Film broni tylko,to,że jeśli wierzyć Amerykańcom jest oparty na faktach.Lukier,słodkość i naiwność aż biją po oczach podczas seansu.Parę kwesti,które od razu rzuciły mi się w oczy.Mianowicie przyjęcie do elitarnej szkoły,wielkiego bezdomnego i nierozgarniętego "afroamerykanina",który nie ma centa przy duszy.Kwestia druga,pani Bullock przygarnia głównego bohatera do swojego pięknego domu prosto z ulicy,następnie proponuje mu zamieszkanie,a jakby jeszcze było mało to po chwili pragnie zostać jego rodziną zastępczą(że o obdarowywaniu go dobrymi furami nie wspomnę).Dopiero w 55 minucie filmu pani Sandra wpadła na pomysł,by odwiedzić jakieś instytucje i dowiedzieć się o co biega z tym Mikiem.Następna kwestia,to nauka gry głównego bohatera w futbol,otóż nie potrafił tego uczynić trener,tylko oczywiście pani Sandra i jej mega rozgarnięty synek.Jeżeli chodzi o aktorstwo i oscara jakiego pani Bullock dostała za tą rolę,to ludzie bez przesady.Rola oscarowa powinna człowieka chwycić za serce,albo wgnieść w fotel,a nie taki przeciętny występ jaki zaserwowała nam pani Sandra.Podsumowując daję notę 5,bo podobno film jest na faktach i jeżeli takie cuda miały miejsce,to go trochę broni,gdyby to był tylko wymysł scenarzysty to nota byłaby jeszcze słabsza.
Ty chyba jesteś serio tępakiem. Zauważ, że film jest retrospekcją jego życia. W pierwszych minutach filmu widzisz jak siedzi i pociera ręce o spodnie, a później masz napis "Two years before", który do czegoś zobowiązuje. Polecam Ci ponowne obejrzenie tego filmu, jeżeli nie nadążasz za napisami, czy masz problem z angielskim, jest dostępna wersja z lektorem. Mnie film wgniótł w fotel, niestety za granicą zwłaszcza zachodnią ludzie mają inną mentalność, rusz dupę i zobacz. Polska to nie cały świat, gdzie ludzie patrzą na siebie wrogo i nikogo prawie nikogo nie obchodzą ludzkie nieszczęścia.
Słuchaj pajacu,czy ja ciebie obraziłem,że mnie wyzywasz od tępaków frajerze ? Dobrze wiem co znaczy "Two years before" i czy napisałem gdzieś,że film nie jest oparty na faktach? Napisałem,że po prostu bardzo trudno jest mi uwierzyć w tak przedstawioną i odegraną przez głównych bohaterów historyjkę.
Skąd tyle niepotrzebnej agresji? Albo nieuważnie oglądałeś, albo nie zrozumiałeś. Fakt film jest swego rodzaju retrospekcją, ale te dwa lata o których mowa, to właśnie czas jaki obejmuje akcja filmu. Scena z pocieraniem rąk o spodnie, to scena z przesłuchania głównego bohatera przez kobietę prowadzącą dochodzeni w sprawie rzekomych nieuczciwości w rekrutacji zawodników do drużyn uniwersyteckich. Co do tego "opierania na faktach" to ci, którym się chciało obejrzeć film do samego końca z napisami końcowymi, nie mogli nie zauważyć, że autorzy wyjaśniają iż ich inspiracją była notka w gazecie o śmierci bezdomnego czarnego chłopca, o którym napisano że miał wielki talent sportowy. Postanowili więc stworzyć jego hipotetyczną historię na zasadzie "co by było gdyby". I tyle prawdy w tej opowiastce. Swoją drogą zgadzam się z kleju30, że historyjka jest słodka aż lukier z niej kapie, i realna jak opowieść o Kopciuszku, choć obejrzałem ją do końca i szczerze mówiąc nawet miałem z tego frajdę. Co do Oscara dla Sandry Bullock to uważam, że nie zasłużyła.
Jedyną osobą jaką nieuważnie oglądała film to byłeś ty. Jak byś uważnie oglądał film tak jak jesteś o tym przekonany to byś zauważył ze pokazują na końcu prawdziwe zdjęcia rodziny na podstawie której powstał film. http://en.wikipedia.org/wiki/Michael_Oher Jakbyś również potrafił czytać ze zrozumieniem opis filmu to byś zauważył że film powstał na podstawie książki opartej o fakty. Co do twojej hipotetycznej wersji (lol), Jest tylko wspomniane, że nie każdy ma tyle szczęścia co Michael.
Czy uważasz, że film pokazujący dobro i to, że komuś w życiu się udało jest marny? Że niby tylko filmy o ludzkich troskach i dramatach mają rację bytu, ponieważ są rzekomo bardziej życiowe?
Nie potrafi uczynić tego główny trener bo Michael ma trudności z koncentracją. Jego matka brała Coce będąc z nim w ciąży. Do takich ludzi trzeba sposobem.
A ja się zgadzam z użytkownikiem kleju30 - film przeciętny, słodki, typowo amerykański. I wiemy co to znaczy "na faktach". Ale moi drodzy, to na prawdę nie musi oznaczać, że nowa mama wkroczyła na boisko i chłopak w mig wszystko skumał. Uważam, że lepiej można było wykorzystać potencjał jaki niosła za sobą ta historia.