Tutaj mamy coś dosyć skrajnie autorskiego, ale jak to w eksperymentach bywa, film jest nierówny. Jedne sceny potrafią nawet porazić, inne pozostawią niedosyt. Koniec końców możnaby tę pozycję określić mianem dziwnej, bo takie po sobie pozostawiła wrażenie. I ogólnie film wymagający a ja nie skumałem do końca jego głównej myśli.
Choć z drugiej strony bohater mówi finalnie do syna znamienną kwestię "mężczyzna musi być twardy" (czy jakoś tak) co wskazywałoby że życie (przynajmniej facetów) to ciągłą walka z przeciwnościami losu, własną egzystencją (te wątki są tu silnie zarysowane), podejmowanie wyzwań, wychodzenie z letargu(wspomnijmy początek) i torowanie sobie jakiejś pozycji w życiu. I w sumie dużo więcej, bo możnaby doszukiwać się metafor, jednak przysłaniają one całą przyjemność z oglądania gubiąc odbiorcę w galimatiasie niezrozumiałych znaczeń.

6/10 za oryginalność