Również najgubiej ciosany w pewnych aspektach (choć Drogówce i Klerowi też czasem brakowało finezji), ale przy wspomnieniach seniora rodu, zwłaszcza w finale filmu, łzy pchają się do oczu, natomiast kilkusekundowa obecność na ekranie - ostatnia w jego aktorskim życiu - Krzysztofa Kowalewskiego, mówiącego o dwóch stodołach, to być może najbardziej poruszający moment - na poziomie historiozoficznym na pewno - w polskim kinie 21 wieku.