Niesamowicie zastanawia mnie jedna kwestia ukazana w filmie dotyczącą współczesnego społeczeństwa i jego nastawienia do czarnoskórych czy Żydów. Czy zdażyło wam się spotkać z takimi sytuacjami jak te w filmie? Nie wiem czy wynika to z tego, że mieszkam w zachodniej Polsce i wszyscy tu jesteśmy ludnością napływową bez "historii tej ziemi" ale antysemityzm w tym wydaniu jest dla mnie totalna abstrakcją, dziewczynka śpiewająca prześmiewcze piosenki o żydach, wytykanie komuś żydowskiego pochodzenia, czy w ogóle osoba trzecia rozpoznajaca Żyda po języku na ulicy i przy tym prawiaca niewybredne uwagi. Czy takie rzeczy istnieją (temat Żydów) w w przestrzeni publicznej w innych regionach Polski, szczególnie na wschodzie gdzie przecież umiejscowiona jest akcja filmu?
Dodatkowe sytuacje takie jak ciotka, która mówi, że nie będzie dzielić stołu z murzynem, przecież taka sytuacja to byłby totalny wstyd. Podsumowując chodzi mi o to, że oglądając Wesele nie zobaczyłem sytuacji przerysowanych, uwypuklonych wad, a sytuacje które z mojego doświadczenia nie mają prawa mieć miejsca i nie dlatego, że jesteśmy tacy wspaniali a dlatego, że nikt w moim otoczeniu nie ma z tym do czynienia. Równie dobrze mogłaby być tam ukazana niechęć do Hindusow czy Inuitów.
Jeśli chodzi o ludzi czarnoskórych, nie specjalnie się spotkałem z jakimiś rodzajem uprzedzeń. Naście lat temu to może bardziej na zasadzie sensacji, 'o patrz murzyn idzie'.
Co do antysemityzmu...z ust starszego pokolenia 50/60+ podczas politycznych dysput zdarzało się słyszeć, obwinianie żydów o sytuację w kraju, rozkradanie, i inne takie...
No i w Łodzi przerzucanie się wśród kibiców łódzkich klubów 'żydowskimi' inwektywami jest dość powszechne. W jedną i drugą stronę lata. I niestety nie dotyczy to tylko twardych fanatyków, a wielu bardziej zwykłych widzów.
To co słyszałem, czasami przypomina jakieś niedorzeczne przekomarzanie się, i nie spotkałem się, żeby ktoś kogoś atakował konkretnie personalnie. Ale...od słów się zaczyna. I tworzy to niebezpieczny klimat, który w innych okolicznościach mógłby eskalować.
Z drugiej strony w środowisku kibicowskim obraża się wszystko i wszystkich, więc...trochę to nie miarodajne może być.
Pochodzę ze wschodniej Polski i takich sytuacji po prostu nie ma, każdy jak wszędzie żyje własnym życiem, tyle że trochę wolniej niż w wielkich miastach i zwykle za mniej, jedyna różnica. Tematy dotyczące Żydów są tak częste jak tematy dotyczące Szwedów czy Hiszpanów - naród jak każdy inny. W przedwojennych wspomnieniach babci jest Żyd, który prowadził karczmę, ale mówi o nim normalnie, tak jak o innych osobach, które pamięta. Co więcej, kilkanaście lat temu w moim rodzinnym mieście powiatowym włożono bardzo wiele pracy w uporządkowanie starego cmentarza żydowskiego, poustawiano macewy z okolicy, utworzono lapidarium. Nikt niczego nie dewastuje, jest to miejsce pełne zadumy, ładnie położone w parku.
Wesela we wschodniej Polsce też nie wyglądają tak jak u Smarzowskiego. Zdaję sobie sprawę, że przerysowanie to pewien środek artystyczny reżysera, który jest niemal jego znakiem firmowym, ale wiele osób gdzieś tam może się sugerować takim przedstawieniem wschodniej Polski (w sumie post, na który odpowiadam jest tego przykładem). Na żadnym weselu nie słyszałam czegokolwiek o Żydach, rasizmie itp., itp. Sytuację, że ktoś odmawia siedzenia przy jednym stole z czarnoskórym jakoś ciężko mi sobie wyobrazić, bardziej wszyscy obok czyniliby starania żeby taka osoba poznała polskie obyczaje czy jedzenie. Sugerowanie się tym filmem to błąd.
W moim otoczeniu takich osób nie ma, bo nikt taki nie byłby moim znajomym. Mieszkam we Wrocławiu i niestety czasami widzę na murach lub wiatach przystankowych obrzydliwe napisy: rasistowskie, antysemickie, homofobiczne. Na początku października pojawiły się antysemickie napisy na barakach obozu Auschwitz. Ponoć były tak drastyczne, że zakazano ich rozpowszechniania przez media.
Właśnie rozumiem, że przegina (taki jego urok) i to może się tyczyć na przykład osób czarnoskórych, które funkcjonują w społeczeństwie i na pewno z rasizmem się spotykają nie ważne w jakiej formie. Chodzi mi głównie o ten antysemityzm, którego nie mogę sobie wyobrazić. Głównie dlatego, że nikt z Żydami nie ma nic do czynienia. Mówienie o żydowskim pochodzeniu i umniejszanie komuś z tego powodu jest dla mnie tak oderwane od rzeczywistości, że zaczęłem zastanawiać się czy gdzieś w Polsce rzeczywiście tak jest, szczególnie tam gdzie dziadkowie mogą pamiętać swoich sąsiadów Żydów.
Ja pochodzę ze wschodu i takie komentarze niestety spotykam. Murzyn, ciapaty, asfalt, podejście do Ukraińców to już w ogóle masakra. W Lublinie jakiś facet pod dworcem nawet pobił kobietę bo mówiła po ukraińsku. Na jeszcze dalszym wschodzie uprzedzenia do żydów wciąż mają się dobrze, ale zdecydowanie u starszych osób. W tym temacie polecam książkę Płuczki, Pawła Piotra Reszki. Opisuje mieszkańców okolic Bełżca, gdzie niegdyś zlokalizowany był jeden z największych obozów zagłady. Co do wesel to nie chodzę za bardzo to nie wiem, ale rzeczywistość małych miasteczek to na co dzień kręci się wokół alkoholu. Jak przyjeżdzam do mojej wioski to ze smutkiem dowiaduje sie, kto znowu zaczął pić na umór. Brak pracy, perspektyw, samotność itd.