Uważa że film, który trzyma od początku do końca w napięciu, to dobry film. World War Z był
właśnie taki a nie jestem wielbicielem tego typu filmów. Najlepsza jak dla mnie scena, to scena w
samolocie a Wasza?.
Napisy końcowe...
Co za głupie pytanie. Jak obejrzę go ze trzy razy to może będę w stanie określić od której do której minuty się zesrałem w gacie.
Film nie trzyma w napięciu cały czas, to po pierwsze, są fajne (trzymające za nabiał) epizody, a potem odpuszczenie, luzik i wczasy - taka jest już natura scenariusza - sinusoida.
Najwięcej nadziei (w moim przypadku) budziła scena w Korei, ale rozładowała się niczym nastolatek na widok bikini. Porażka.
Epizod z Palestyną i Izraelem, który szlachetnie przyjmuje ocalałych ("jeden ocalały, to jeden mniej zombie" - to chyba z Tory, albo raczej 'Przy Szabasowych Świecach'), byłby ciekawy, ale [spoiler].
Epizod w laboratorium WHO był przewidywalny aż do wyżygu (nie znam książki), choć został najlepiej zrealizowany.
Więc nie chyba pierwszym zadaniem moje wpisu Ci odpowiedziałem [zaznaczam, film oglądałem w kinie, w 3d, przed godziną - nie z cam na torrentach, tudzież innych gówien].
Ale masz racje, scena w samolocie była niezła, chociaż nie jestem pewien, czy wybuch izraelskiego granatu na pokładzie nie rozpołowiłby owego A320 na pół. A wtedy krótka piłka.
W książce nie ma epizodu w laboratorium WHO. W ogóle książka jest napisana w formie wywiadów z ocalałymi z Wielkiej Wojny Z co ciekawe, więc fakty są zaczerpnięte z książki, jak np przyjmowanie ludzi przez Izrael, ale treść jest inna.
Książka ma tyle wspólnego z tym filmem co Kaczyński z Tuskiem. Ale osobiście film jest dobry. Wyjaśnienie wirusa jest jak najbardziej możliwe i aż strach pomyśleć, czy kiedyś jacyś naukowcy na coś takiego nie wpadną
no chyba mi nie powiesz że żaden element czy pomysł z książki się nie przewija w filmie... masz izrael, masz ewakuacje ludności na wyspy (chociaż w wypadku USA w książce to była druga strona kontynentu w sumie), masz postać pracownika ONZ, w książce on był autorem wywiadów, w filmie szuka genezy wirusa z tego co rozumiem. znajdę i więcej wspólnych rzeczy jak w końcu go obejrzę jako że nie miałem czasu. tak więc film cholernie mocno się różni, nie przeczę, aczkolwiek to nie tak że jest całkiem oderwany pomysł i zrobione coś zupełnie innego. a co do tych dwóch co wymieniłeś, wspólnych mianowników też jest kilka, obaj to politycy, obaj okradają ludzi, ani jednemu ani drugiemu nikt już nie wierzy heh zawsze da się coś wspólnego znaleźć :D
Ta w której durny naukowiec sam się odstrzeliwuje, i jeszcze ta w której podobnie rozgarnięty żołnierz granatem otwiera przed zombiakami drogę ewakuacyjną. Brad Pitt też lubi bawić się granatami w samolotach - równie inteligentnie (ale to główny bohater - musi przeżyć!). Izrael myśli, w końcu postawili mur... tylko zapomnieli o jakimś monitoringu więc tłum zombiaków wykonujących akrobatyczne harce przeszedł niezauważony.
Ten film to parada podobnych debilizmów, okraszonych nie wiadomo po co techniką 3d. Matko chciałbym żeby przez ten czas puścili w kinie jakiś gameplay z Dayz przynajmniej nie czułbym bym, że to pieniądze wyrzucone w błoto.