Historycznie film mi się pod kilkoma względami podobał- po pierwsze ukazanie tego, że z Żydami żyliśmy obok ale nie razem- zarówno my pogardzaliśmy nimi jak oni nami, po drugie bardzo podobało mi się ukazanie roku 1939 po wkroczeniu czerwonej zarazy niestety ale wielu Żydów kolaborowało z Sowietami i wydawało Polaków, bardzo dobrze ze reżyser to pokazał. Później czerwiec 1941 no i odwrócenie się roli, i najprawdopodniej chec zemsty doprowadziła do czego doprowadziła. In minus pomniejszenie roli Niemców, tak jakby byli wyłącznie obserwatorami, w to jednak nie wierzę tym bardziej, że oglądałem w tym roku wywiad ze świadkiem wydarzeń, która mówiła, że w przeddzień wydarzeń w Jedwabnem Niemcy byli we wsi i kazali wskazywać Polakom gdzie są Żydzi.
W filmie prawie wszystko nie jest czarne albo białe co jest dla mnie plusem, pokazano osobę, która jasno powiedziała były dwie stodoły w jednej palono w drugiej uratowano. Jedyne co jednoznacznie było czarne to Kościół co mnie razi. Przed wojna w Polsce było jak było nie oszukujmy się antysemityzm nie był obcy, ale nie potrafię sobie wyobrazić żeby ksiądz z ambony nawoływał do zabijania Żydów. Tak samo jak nie wyobrażam sobie by na mszy ślubnej było kazanie o tęczowej zarazie- to było tak na sile wtrącone, że niesmaczne.
Masz rację, paplaniny księdza o tęczowej zarazie i ochronie życia też mi tu nie pasowały i nie bardzo sobie wyobrażam, żeby akurat w tych okolicznościach wybrzmiały. Chociaż, gdzieś na zatęchłej, wiejskiej parafii? Kto wie...
Natomiast nie umiem się odnieść do przedwojennego kazania - nie wiem jak wtedy było. Chcę tylko zauważyć, że ksiądz tam nie nawołuje bezpośrednio do mordów, a do bojkotów i ogólnego pdsycania niechęci do Żydów. I nawet dostrzegłem w szybkim montażu, że w dniu, gdy dochodzi do spędzania ich na rynek, ksiądz samotnie klęczy w kościele i modli się, jakby z wyrzutem sumienia na twarzy. Niestety, ale już chyba za późno...
W kwestii stanowiska kościoła przed II wojną - przeczytaj "Młyny Boże" Jacka Leociaka.