Zarówno historia miłości jak i klimat epoki z jej zamiłowaniem do przepychu i szczegółu zostały oddane w sposób mistrzowski. To co Daniel DL wyprawia z mimiką, rozdzierające cierpienie bohaterów ściśniętych konwenansem to aktorstwo najwyższych lotów. I jeszcze ta chwytająca za serce muzyka Bernsteina. Oprócz tego oczywiście zakończenie przez duże Z....
To wszystko składa się (przynajmniej dla mnie) na niedocenione tak naprawdę arcydzieło.
O, może czytałaś?Może zechcesz wyjaśnić mi ostatnią scenę - czemu wo końcu Jurand zdecydował się odejść?
O, takie domysły się pojawiały. Dzięki :)
A ksiązka godna polecenia czy raczej nudna?