Solidny komediowy monster-movie, który ma w sobie to coś, co wciąga od samego początku. Zapewne w dużej mierze to zasługa świetnego duetu Bacon-Ward i całej masy zabawnych dialogów między nimi. Pustynna sceneria i nieustannie gorejące słońce tworzą fajny westernowy klimacik, a do tego nieźle wyglądające stworki, które nie są żadnym badziewnym CGI. Wszystko w dość oklepanej fabule, ale jest to zrobione tak, że nie przynudza ani na moment.
Wiekszosc superprodukcji (chocby nowy Park Jurajski) nie umywa sie do tego filmu!
Tego nowego Parku Jurajskiego jeszcze nie widziałam, ale nie od dziś wiadomo, że nowe produkcje są wyprane z klimatu i robione wyłącznie pod efekty. Choć od czasu do czasu lubię też obejrzeć tego typu filmy jak Transformers, czy Pacific Rim.
Podobala mi sie pierwsza czesc Transformerow :) innych nie znam... Ale drugiego takiego filmu jak Wstrzasy nie znam, klimat, humor, postacie, troche strachu... Super mieszanka.
To zasługa czaru jaki roztaczała Ameryka na początku lat 90tych. Właśnie oglądam film i wspominam stare dobre czasy.
Film świetny i aktorzy.