7,7 160 tys. ocen
7,7 10 1 160231
5,6 34 krytyków
Wielki Mike. The Blind Side
powrót do forum filmu Wielki Mike. The Blind Side

Film zdecydowanie dla miłośników kina zza oceanu oraz stacji Hallmark i jej podobnych. Kino familijne do oglądania z całą rodziną, bezrefleksyjne, bez jednego zaskoczenia w scenariuszu. Ludziom nie przepadającym za standardowymi produkcjami kina amerykańskiego (takim jak ja) zdecydowanie odradzam i uprzedzam aby nie kierowali się broń Boże faktem, iż film był (o zgrozo) nominowany do Oskara. Dzieło legitymuje się ponadprzeciętną, jak mawiał klasyk, zawartością cukru w cukrze który wysypuje się dosłownie z ekranu. W tej kwestii (i nie tylko) jest bardzo podobne do równie stereotypowego i beznadziejnego „Invictusa”. Od natłoku banału w dialogach bolą dosłownie uszy. Film posiada natomiast, w mej ocenie, jeden atut i jest nim kreacja Sandry Bullock. Może nie zasługująca na jakieś gratyfikacje (patrz Oskar) ale mnie osobiście pozytywnie zaskakująca szczególnie, iż do tej pory żadna kreacja tej aktorki nie zapadła mi w pamięci. Tym bardziej uważam iż należy docenić tą. Generalnie jednak film mnie potwornie zmęczył i widzom o podobnych preferencjach filmowych do moich zdecydowanie odradzam. To dzieło to naprawdę nieziemska i do tego przydługa droga przez mękę, do tego ponadprzeciętnie zalana lukrem co i rusz powodującym mdłości. Odradzam 3/10

skorpio999

Stary weź sobie relanium na uspokojenie... :P skoro nie lubisz z góry
lajtowych filmów czy kina familijnego, to po co się bierzesz za ocenianie
takich pozycji?! :/
jak rozumiem kwintesencją Twej wypowiedzi/oceny mają być pierwsze 2 zdania
- film jest familijny, więc jest zły, tak? zwracam uwagę na pewną sprawę. z
tego, co jest jasno określone, film jest biograficzny - widać taką
przytoczona postać miała biografię lajtową. jakby to była biografia R.
Riedla, to może by była bardziej hardcor'owa. ; ) pozdrawiam, nie złość się
na mnie i przemyśl to na spokojnie. : )

ocenił(a) film na 3
another_john_doe

Witam. Nie zamierzam się na nikogo złościć i chętnie wyłoże swoje zdanie w poruszanych przez Ciebie kwestiach:

- "skoro nie lubisz z góry
lajtowych filmów czy kina familijnego, to po co się bierzesz za ocenianie
takich pozycji?!"

- Bo je obejrzałem. A w tym akurat przypadku uczyniłem to ze względu na kreację aktorską uhonorowanej statuetką Oskara. Nie to żebym jakoś przesadnie cenił tą nagrodę ale jednak byłem ciekaw za co została przyznana.

- "jak rozumiem kwintesencją Twej wypowiedzi/oceny mają być pierwsze 2 zdania - film jest familijny, więc jest zły, tak?"

- film jest zły bo jest zły i tyle, gatunek, przynajmniej w moich oczach, ma drugorzędne znaczenie choć nie jestem entuzjastą kina familijnego i uważam ten typ kina za odtwórczy czyli taki któremu laury atrystyczne mogłyby być darowane (na przykład nominacja do Oskara w kategorii "najlepszy film"). Moje spostrzeżenia dotyczące filmu natomiast (również jego rodzaju) miały być przede wszystkim ostrzeżeniem dla osób które filmu nie widziały a na przykład z powodu owej nominacji zakładały, iż zobaczą ambitniejszy w przekazie obraz czy po prostu ciekawszy. Poza tym z każdej biografii (moim zdaniem nawet tej) można zrobić ckliwą bajkę lub na przykład ciekawy film psychologiczny. Co powstało z tej, obaj widzieliśmy.

Tyle mojego zdania w poruszanych przez Ciebie kwestiach, zdania człowieka który je ma i który szanuje również Twoje. Pozdrawiam!

skorpio999

Zobaczylem tylko pol godziny i nie wytrzymalem. I byc moze to nie daje mi takiego prawa...ale w zupelnosci sie z toba zgadzam. Zaczynajac od tego ze, jak kazdy amerykanski film "biograficzny", i ten samej biografi zawiera pewnie niewiele, jest smetny i wlasnie przeslodzony...przynajmniej pierwsze pol godziny. Nie wiem czy dokoncze ogladanie. Poczytam komentarze co bradziej wybrednych forumowiczow i zobaczymy.

