7,7 160 tys. ocen
7,7 10 1 160231
5,6 34 krytyków
Wielki Mike. The Blind Side
powrót do forum filmu Wielki Mike. The Blind Side

Nie będę ukrywał popłakałem się. Ok, to nie jest może jakiś cudowny film, ale zrobiony nie jest źle. Jeśli chodzi o jego plusy to oczywiście aktorstwo i scenariusz, który napisało życie. Hollywood dawno temu postawiło sobie za zadanie uszczęśliwiać ludzi, by ci czuli się szczęśliwi, bo wiadomo, że codzienność nie jest taka piękna. Różnie im to wychodzi. Możemy ich nienawidzić, za to, że zamiast traktować nas widzów jako inteligentnych 12 latków, robią nam papkę na miarę 3-latków;p Zdarzy im się jednak zrobić coś naprawdę przyjemnego. To nie jest film jak "Bękarty wojny", w których są świetne dialogi czy zdjęcia, to nie jest też "Avatar", który opowiada o intergalaktycznym zrywie wolnościowym. Aż chce się powiedzieć, że gdzie się dwóch gigantów bije, tam trzeci korzysta (ten najskromniejszy). Prawdą jest to, że moim zdaniem zasłużył na Oskara nowy film Tarantino, ale z drugiej strony typowo hollywoodzkim filmem jest właśnie "Blind Side", oczywiście podobnie jak "Avatar", choć ten miejscami trochę zgrzytał w paru miejscach. Tu mamy zwykłą historię, która można by wstawić do wieczornego cyklu "Historia prawdziwa", ale z drugiej strony właśnie takiej inteligentnej magii oczekujemy, gdzie czujemy się niczym dzieci, ale nie takie dzieci, z których na siłę robi się downów. Dlatego też ten film wpisuje się w ten jakże najbardziej hollywoodzki styl. Tym bardziej, że w tym roku Akademia oszalała nominując tyle filmów do pierwszej kategorii i jeszcze tak różnorodnych! Przez tą różnorodność trudno już ocenić, czy na Oscara zasługują "Bękarty wojny", ponieważ widać w tym filmie prawdziwą miłość do kina, czy też ktoś zupełnie inny. Jakże niekonwencjonalna komedia "W chmurach" z moim zdaniem poprawnym zakończeniem, czy "Precious", który opowiada podobną historię jak "Blind Side", tylko, że o wiele mroczniej, ale też z zakończeniem w stylu Kopciuszka (Choć niebo wali się nam na głowy, trzeba iść do przodu). Nie widziałem wszystkich nominowanych w kategorii najlepszy film, jeszcze trzy z nich mi zostały (Odlot, Dystrykt 9 i Była sobie dziewczyna), ale już teraz chce mi się powiedzieć, że pomimo tego, że wciąż słyszę że albo Tarantino, albo Cameron, albo żeby dowalić Cameronowi jego była Bigelow dostanie za swój propagandowy film, to ja decyduje się w moim sercu na kompromis. Bigelow i Cameron może się schować ze swoimi filmami jeśli chodzi o "Bękarty wojny", podobnie i "Blind Side" może się schować przed nowym filmem Tarantino, ale "Avatar" i "Hurt Locker" może się schować również przed typowo hollywoodzką produkcją jaką jest "The Blind Side". Więc w ostateczności, mój kompromis brzmi, aby Akademia poluzowała dupska i dała Oscara luźniejszej, przyjemniejszej i łatwiejszej historii jaką opowiada nowy film Hancocka:)Czasem lepiej zauważyć prostotę i wydaje mi się, że jest to odpowiedni moment.