typowa amerykańszczyzna:
- idealizacja relacji i postaw: córka - typowa amerykańska księżniczka, cheerleaderka, ojciec - nadziany, były sportowiec (który całe dnie spędza przez tv?), wyluzowany partner dla wszystkich, jedyną postacią, która wzbudzała jakiekolwiek emocje był mały SJ, który bawił mnie do łez, ale nominacji nie dostał.
- intertekstualność na niskim poziomie, wplatanie cytatów typu: "biegniej, michael, biegnij" i rozwijanie shrekowej idei warstw jest miałkie i bardzo repetywne.
- podział Ameryki na dobrych i złych, czarnych i białych... to sprawdzało się w filmach z lat 30-tych, kiedy rasizm był cnotą. a tak mamy, bohaterkę, graną przez Sandrę, która łamie wszelkie normy - bogata paniusia nie boi się pobrudzić swoich rąk czarnym przybyszem z marginesu społecznego, nie zrozi ją drugi murzyński biegun.
ktoś już powiedział: kino familijne.
4/10