... czemu wszyscy mówią zombie?
Na poczatku filmu sa jakies nawiązania do wirusów wscieklizny i dzikich zwierzat. Do tego
ugryzieni NIGDY NIE UMARLI. Fakt, tracili panowanie nad sobą ale to nadal nie pokrywa sie
ani z Romerowskim typem zombie ani z zombie wziętym z VooDoo... Podobna sytuacja jest w
28 dni później - ugryzienie, zadrapanie, krew lub ślina w błonie sluzowej - i delikfentem zaczyna
targać furia. Bez śmierci. Bez wstawania z martwych. Bez kontroli umysłu przez osoby trzecie.
Po za tym cały film zostaje przez to spłycony. Wojsko szuka początku epidemii, gdzie co i od
kogo sie zaczęło zamiast zbadać zarazonych. Nawet nie sprawdzili czy da się to cofnąć, bo
łatwiej pół świata przelecieć i dowiedzieć się, że trzeba zarazic ludzi chorobą po to żeby móc
walczyć z zainfekowanymi. Brzmi logicznie...
W filmie jest jasno powiedziane, że to są umarli. Lekarze powiedzieli, że się nie da ich zarazić bo nie żyją.
Romero NIGDY nie kręcił filmów o "zombie" - już w "Nocy Żywych Trupów" nazywał je ghulami (do dziś zastanawiam się, kto wymyślił nazywać je "zombie")
Mógł je nazywac jak chciał ale ogladając współczesne wywiady nie stroni od nazwy zombie. Jakos sie nie oburza i nie poprawia innych że to ghule ;)
badanie samych zarażonych niewiele da - zauważ że w Filadelfii od ugryzienia do przemienienia minęło 12 sekund, a w Korei 5-10 minut - wirus trochę mutuje czy coś takiego. Pacjent "zero" ma najorginalniejszą postać wirusa i to u niego przeszedł na człowieka. Tak samo z ptasią i świńską grypą - dopóki wirus nie zmutuje "w człowieku" choroba przenosi się tylko wśród zwierząt a na ludzi działa w inny sposób. Obejrzyj "Contagion-Epidemia strachu" - tak jest to całkiem fajnie pokazane. :)