PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=30642}

Wesołych świąt, pułkowniku Lawrence

Merry Christmas, Mr. Lawrence
7,3 2 455
ocen
7,3 10 1 2455
7,0 5
ocen krytyków
Wesołych świąt, pułkowniku Lawrence
powrót do forum filmu Wesołych świąt, pułkowniku Lawrence

,gdyż nie wszystko w tym filmie jest jemu podporządkowane.Jest tylko jednym z narzędzi narracji,a nie motywem przewodnim.Geje zawsze przeinterpretują znaczenia niektórych symboli.To co było powiedziane otwarcie o kontakcie koreańczyka z holendrem ,nie jest równoważnikiem relacji majora z japońskim kapitanem !!!Błędem też jest łączenie biseksualizmu D.Bowie z odgrywaną przez niego postacią ! Homoseksualizm to wątek w tle,a nie przewodni temat,jakby to sobie co po niektórzy życzyli.Niedorabiajcie Ideologii do filmu,gdzie jest co innego pokazane : wzajemna empatia wśród wrogów, wybaczenie zbrodni,duchowa przyjaźń.To film stricte PACYFISTYCZNY ,a nie bajka o dwóch samcach pingwinów ;))) !

ocenił(a) film na 9
Chiller

I prośba dla "ciotek" walczących- wyciągnijcie ta pozycję z swoich videotek,bo to gruba przesada,aby ten film nosił miano środowiskowego, i służył szerzeniu kaganka gejowstwa !

ocenił(a) film na 9
Chiller

"Szerzenie kaganga gejostwa" - te słowa są ośmieszające i przesadzone, ale fakt, film nie jest stricte
środowiskowy. Stricte pacyfistyczny też nie jest, żeby być konsekwentnym. Z drugiej strony, ich relacja była
podszyta napięciem, nie do końca fizycznym, ale na pewno nie też duchowym. Fascynacja, którą Yonoi
pokłada w osobie Celliersa to też kwestia zderzenia kultur, które inaczej stawiają swoje poglądy. I bliżej mu
do tego opisu niż do miana filmu pacyfistycznego.

ocenił(a) film na 9
Mr_Dope

Hmmm..bardzo ciekawa interpretacja,z którą choćby częściowo nie sposób się zgodzić ! ~ Co nie zmienia postaci rzeczy,że dla mnie jest to mimo wszystko ,jednak film pacyfistyczny-może nie tak akademicko jak np."PLUTON",ale jednak ! Byłbym skłony nawet go porównać z "Tańczącym z wilkami",gdyż w obu filmach jest tkz.zderzenie kultur połączone z fascynacją poznawczą.Z tą subtelną różnicą ,że bohater otwarzany przez Costnera....już od samego początku był wyalienowany w swoim naturalnym środowisku.poznając indian ..zrozumiał po czasie,że w duszy zawsze indianinem był.Natomiast w tej produkcji,zdarzyło się dwóm białym oficerom i jednemu oficerowi japońskiemu (niestety pamieć zawodzi:nie pamiętam nazwisk gł.bohaterów)nawiązać równorzędny kontakt intelektualny i wzajemnie zrozumieć motywy swoich postępowań.A wszystko to odbywało się w ważącym się,dużym kotle bigosu wojenno-obozowego,w którym wzajemna nienawiść i dezaprobata zaogniały różnice cywilizacyjne.

ocenił(a) film na 8
Chiller

Hm. Dla mnie to podobne nieco do "Waldo Peppera", ale nie mogę powiedzieć, że ta fascynacja - zwłaszcza wg mnie ze strony japońskiego dowódcy, nie popada w miłość. Wg mnie bohater Bowiego to po prostu zauważa, że może sobie pozwolić na więcej wobec tego człowieka, bo darzy go uczuciem. Od niego może wymagać czegoś więcej. W Waldo Pepperze też jest fascynacja wrogiem i budzi we mnie pewnego rodzaju zastanowienia. A co dopiero tu.

