Paradoks tego filmu - przegadany, ale brak w nim rozmów. Bez klimatu, bez pogłębienia problemu, każda z postaci jest bez wyrazu i nijaka. Każdy wątek liźnięty po łebkach. Gdyby to był film telewizyjny z cyklu "okruchy z życia", to jeszcze jeszcze...Przy takich filmach jak Frozen river czy Ballast (nota bene też amerykańskich) ten film wybada baaaardzo słabo, tendencyjnie, naiwnie i nudno.
Ameryka może kocha takie pochylanie się białych bogatych republikanów nad czarnymi biednymi geniuszami, ale dobry temat to za mało - trzeba go jeszcze opowiedzieć z głową, wyczuciem i bez banału, o który łatwo się w takim temacie otrzeć. Ten film w nim utonął.
Wielkie wielkie roaczarowanie.
to jest film oparty na prawdziwej historii, czego się spodziewałeś, ataku robotów wykutych w kuźniach piekieł?
nie rozumiem - najpierw przeczytaj uważnie mój post, a potem komentuj - czy w filmach, które wymieniłam były jakieś ... hhmm...roboty? Czy, jeśli film opowiada prawdziwą historię, ma być tendencyjny, nudny i banalny? A taki wg mnie jest The Blind Side. Tyle.
Po początkowym zauroczeniu filmem, i przeczytaniu twojego komentarza musze przyznać racje. Poszczególne wątki powinny być dokładniej pokazywane, film mógłby trwać godzine dłużej i być wtedy ciekawszy.... Niektóre wydarzenia wogóle nie miały wpływu na dalszą część filmu jak na przykład jego wypadek samochodwy, czy awantura w domu jego 'ziomkow'....było to tylko pojedyńcze sceny nie poruszane w trakcie dalszej częsci filmu, a wg mnie powinno tak być.
Zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości.
Przez cały czas zachodziłam w głowę, za co Bullock dostała tutaj oscara? Odpowiedz, na moje pytanie zawiera się w twoim wpisie. Ledwo wysiedziałam do końca. Emocjonalny gniot! Nie polecam!
dobra to wy przynudzacie to jest dramat a tego typu dramaty mają to do siebie ze są nudne ale mimo wszystko ciekawe w oglądaniu, ale to juz zalezy od gustów .../
nie rozumiem, jak coś może być nudne i jednocześnie ciekawe? Przecież to się wyklucza! Jeśli film jest zrobiony z pomysłem, mądrze, ma dobry scenariusz, aktorów, jest konsekwentnie prowadzony bez frazesów i pustych dialogów, jest po prostu dobry. W moim przekonaniu temu filmowi tych wszystkich cech zabrakło. Może po prostu tak się dzieje, kiedy chcesz zadowolić wszystkich. To się po prostu nie mogło udać.
Nie znam tej historii, ale zakładam, że film oddaje ją w miarę dokładnie. Zatem scenariusz napisany przez życie. Dobry, zły to odczucia subiektywne. Właściwie tutaj takie wartościowanie nie ma sensu. Tak było i koniec. Nie ma co się spodziewać głębokich dialogów od futbolisty z IQ 80. Ogólnie, z wyjątkiem piątkowych wieczorów przy piwie ludzie na co dzień raczej nie prowadzą jakiś specjalnie zajmujących rozmów.
Wypadek samochodowy miał wpływ taki, że po nim inaczej się postrzega Mika. Nawet gdyby nie miał, cóż. Zdarzył się, na szczęście nic nikomu się nie stało - żyjemy dalej. Nad czym tu się rozwodzić. Awantura u ziomków - tak samo. Co tu rzeźbić? Miał być postrzelony, reanimowany, rehabilitowany, żeby ostatecznie zdobyć mistrzostwo ligi? Życie pisze prostsze scenariusze. Pobił ich i wszystko. Trochę poszczekali, żeby oglądał się za siebie i na tym koniec. Dalej tam będę siedzieć na schodkach.
A rola Sandry Bullock, jak dla mnie, perfekcyjna. Średnio ją lubię ale tą babkę zagrała świetnie. Nie trzeba mieć emocji na wierzchu i huśtawki nastroju, żeby dostać oscara. Z resztą, te oscary są gówno warte, ale niech im będzie...
Nie mogę się zgodzić - po pierwsze, i najważniejsze, film oparty na faktach, opowiadający prawdziwą historię czy biograficzny NIGDY nie będzie taki jak piszesz, czyli "tak było i koniec". Każde dzieło, już w momencie pisania scenariusza, nawet, jeśli oparte na prawdziwych zdarzeniach, jest już pewną interpretacją, jest oddzielnym tworem, spełnia jakąś wizję twórcy, jego zamysł. Po drugie - pisząc o tym, że nie zgłębia problemu, nie miałam na myśli IQ Mike'a, ale beznadziejny scenariusz i "martwe"diagogi, które mogłabym porównać do gry w ping-ponga - pytanie-odpowiedź, akcja-reakcja itp. Zrobić dobry film biograficzny to niekoniecznie próbować pokazać jak najwięcej zdarzeń i z powodu ich nadmiaru, redukować je do 5 minutowych scenek i zapierniczać dalej, ale mądrze i przemyślanie dokonać wyboru tych istotnych, przełomowych, ważnych sytuacji. Czy np. "Obywatel Milk" zanudza nas wszystkimi historyjkami z życia Harvey'a Milka??
