najpłytszych, najsztywniejszych i drewniakowatych filmów pretendujących do roli "wyższego dzieła" tudzież mającego nieść ze sobą ponadczasowe przesłanie i uderzać w serca i dusze odbiorców.. jakie dane mi było oglądnąć. A szkoda.. bo pomysł na historię bardzo zachęcający. Niestety jak już ktoś wspomniał na forum reżyser musi się jeszcze troszku poduczyć ;) gdyż kuriozalność, banalność i całkowity brak emocjonalnego oddziaływania(nie mówię tu o osobach w taki czy inny sposób związanych z wojenną i powojenną historią ukraińskich żydów, ale zwykłych odbiorcach niejako "z zewnątrz" całej tej historii) na widza większości scen w filmie po prostu blokują we mnie jakiekolwiek pozytywne odczucia wobec "dzieła" Lieva Schreibera.. rozumiem co "autor mógł mieć na myśli" ;) i jego wyższe intencje, no ale proszę mi wybaczyć.. jeżeli jestem w stanie przewidzieć prawie wszystkie dialogi aktorów, nic absolutnie mnie w filmie nie zaskakuje, nie porusza, nawet nie drażni, ale wręcz śmieszy i to w chwilach w których zapewne śmieszyć reżyser nie chciał.. na dodatek film ten przypomina mi jakiś straszny, drętwy, arcynudny film polski o jakimś magiku i jego kochance..nawet nie pamiętam tytułu(to taka osobista dygresja ;)).. no to trudno mi się wypowiedzieć pozytywnie i zupełnie zupełnie nie rozumiem tej wysokiej noty na filmwebie hmmm aż zaraz sprawdzę ile "Katyń" ma :D jeśli potwierdzą się moje obawy i obok filmu Wajdy na żółto zabarwione będzie więcej niż sześć gwiazdek.. nie nie przesadzajmy z tym czarnowidztwem mmm w końcu święta, trzeba wierzyć :DD