Jak dla mnie film jest dobry. Akcja filmu zaczyna się już w około 10 minucie, a nie jak w wielu filmach ciągnie się i ciągnie i zostaje 30 min do końca i dopiero coś się zaczyna. Tu akcja dzieje się praktycznie co chwilę i to nie w jednym, a w kilku miejscach i lokacjach, więc nudą nie powiewa. Co do efektów to też nie ma co narzekać, bo są dobre mimo iż jak na umarlaków to zombiaki były bardzo szybkie, zwinne, a wręcz powiedziałbym gumowe, ale sceny z nimi też nie dają się nudzić. Owszem film ma swoje minusy przyznaję, bo były różne naciągane motywy jak choćby sam Pitt, który mimo przebicia na wylot, operacji po której spał 3 dni, a potem wstrzyknięciu sobie jakiegoś śmiertelnego wirusa był nieziemsko wytrzymały i funkcjonował jak ataraktyczny robot, którego nic nie rusza. Przyznaję też, że największym minusem filmu jest brak krwi i flaków, co powinno być motywem przewodnim filmu o zombi. Tu niestety nie ma nic takiego i daleko mu do choćby "The Walking Dead", a gdyby było to film byłby rewelka. Nie wiem dlaczego reżyser postanowił obniżyć tak bardzo pułap wieku, może chciał mieć szerszą widownię, ale mimo to dla mnie film jest dobry, bo nie nudziłem się dzięki ciągłej akcji i przyzwoitym efektom, a że nie było krwi i flaków to hmm... nie można mieć w życiu wszystkiego.
Ps. Akcja z białoruskim samolotem, który się rozbił z Pitt'em mi przypominała Smoleńsk. Ten wrak, koła i drzewa. Może w samolocie Kaczyńskich też były zombi :P
Pozdrawiam
Mnie zastanawia scena z wybuchem nuklearnym gdy lecieli do Izraela. W książce jest wojna między Indiami a Pakistanem podczas której nawzajem zrzucają sobie bombki i atak na schron chińskiego rządu. Ciekawe który atak ta scena przedstawiała. W książce poza tym nie ma właśnie wirusa którego użyli w celu kamuflażu i tu pytanie - zombie reagowały też na dźwięki, coś nie pasuje
Predator też był niewidzialny. Nawet gdyby zombiaki nie widziały ofiar to i tak mogłyby je usłyszeć lub być przez nie przypadkowo dotknięte
No ale przecież nie w tym sęk. Chodziło o to, że jeżeli organizm jest chory i nie nadaje się na nosiciela to zombiaki nie będą zawracały sobie nim głowy. Mogłeś jednocześnie śpiewać i tańczyć bredgensa, ale one i tak będą cię miały w dupie z wyżej wymienionego powodu... Przecież to, że ktoś miał kamuflaż to nie oznaczało, że był niewidzialny tylko, że był po prostu nie wart uwagi.
Fakt, ale jakieś takie naciągane. Swoją drogą najlepsi byli rosyjscy "ochotnicy" którzy testowali ten kamuflaż pod koniec filmu :-P
Książka, a film zawsze będą się różnić. Zawsze reżyser coś doda, odejmie lub całkowicie zmieni wedle własnego uznania, bo może to zrobić. Nie spotkałem się jeszcze z filmem, który jest wierną kopią książki i zapewne nie spotkam, a chcąc obejrzeć jakiś film, który jest na podstawie książki to idę z myślą o filmie i jego ocenie, a nie żeby go ocenić i porównać względem książki wynajdując różnice, bo tak to człowiek będzie zawiedziony na 99%. Film to film, a książka to książka.
Pozdrawiam
Chyba każda adaptacja budzi ten argument :). Warto tutaj pamiętać, że książka i film rządzą się nieco innymi prawami, a jeszcze pokutuje jakieś staroświeckie przeświadczenie o "wyższości" książki nad filmem :P
Co innego byś pisał gdybyś ją przeczytał , nic po prostu z niej nie pozostało jedynie ten tytuł ale to tez tak nie do końca.
Co racja to racja, że jeśli ktoś czyta to uważa, że książka jest lepsza. Może uważają tak, bo książka jest pierwsza i po przeczytaniu ma się tą wizję jak to ma być i oglądając film nagle jest inaczej, a człowiek z natury nie lubi jak coś jest inaczej jakby chciał. Jedni wolą filmy, a inni książki, a ja nie uważam że coś nad czymś dominuje choć wolę filmy i powtarzam, że nie powinno się porównywać nigdy książki z filmem i odwrotnie, bo to dwa różne dzieła, choć z tego co mi wiadomo nie było jeszcze napisanej książki na podstawie filmu. Pewnie wtedy ludzie mięliby pretensje do pisarza, że książka jest inna, bo reżyser przedstawiłby coś inaczej.
Pozdrawiam
to samo pomyślałem oglądając tą scenę z samolotem
oby Macierewicz nie oglądał tego filmu