Po seansie miałem bardzo mieszane odczucia. Niby fabuła pierwszego Warcrafta, niby wygląda to ładnie i jest dynamiczne, ale tego wszystkiego jest za dużo i zwyczajnie po drodze gdzieś traci sens. Mam wrażenie, ze osoby nie znające tego uniwersum po seansie nadal nie będą za wiele o nim wiedzieć.
Moja recenzja
http://wpajeczejsieci.blogspot.com/2016/06/warcraft-poczatek.html
Gralem w 2 i 3 czesc wraz z dodatkami a po filmie nadal nie wiem o co chodzi. Potwierdzam co napisales - za duzo wszystkiego
Nie grałem nigdy w żadnego Warcraft'a. Niby ładne widoczni, niby widowiskowo, ale kilka głupot. Na 4 głównych bohaterów: Lothara znienawidziłem, Czarodzieja polubiłem, orczyca była ok dopiero pod koniec, a dobry ork był ciekawy. (Tak nie pamiętam ich imion) Fabuła wydawała mi się bardzo sztampowa i byle jaka, jedyne co naprawdę mi się spodobało to koniec, wydaje mi się że można zrobić dalej coś ciekawego.
To co boli, to drastyczne okrojenie wielu elementów fabuły względem tej zaprezentowanej w grze. Niby sztampa, niby nic wybitnego, a zarówno dziś jak i w 1994 roku, ciekawie się to obserwowało i chłonęło. Tylko, że jak pisałem w recenzji zmienili kilka "drobiazgów". Choćby to z Garona (pół orczycą) która w oryginale była skrytobójczynią, oszukała ludzi po czym podczas bitwy o portal zabiła z zaskoczenia króla. Ogólnie cała ta intryga była o wiele bardziej skomplikowana, niż tu jest to pokazane. Dodatkowo to ojciec Garony był orkiem, a matka draenei, co też zmieniono w filmie, gdyż kobieta tłumaczy, że Gul'dan spalił jej ogrczą matkę, za to że powiła kalekie dziecko.
Tak naprawdę Warcraft o wiele bardziej nadaje się na serial, pokroju Gry o Tron, niż adaptacje kinowe.
Szczerze mówiąc to mi umknęło że jej matka była ogrem. To znaczy pewnie nie skupiając się uznałem że chodzi jej o orka. Właśnie mi wyjaśniłeś dlaczego ona była tak poniewierana.
A sądziłem, że tylko mi scena zabicia króla wydała się kompletnie idiotyczna - ani trochę nie pasowała do charakteru Garony, bo niby postać pozytywna a jednak wbija mu sztylet w szyję, by po chwili stać się bohaterką-królobójczynią. Dla mnie to było takie niepojęte WTF.
I tak by oboje zginęli, a dzięki temu przynajmniej ona mogła przeżyć. Król jej pozwolił to zrobić.