, ale z drugiej strony, popatrz u nas, też ktoś na Kaczynskich głosuje, nie wiedzieć czemu.
Niestety, ludzie, którzy nie interesują się historią, mało wiedzą. Żeby wygłaszać opinie warto cos poczytać na ten czy ów temat. Warto również poznać twórczość Oliviera Stone, aby móc się do czegoś odnieść. Dla mnie film jak najbardziej zgodny z faktami historycznymi, chociaż - pewnie po to aby w ogóle był dopuszczony do dystrybucji - czasami prawda historyczna niego nagięta do "oficjalnej wersji". Mocna siódemka.
czwarty raz podchodze do tego filmu i jestem nadal w pierwszych 40 minutach, jesli piszesz ze wiecznie cos mamla to chyba nie obejrze w ogole w calosci..
odbiore to jako zachete ;), minely dwa lata a ten film dalej lezy nietkniety przeze mnie :D
no reżyser(scenarzysta?) ewidentnie skupił się na ukazaniu późnych negatywnych przywar Busha jako efektu piętna, jakie odcisnął na nim okres dorastania obfitujący w przeróżne wybryki rozpieszczonego dzieciaka, a raczej dzieciaka, nad którego charakterkiem nie potrafił zapanować ospały w reakcjach ojciec
well. żeby krytykować czyjeś wybory warto dowiedzieć się jak wygląda ich droga. W odróżnieniu od Polski, w Stanach wybory na prezydenta nie są bezpośrednie. Wyborcy głosują na tak zwanych elektorów, którzy to podejmują decyzję, kto zostanie głową państwa. W ten oto sposób może się zdarzyć taka sytuacja, że prezydentem zostaje człowiek z mniejszym poparciem. Co śmieszne taka sytuacja miała miejsce podczas wyborów gdzie Bush wygrał z Clintonem.
Wcale bym się nie zdziwiła gdyby autor tego postu nie znał do końca systemu własnego państwa a co dopiero Stanów Zjednoczonych.
pokój
well... po pierwsze glosujesz na kandydatow nie na zadnych elektorow. mylisz to zapewne z punkami elektoralnymi ktore przysluguja kazdemu stanowi- jedne maja tych punktow wiecej inne mniej i moze sie zdazyc ze gosc ktory dostal mniej glosow od ludzi w calym kraju ma w rzeczywistosci wieksza ilosc glosow elektorskkich i zostaje prezydentem. tak sie stalo w przypadku pierwszej prezydentury w.busha gdy to wygral po jawnym przekrecie z liczeniem glosow na florydzie z al gorem , nie zadnym clintonem ktory przejal prezydenture po bushu ale seniorze (sigh..)
słabiutki film. Stone nie wiem czy mu się nudziło czy po prostu na kacu pracował przy W. Sam aktor zagrał przyzwoicie ale cała reszta marniutka. Nie ma się czym zachwycać. Obejrzałem bo liczyłem że po Sotonie można oczekiwać przyzwoitego filmu a tu taka klapa.... Poza tym wątpię aby Bush był tak "wybitnym" politykiem aby tworzyć o nim biografie. Znalazło by się kilku amerykańskich prezydentów którzy zasłużyli się bardziej aby zrobić o niech film....
Dziwi cię ten obraz Busha? Nie wiem czy interesujesz się polityką amerykańską czy też nie, ale zapewniam, że wszystko to, co zostało ukazane w filmie miało miejsce. Nie przypomniał wielu upokarzających "perełek" prezydenta. Ten człowiek na każdym kroku jawił się jako stereotypowy amerykański idiota. Niemal cała jego kadencja to pasmo gaf wpadek i pokazów ignorancji. Oglądając jego wystąpienia i wywiady nie sposób nie zastanawiać się czy aby nie był cofnięty w rozwoju.Stone i tak potraktował go łagodnie. Mógł zawsze wywlec sprawę przynależności do sekty Skull& Bones itp. Czy ojciec przyczynił się do zwycięstwa? Możliwe. Bush Sr. był poważnym politykiem, szacunek wygrał walcząc w II w.św. Wielu też pamiętało jego współpracę z Reaganem. Mówiło się nawet że to on podejmował decyzje ponieważ jak wiadomo za II kadencji Reagan już cierpiał na Alzheimera. Drugie zwycięstwo zapewne dzięki wojnie w Iraku. Długi pospłacane jakość życia klasy średniej się polepszyła no i ropa...
Cieszy mnie fakt że nie wykreowali go na (jak to mają w zwyczaju robić Amerykanie zwłaszcza gdy chodzi o ich rodaków) wielkiego bohatera walczącego z terroryzmem
Myślę, że wyjaśnieniem takiego a nie innego ukazania Busha w tym filmie jest nazwisko jego autora. Toż to stary komuch (patrz 'Salvador").
Jean Edward Smith w biografii Busha, opisując kampanię wyborczą z roku 2000 pisze: Gdy kampania ruszyła, zarówno Bush, jak i Gore popełniali w kontaktach z wyborcami poważne błędy. W przypadku Busha chodziło o rzucający się w oczy brak obeznania z angielską gramatyką i wymową. Dwight Eisenhower od czasu do czasu niedbale traktował składnię podczas swoich konferencji prasowych, ale robił to celowo, żeby uniknąć odpowiedzi na niewygodne pytania. Natomiast Bush czasami po prostu robił z siebie pośmiewisko. Nigdy nie potrafił poprawnie wypowiedzieć słowa ,,nuclear'' (,,nucular''), ,,tariffs and barriers'' zamieniało się w jego ustach w ,,bariffs and terriers'', Grecy byli ,,Grecjanami'', a za zanieczyszczenie w miastach odpowiadała ,,eksmisja'' spalin. ,,Cóż, uważam, że jeśli zamierzacie coś zrobić i tego nie robicie, jest to wiarygodność'', powiedział 30 sierpnia. Doradcy Busha zapytani o jego bełkot odrzekli, że jest on efektem żywiołowości oraz zwinności umysłu kandydata. ,,Jego mózg pracuje szybciej niż usta''- zapewniła rzeczniczka Mindy Tucker.
ludzie go nie wybrali właśnie. warto przeczytać w jaki sposób W. został wybrany na prezydenta. W Stanach wybiera się reprezentantów, którzy mają wybrać prezydenta.
Pełne zaskoczenie ! Oliver Stone i taki film !? Spodziewałem się zupełnie czegoś innego po twórcy "Plutonu". Nie jestem jednak zawiedziony a wręcz przeciwnie - brawo Stone - ostra jazda !!! ten film to jak ukąszenie jadowitego węża. Suchej nitki na byłym prezydencie USa nie zostawił. To czystej wody super kpina ukazująca prymitywa sięgającego po władzę światowej potęgi. Otaczającego się świtą cwaniaków i intelektualnie nie odbiegającymi od niego. Małe majstersztyki: przemowa w kongresie z ukazującym się napisem APLAUZ, pełna intelektualnej błyskotliwości wizyta w szpitalu a cudowny sen o wizycie ojca w białym domu itd. Dziwny to kraj w którym podatnicy, w niezbyt demokratyczny sposób, wybierają takich a nie innych przywódców - vide, marny aktorzyna. Cóż powiedzieć o tych, którzy do tego krwawego cyrku dołączyli !? Bardzo dobry film. To obowiązkowa filmoteka - 8/10 !!!