To prawda. Miała to być komedia romantyczna a nie było to ani szczególnie śmieszne ani szczególnie romantyczne. Nie czuło się że między bohaterami iskrzy, nie było żadnej intrygi, nie było też jakiegoś klimatu czy piękna które niekiedy sprawiają że nawet do średnich w fabule filmów chętnie się wraca. Technicznie i logicznie film jest w porządku, nie ma też w nim jakichś prymitywnych żartów, choć nudny to jakoś się ogląda.5/10

Jak to nie było nic śmiesznego? Wywijanie rakietą głównego bohatera podczas turnieju Wielkiego Szlema było przezabawne. :P Co prawda, nie wiem czy taki był zamysł reżysera, ale liczy się efekt. Podczas jego nieudolnych prób imitacji tenisa naprawdę nie mogłam pohamować śmiechu. :) A poza tym - tak jak mówisz. Film się strasznie ciągnie, oczywiście jest koszmarnie przewidywalny, jak na komedię romantyczną przystało (obejrzeć taką jedną, to jak widzieć je wszystkie - tylko niektóre wbijają się na nieco wyższy poziom), miłość, nieporozumienie, problemy, wielkie wybaczenie i wszyscy żyli długo i szczęśliwie. Jedyny plus, to - tak jak też wspominałaś - brak chamskiego żartu, jak w niektórych komediach tzw. romantycznych, którego ja nie trawię.