To o czym piszemy, to już raczej nasze subiektywne spojrzenie na to jak widzielibyśmy ten film. Pogadać zawsze można. Po to mamy forum. Racja jest jak dupa - każdy ma swoją. Cud, że jeszcze żyjemy.
A Milka nie widziałem. Odstrasza mnie sam tytuł. I nie znoszę Seana Penna. Ale podobno film całkiem niezły.
Hmm,nie wiem czemu film nazwali filmem sportowym,mało w nim sportu,dla mnie powinien zostać uznany jako zwykły dramat,biograficzny.9/10,czuje niedosyt.
Tendencyjny i bardzo naiwny. Zgadzam się że otarto się tutaj o banał a byłem mocno zdziwony że Bullock dostała tutaj oskara.
Dzięki za dyskusję, wahałem się czy to oglądać. Ale widzę, że film jednak nudny i "pospolity" przypominający fabułą niskobudżetowe produkcje telewizyjne klasy B.
Ja zdecydowanie radzę obejrzeć! Uwielbiam, gdy film wywołuje we mnie jakiekolwiek emocje. A na tym uśmiałam się i napłakałam.Uważam, że Sandra zagrała rewelacyjnie, podobnie z resztą pozostali aktorzy. Każda postać była dla mnie bardzo wyrazista. Nie potrzebne mi były godzinne dialogi,żeby ich poznać. Wystarczy jedno słowo lub mina (szczególnie w przypadku ojca). Na tym polega aktorstwo. Podobnie jeśli chodzi, o "za krótkie" wątki. Pewne zdarzenia mają dać nam do myślenia, wzbudzić refleksję, nie stanie się tak, gdy wszystko zostanie wyłożone na talerzu. Film, żeby był dobry, nie musi być ciężki i bardzo poważny. Ten jest owszem pokazany w sposób łatwy i przystępny,ale nie banalny.
Ale tak naprawdę w tym filmie nie ma żadnej głębi. Wzorcowa klasa bogatych wyciąga rękę do czarnoskórego chłopca bez żadnych zachamowań, ot tak po prostu. Jednym słowem banał i pospolitość - cukierkowy idealizm nie mający nic wspólnego z prawdą życia, dość brutalną. Nawet jeżeli film jest inspirowany autentycznmi wydarzeniami z pewnością nie do konca twórcy pozostali wierni rzeczywistym wydarzeniom. Kino mocno naciąganej poprawności politycznej- samopokutowanie białych w celu odkupienia win wobec rasizmu wobec Afroamerykanów. tyle ze w sposób dziecinny i wyjatkowo naiwny. Nie polecam. Film tylko dla naiwnych, wielbicieli cyklu "Okruchy życia", tyle że raczej tam dramat ludzi jest szczery i prawdziwy. Tutaj wszystko jest bezkrytyczne i cacy.
"samopokutowanie białych w celu odkupienia win wobec rasizmu wobec Afroamerykanów"
chyba z czasow wojny secesyjnej... :/
nie ma swiecie drugiego takiego kraju gdzie prawa czarnych bylyby respektowanie w takim stopniu jak w stanach zjednoczonych!!!! czarni niestety to wykorzystuja, narzekaja i reszta swiata urzala sie nad nimi. To oni powinni byc posadzani o rasizm w dzisiejszych czasach bo w najwiekszym stopniu widac uprzedzania wlasnie z ich strony. niestety bialych to nie dotyczy... jaka szkoda....
swoja droga my polacy nie musismy pokutowac win wobecz czarnych bo najzwyczajniej w swieceie jest nich w Polsce "za malo" a i tak jestemy jednym z najmniej telerancyjnych narodow wiec nie wiemy jak to jest zyc z nimi, nie mamy zielonego pojecia w tym temacie...
"samopokutowanie białych w celu odkupienia win wobec rasizmu wobec Afroamerykanów" - zostalam zmuszona do zarejestrowania aby skomentowac ten bezsens :/
p.s. zal d..e sciska kiedy slysze cos takiego :/:/:/
no to ci powiem, że sprawdzałam, czytałam i oglądałam wywiady z tymi ludźmi i rzeczywiście tak było, film bardzo blisko trzyma się faktów. Nawet moment, w którym Mike szedł na na salę gimn. żeby się ogrzać, a oni się zatrzymali, przygarnęli na noc. Tyle na temat realizmu.
