Walka o Rzym, część I

Kampf um Rom I
1968
6,4 147  ocen
6,4 10 1 147
Walka o Rzym, część I
powrót do forum filmu Walka o Rzym, część I

Nierówny

ocenił(a) film na 5

Zadziwiająca produkcja. Z jednej strony mamy rzeczywiście plejadę znakomitych aktorów: Orson Welles, czy Honor Blacman... Zastanawiałem się, skąd ja znam tą ładną twarz? Ależ tak, to dziewczyna Bonda z „Goldfingera”!! Ogólnie gra aktorów jest dobra.

Z drugiej strony straszna kicha. Przede wszystkim dekoracje i plenery to jakaś nędza. Myślałem, że zobaczę Rzym w VI wieku, Koloseum, termy, pałace, insulae itp. To byłoby naprawdę ciekawe zobaczyć wizję Wiecznego Miasta już po upadku Cesarstwa Zachodniorzymskiego. Tymczasem Rzym to głównie mury obronne i kilka kiczowatych wnętrz. Na plenerach i statystach bardzo tu oszczędzono. Sceny batalistyczne (a jest ich niewiele) też nie wypadają za dobrze. Podobnie, jeśli chodzi o plenery dot. Bizancjum.

Film luźno trzyma się wydarzeń historycznych. I tak generał Belizariusz ginie w trakcie podboju Italii, Rzymianie mają kostiumy (zbroje) jak w I w. p.n.e. itp. No ale cóż, historia była tu tylko inspiracją.

Ciekawe, że film nakręcono w komunistycznej Rumunii, w trzecim roku urzędowania zamordysty Nicolae Ceaușescu. Pewnie Rumunia była tania do kręcenia, ale jakiegoś to przemysłu filmowego można się było po niej spodziewać?

wegmar13

QUOTE: "film nakręcono w komunistycznej Rumunii, w trzecim roku urzędowania zamordysty Nicolae Ceaușescu. Pewnie Rumunia była tania" Ceaușescu nie od razu został zamordystą. W pierwszych latach swoich rządów skupił się na pompowaniu dumy narodowej Rumunów poprzez wmawianie im, iż są w prostej linii potomkami Rzymian zmieszanych z dawnymi Dakami. A ponieważ w świecie popyt na starożytny Rzym (nawet z dodatkiem malowniczych plemion Daków) zawsze był, szybko znaleźli się zachodni współproducenci. Tak powstały historyczne kobyły: "Waleczni przeciwko rzymskim legionom" oraz "Kolumna Trajana" (tyt. oryg. "Dacii" i "Columna"). Powstały też filmy zachodnie bez udziału Daków ("Walka o Rzym") albo nawet bez starożytnych Rzymian ("Małżonkowie roku drugiego", "Les Mariés de l'an II", film z Belmondem dziejący się podczas Rewolucji Francuskiej albo filmy "indiańskie" według powieści Coopera). Filmy o własnej historii Rumuni musieli już sfinansować sami (np. "Michał Waleczny", "Mihai Viteazul"). Także w planie polityki zagranicznej dyktator zdobył się wtedy na ciut niezależności, na przykład nie przyłączając się do inwazji Układu Warszawskiego na Czechosłowację, za co od Elżbiety II otrzymał tytuł szlachecki - naprawdę). Dopiero później Ceaușescu pojechał do Korei Północnej, zobaczył cały kraj będący niepodzielną własnością rodziny Kimów i uznał, że to mu pasuje bardziej od udawania jakiegoś tam "liberała" czy "światowca". PS Oczywiście masz rację w kwestii tego, że rumuńskie plenery, rumuński personel pomocniczy, rumuńscy aktorzy w rolach trzecioplanowych plus rumuńscy statyści - to dla taniości.