Już po pierwszych 5 minutach wiedziałem, że ciężko będzie wytrzymać w kinie. Dopiero w połowie filmu zauważyłem u siebie niewymuszony uśmiech. Drugi raz takie coś zdarzyło się pod koniec projekcji. A telewizyjne programy Jasia Fasoli naprawdę lubię, żeby nie było, że jestem uprzedzony.