Palula - w swoich wypowiedziach próbowałam przekazać właśnie to, że jest w tym filmie paradoks - z jednej strony jest przegadany, jest nieustanna wymiana słów jak w klasycznym serialu, a z drugiej strony, jak się zastanowisz, to nie wiesz, po co to wszystko jest. Zgadzam się, że czasem wystarczy jedno słowo, czy mina, jak piszesz, ale sęk w tym, że tutaj tego właśnie brakuje, wszystko jest wywalone "kawa na ławę", podsuwana jest widzowi gotowa "zamknięta" tendencyjna historyjka. Film od początku ma tezę, którą przez 2 h próbuje obronić. A ja takiego kina nie lubię; jeszcze coś bardzo ważnego, o czym wspomniałam, a rozwinął to lepiej MilesQuaritch - historyjka iście amerykańska o "pomaganiu" czarnym, bo sami sobie nie poradzą. Tylko dla ludzi, którzy nomen omen widzą świat biało-czarno.
hmmm każdy inaczej odebrał ten film (jak z resztą wszystkie). I super!Nudno by było, gdybyśmy wszyscy myśleli podobnie. Zgadzam się, że film jest tendencyjny, o białych pomagających biednym czarnym. Ale mimo wszystko bardzo mi się podobał.Co ja za to mogę? :D
Oj ty bidna i naiwna dziewczynko. Oby Cię nikt w życiu przez tą twoją naiwność nie zranił.
Pozdrawiam.:D
No no!!Ołowiany żołnierzyku!!!Ostatnio powstrzymałam się od riposty, bo to chyba nie miejsce. Komentuj filmy,a nie komentujących, bo Cie siknę z mojego pistoletu na wodę CHŁOPCZYKU!!!
Tym którzy jeszcze nie dorośli i nie wiedzą co znaczy słowo dramat Postacie grające role w dramacie są charakteryzowane poprzez czyny i słowa, które wypowiadają, a ich wzajemne relacje ustalane są poprzez ich udział w akcji. Obok tekstu głównego (dialogi i monologi dominujące w dramacie) może występować tekst poboczny, który wprowadza różnego rodzaju uwagi odautorskie, dotyczące głównie sposobu inscenizacji dzieła.Na ogół film dobry
Pozdrawiam.:D
Jesteś śmieszny/a.
"bez pogłębienia problemu, każda z postaci jest bez wyrazu i nijaka"
Pierwsze "hahaha" Cała historia opiera się na bezdomnym czarnym dzieciaku ze złej dzielnicy, jego historia jest przedstawiana stopniowo, jest dawkowana w odpowiednich ilościach co jest na plus wg mnie. I właśnie jest BARDZO POGŁĘBIONY problem głownego bohatera bo to o nim jest film, w trakcie filmu dowiadujemy sie wszelkich rzeczy na temat dziecinstwa i zycia Mike'a. Jeśli tego nie widzisz proponuje obejrzeć jeszcze raz. A co do postaci to tu widać geniusz Sandry B. - pełna paleta emocji rysujaca się na jej twarzy zależnie od sytuacji. Główna rola też odgrywana na wysokim poziomie.
"Każdy wątek liźnięty po łebkach"
Każdy wątek ? to ile tu wątków było bo wg mnie jeden głowny - mianowicie życie Mike przed zrobieniem kariery
"Ameryka może kocha takie pochylanie się białych bogatych republikanów nad czarnymi biednymi geniuszami"
Chyba inny film oglądałeś.... widziałeś w nim geniusza ? wszystko osiągnął ciężką pracą... zarówno w nauce musiał się sporo podciągnąć jaki i w sporcie zaczynał od zera.
ok, jeden główny wątek, niech będzie, ale: wątek matki Mike'a, jego znajomych, tworzenia relacji z nową "rodziną", aklimatyzowania się w szkole etc. etc. to wszystko jest w tym filmie "odszczekane", na zasadzie "żeby nie było, że nie pokazaliśmy". pozwolisz, że zostanę przy mojej pierwotnej opinii, bo naprawdę szkoda mi czasu na ponowne oglądanie tego filmu. wolę obejrzeć coś na poziomie.
No znajomych to on za bardzo nie miał (chyba, że mówisz o tych pseudoznajomych - kryminalistach), a relacje wśród rodziny wg mnie były pokazane wystarczająco - ja osobiście nie czuje niedosytu ;)
Jak ja lubię ludzi wszystko wiedzących.
Większość oceniła film wysoko, więc coś w tym jest. Więc twoje zdanie przy opini większości ma małe znaczenie.
Zgadzam sie z Suahili. Film po prostu wieje nudą, ja sam ledwo dotrwalem do konca. No i sam wielki majk, spaślak z trudnej rodziny, ledwo mowiacy i kojarzacy, który trafia do właścicieli sieci fast foodów. Po prostu lepiej mu sie nie mogło trafić ;) No i oczywiscie wnosi nowa jakosc w ich zycie, poglebia ich zycie emocjonalne i inne bla bla bla. Prosze was.. to bylo ciezkie do ogladania. Juz nie wspominam o filmowym mezu, ktory oczywiscie nie ma zadnego ale. Oskar dla Bullock to jakieś nieporozumienie, no ale amerykance lubia takie historie.
więc uważasz, że nie istnieją takie rodziny w których to kobieta rządzi a mężuś nie ma nic do powiedzenia ? ;)