ocenił(a) film na 3
legatory88

Witam. Odnośnie kwestii dokończenia projekcji to szczerze odradzam. Sam staram się nie oceniać filmu po jego fragmencie ale w tym przypadku w mojej ocenie, naprawdę nie warto się męczyć. Wierz mi, dalej nie będzie lepiej. Jeżeli znużyło Cię pierwsze pół godziny to przez następne półtorej (tak, ten film trwa aż tyle) bez kawy przebrnąć będzie Ci ciężko (osoba towarzysząca mi podczas seansu na przykład nie wygrała walki z Morfeuszem) i najważniejsze, film Ci straconego czasu nie wynagrodzi. Tyle rady od osoby która dobrnęła do końca. Pozdrawiam!

ocenił(a) film na 10
skorpio999

Szczerze wątpie że zacząłeś oglądać ten film nawet... może pomyliłeś go z jakimś innym filmem i wypisujesz tu takie głupoty.

ocenił(a) film na 6
skorpio999

Kreacja Bullock pewnie dlatego zapada w pamięć, gdyż jest maksymalnie niesłodka;) Chociaż w Twojej recenzji jest sporo racji (standardowa produkcja amerykańska, słodko i familijnie), to nie uważam że definiuje to film jako zły. Nie męczyłam się oglądając - ot, dwie godziny zwykłego "based on a true story + happy end" filmu. Właśnie - dwie godziny to nie jest aż tak strasznie dużo...
To co wzbudziło moją sympatię w produkcji to sam motyw przygarnięcia pod dach kogoś obcego i z definicji podejrzanego - jak miło że dla odmiany kino nie pokazało jak zły i fatalny w skutkach jest to pomysł. Mam wrażeniu że o zaufaniu trudniej jest napisać trzymający się kupy scenariusz niż o rozczarowaniach, zawodach, zdradach... etc. A ten mimo wszystko trzymał się kupy.
Z Oscarami jak z Noblem literackim - wszyscy wiemy co kocha Akademia i co nagradza. Nie traktuję nominacji jako zapowiedzi czegoś przełomowego, raczej wręcz przeciwnie - jest nominacja, znaczy będą dobre zdjęcia i aktorstwo, przyzwoity poziom umysłowy i jakaś historia, dla jednych krzepiąca, dla innych ckliwa. Najlepiej na faktach.
Chociaż mam podobne spostrzeżenia po seansie, to wrażenie zupełnie inne - ot, jak herbatka w kawiarni ze znajomymi. Było miło, dusza nie ucierpiała, wracam do domu zając się swoimi sprawami. Pzdr

ocenił(a) film na 3
T3sia

Witam. Bezwzględnie schodzimy na poziom dyskusji o gustach o których jak wiadomo się nie dyskutuje, ale może jednak spróbujmy. :) Może po kolei. Co do kreacji Sandry to myśle, że masz sporo racji. Na pewno kwestia jest do przemyślenia na spokojnie ale się nie zapieram przyczyn zadumania nad jej rolą. Odnośnie kolejnej kwestii to jeszcze raz napisze, iż nie uważam aby film był zły z powodu gatunku. Szanuje Ciebie i Twoje zdanie ale w kwestii scenariusza mam dokładnie odwrotny pogląd. Uważam, iż spłodzenie czegoś niebanalnego jest o niebo trudniejsze od napisania kolejnej bajki z happy endem w której wszyscy są albo źli albo dobrzy. Co do czasu trwania filmu to myśle, że warto to napisać koledze legatory88 który dał radę wysiedzieć przed ekranem ledwie pół godziny. ;) Co do Akademii też nie do końca zgoda. Owszem mnie również wiele razy rozczarowywała, czasem śmieszyła i nie cieszy się u mnie przesadnym poważaniem jednak to to samo gremium spowodowało, iż na przykład dwa lata temu o statuetkę biły się takie dzieła jak "Aż poleje się krew" i "To nie jest kraj dla starych ludzi". Moim zdaniem stawianiem na przykład tym werdyktem tego filmu na równi z tamtymi zdecydowanie mogła sobie odpuścić. Ja bym wolał aby naprowadzała mnie na takie perełki jak pierwszy z przywołanych przeze mnie tytułów i na kreacje pokroju odtwórcy głównej roli w tym filmie (nie raz jej się już zdarzyło, więc dlaczego nie częściej?). Tyle chyba odnośnie tego co napisałaś. Na koniec szacunek za zaświadczenie dotyczące poziomu Twojej kultury który wystawiłaś sobie swoim postem. Nie za często spotykane na tym portalu, tym bardziej uważam, iż godne odnotowania. Pozdrawiam serdecznie!

ocenił(a) film na 6
skorpio999

Twoje zdanie że słaby, moje że nie bolało - wątek w sumie skończony;)
Tylko w takim razie z czystej ciekawości - czy są pogodne, miło się kończące filmy, które uważasz za wartościowe? Jeśli tak, to które?

ocenił(a) film na 3
T3sia

Witam. Sam temat tego filmu faktycznie myślę, że wyczerpaliśmy. A co do filmów o które pytasz to na przykład cała masa komedii które po prostu uwielbiam. Chyba za długo by wymieniać tytuły. Ostatnio na topie bezwględnie króluje „Nic do stracenia” i niezmordowany „Johnny English”. Pozdrawiam