Film był ok, w swoim gatunku nie wnosi nic nowego, ale jako fajna rozrywka, wyłączająca
myślenie sprawdza się bardzo dobrze.
Jednak to, co mnie rozbawiło, to typowa amerykańska polityka i propaganda:
- muzułmanie to banda jełopów, która nawet w obliczu oblężenia zombi nie może się
powstrzymać przed praktykowaniem swojej religii, czym w ostateczności, w obliczu
rozpierzchniętego rozwrzeszczałego tłumu doprowadza się do samozagłady (akcja w Jerozolimie
z murem)
- końcówka filmu, "bitwa o Moskwę" -w Rosji z zombie walczy się maczetami ... rozbawiło mnie
to przeokrutnie :D ach, ci Amerykanie....
Ale film i tak fajny.
-"W Pakistanie za dwuminutowe spóźnienie zmusza się ucznia do czytania Koranu bez przerwy przez 8 godzin." tak u nich to działa, to tak nawiasem hmmm muzułmanie i Izraelu czy aby na pewno? To nie byli przedstawiciele innej narodowości?
przypomnę bo Kolezanka/Kolega zapomniał że główny bohater był wyposażony w super nowoczesną tarczę, najnowsze tajne w dodatku sensory zgniotu, wykonane, za pierwszym razem z czasopisma w drugim, w podobnej technologii. Dodam iż przyklejony, na taśmę duck tape, nóż kuchenny nie jest najwiekszym osiągnięciem technicznym USA. Że ruscy to przechuje i z zombie walczą maczetami wcale mnie nie zdziwiło. Żelazna kurtyna dawno upadła jednak Amerykanie na zombie znają się jak nikt
1. Koleżanka.
2. Dobra, żydzi i muzułmanie - darli się jedni i drudzy, nie będę się wykłócać, kto głośniej :)
3. Film mi się podobał, bo generalnie jestem fanką klimatu około-zombiego i nie przeszkadza mi, że Amerykanie ciągle ratują świat przed zagładą, ale był tak schematyczny i do bólu przewidywalny, że na pewno nie zostanie mi w pamięci. Po prostu jest tam kilka rozbrajających scen, które w zamierzeniu chyba nie miały takie być,ale z tymi Ruskimi, to już mnie rozłożyli na łopatki (pozytywnie, jakby nie było).