Chiller

Właśnie obejrzałem to wspaniałe dzieło. Mnie również wcisnęło ale nie w ziemię ale dupą w beton. Jestem pewny że gdyby ten film obejrzał cesarz Japonii to coś by mu uszami wyszło. Jeszcze nigdy nie widziałem takiej szmiry negującej wszystko począwszy od realiów pobytu prawdziwych jeńców w japońskiej niewoli po relacje między jeńcami. Ponadto kto jak kto ale David Bowie z karabinem... wybaczcie, ale nie ten kaliber.
Musiałem zapalić wszystkie światła w mieszkaniu bo boję się, że David gdzieś się czai. A teraz poważnie każdy temat można dowolnie interpretować ale to co oni zrobili to chyba lekka przesada.

ocenił(a) film na 2
akant

Popieram akanta, tyle dobrych opinii skłoniło mnie do obejrzenia, no i niestety okazuje się, że takiej szmiry bardzo dawno nie widziałem.
Wszystko jest tu sztuczne, nie bardzo trzyma się kupy i co najgorsze, film jest po prostu masakrycznie nudny. Skąd te wszystkie zachwyty???
Fajna melodyjka na początku i końcu to jedyny plus tego filmu.

ocenił(a) film na 7
akant

Ciekawi mnie, ile lat spędziłeś w japońskiej niewoli, że tak dobrze znasz realia.

aklekot

68 lat spędziłem w japońskim obozie zaszytym głęboko w jakieś dżungli, o nazwie której sam Pan Bóg nie pamiętał. Dlaczego tak długo? Ponieważ radiostacja uległa awarii i nie było w pobliżu żadnego mechanika a ci którzy popłynęli po nowe nie wrócili. I nikt nam nie powiedział o kapitulacji. Dlaczego ja tam siedziałem? Bo dałem się złapać Japończykom w czasie szturmu na Port Artur. A co tam robiłem? W domu się nudziłem i zanim dowiedziałem się o oddziałach kościuszkowców, to wpisałem się do Armii Czerwonej. Uratowali nas amerykańscy turyści. Obezwładnili 80 letniego strażnika i wezwali pomoc. Dobra koniec tych żartów. O tym jakich barbarzyństw dokonywali Nippończycy jest masa opracowań, ale tak na początek coś ogólnie dostępnego :
Kolej Śmierci
Jednostka 731
Masakra nankińska
Bataański marsz śmierci

tak na na początek
.

ocenił(a) film na 9
akant

ten film chyba jednak nie był o wojnie w cyferkach, a o tej w głowach, międzykulturowej. chociaż to tylko moja opinia.

użytkownik usunięty
Chiller

W moim odczuciu film mówi przede wszystkim o nieprzystawalności / osobności dwóch kultur. Obsadzenie w głównej roli wybitnego muzyka, Ryuichiego Sakamoto - nota bene autora ścieżki dźwiękowej - było przysłowiowym strzałem w dziesiątkę. Tęsknota, męski narcyzm i obcość - to moim zdaniem główne wątki filmu.

ocenił(a) film na 10

Zauważmy, że próby dialogu mamy z dwóch stron - i białego uczącego się japońskiego, i Japończyka, który próbuje przyswoić angielszczyznę ze św. Mikołajem.

ocenił(a) film na 10
Chiller

Jak dla mnie, to było tak delikatnie zasugerowane, jak tylko było to możliwe. Bowie może i wykorzystał swoją aurę niedopowiedzenia, ale na pewno nie zrobił z tego manify w różowych majtkach.

ocenił(a) film na 10
TangoAndWaltz

A propos wojennych z aluzją, to zdecydowanie polecam
https://www.filmweb.pl/film/Pi%C4%99tno-1997-31929
Zrobił na mnie ogromne wrażenie.

TangoAndWaltz

Z aluzja? W Bent homoseksualizm nie jest aluzja, tylko tematem. No, moze tlem dla tematu. Jaki jest temat to kwestia interpretacji, moze milosc, moze zezwierzecenie w jakim ludzie trzymali innych, moze sila i slabosc. Ale orientacja glownych bohaterow jest glosno komunikowana. W Merry... jest zdecydowanie tylko aluzyjna.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones