Z tego filmu taki wyciągam wniosek. Rzadko czepiam się kwestii językowych typu "czemu w filmach o Rosjanach mówią po angielsku", ale w tym przypadku trochę z tą nierównością językową przesadzili. Najbardziej rozbawił mnie fragment podczas posiedzenia 'zarządu', gdy Pani z Niemiec strofowała Polaków za mówienie po polsku (aczkolwiek to był taki - jak rozumiem - zabieg :). Tym bardziej było to irytujące z uwagi na dodatkowo drażniącego lektora, z którym oglądałam ów film. Tak sobie myślę, że "Blaszany bębenek" Schlöndorffa mógł być częstokroć bardziej polski.