Opowieść o kolesiu, który zalicza wszystko co się rusza, o przepraszam, on tylko "uszczęśliwia" ludzi wokół siebie. Tak naprawdę jest zręcznym manipulantem i aktorem.
Przed Lucy udawał trochę nieśmiałego, niepewnego siebie faceta, przed Laurą grał wrażliwego fana poety i literatury, z kolei przed Alice pewnego siebie playboya.
Ciężko jest polubić jakąkolwiek postać gdyż wszyscy zdradzają siebie na potęgę, nikt nie żałował skoków w bok pokazując, że nie maja oni kręgosłupa moralnego.
Już myślałem, że oprze mu się Alice po tym jak raz mu odmówiła, no ale jeszcze zdążyła się z nim bzyknąć tuż przed jego ślubem z Lucy, normalnie ręce opadają.
Ani romantyzmu, ani komedii w tym filmie nie było. Sam nie wiem dlaczego wystawiłem temu filmowi aż 5/10.
Ja dałam 6/10 nie wiem czemu. Chyba dlatego, że dobrze się oglądało mimo wkurzającej postaci Laury. Postawa Alice mnie rozczarowała, myślałam, że ona jedna się oprze Adamowi. Czekałam jeszcze czy może mamuśkę też zaliczy:)