skoro ''wkręceni 2" zasługuje na 9, to co zrobisz, gdy wyjdzie komedia polska kilka razy lepsza? dasz 9 do potęgi czwartej? poczytaj trochę o wystawianiu ocen, recenzowaniu i zamykaniu sobie drogi, poprzez zbyt wysokie oceny. chyba, że 9 dla ''wkręcieni 2" i 9 dla np. Pulp Fiction jest wg Ciebie ok.
A to istnieje jakaś bezwzględna (obiektywna) skala ocen dla twórczości wszelakiej (rzeźba, malarstwo, film, muzyka)? Dla jednych Pulp Fiction to miazga i niezrozumiały zlepek scen a dla innych to "arcydzieło" - podobnie jest z polskimi komediami.
No proszę Ciebie, nie porównuj tego "czegoś"do innych prawdziwych filmów.
Możemy dyskutować, że coś jest dla mnie słabe, nie ujęło mnie, nie podoba mi się, ale mogę zrozumieć, że ktoś coś widzi w tym głębszego.
W tym filmiku nic nie ma. Nie mieszajmy poważnych rzeczy z tandetą. Jak ktoś lubi taką rozrywkę ok,
ale nie udajmy, że to dla kogoś może być coś wartościowego.
Zaimki mnie, tobie, ciebie jako akcentowana część zdania występują WYŁĄCZNIE na jego początku i końcu, w środku można zastosować jedynie formę nieakcentowaną mi, ci, cię. Zatem: Mnie to podaj, ale daj mi to. Tobie się to nie podobało, ale nie podobało ci się to, Dostarczyli list do mnie, ale list mi dostarczono, nie zawracam głowy tobie, ale nie zawracam ci głowy.
Zdanie:"No proszę Ciebie, nie porównuj tego "czegoś"do innych prawdziwych filmów." jest błędne i brzmi fatalnie.
Co do samego filmu zgadzam się, że to gniot.
Idą, żeby się nażreć "nacziosów" w ciemnej sali z migającymi obrazkami. Dla takiego targetu produkowane są takie produkty, które już nawet nie udają, że są filmami.
A Tobie się wydaje, że Grand Budapest Hotel został wyprodukowany z innych względów niż te żeby ściągnąć ludzi do kina i na nich zarobić? Jedni lubią pomarańcze a inni jak im nogi śmierdzą - wszyscy oni/my płacimy za rozrywkę po równo (pomijając kino moralnego niepokoju - za to płaci PISF, czyli podatnik). Uważasz się za lepszego kinomaniaka, bo lubisz inne kino? Boli Cię to, że kogoś może bawić coś innego niż Ciebie?
ale mnie to wcale nie boli, szczerze odpowiedziałem na szczere pytanie chris3z8.
Nie jestem grupą docelową dla produkcji tego typu, śmieszy mnie zwyczajnie podciąganie ich do kategorii Film, bo to raczej filmopodobne produkty, napakowane product placement, łaszące się tanią wulgarnością i paradą małpiarni znanej z tego, że bryluje na kartkach kolorowych pisemek i w telewizyjnym guanie.
Nie sadzę też, żeby trzeba w tę wymianę zdań mieszać ostatni film Andersona.