Chyba jestem za głupia na ten film, bo nie widzę w nim kompletnie nic ciekawego i z sensem... Kobiety kochają niegrzecznych chłopców? Może i tak, ale czy faktycznie o taki rodzaj "niegrzeczności" nam chodzi? Sypianie z siostrami? Z drugiej strony, co z nich za siostry, już nie mówiąc o tym, że w zasadzie obie wiedziały, że zdradzają swoją rodzinę... Adam chciał uszczęśliwiać innych... Super, jednak czy naprawdę wszystkim do szczęścia było potrzeba tylko kilku chwil "zapomnienia"? Nie chodzi mi o negowanie seksu w filmach - nie ma problemu, jeśli ma jakikolwiek sens. Ja go tu niestety nie widzę.
Komedia? Kompletnie się na niej nie śmiałam. I to nie dlatego, że byłam "oburzona" mocnymi scenami, bo tak nie było. Po prostu nie znalazłam zupełnie nic śmiesznego...
Oczywiście mogę czegoś w tym nie zauważać, nie dostrzegać... Z chęcią przeczytam inny punkt widzenia, jakieś wytłumaczenie... Bo niestety na ten film albo ja jestem za głupia, albo on jest taki dla mnie...
Witam,nie wiem, czy przybywam z wytłumaczeniem, czy innym punktem widzenia ;-)
Dla mnie ten film był trochę bezsensowny, ale zasadniczo chyba musiał taki być, opowiadając o bezsensie. Te wszystkie pseudodystrybutorskie opisy, że to najbardziej niemoralny film itd. nie znajdują chyba zastosowania dla tej historii, a już na pewno nie do filmowych scen.
W moim odczuciu jednak ten obraz ratuje powracające co jakiś czas w filie pytanie: czy da się być szczęśliwym, żyjąc w absolutnej szczerości? czy przypadkiem nie jest tak, że zawsze żyjemy w ułudzie i swoich własnych wyobrażeniach, a jeśli próbujemy się z nich otrzepać to natrafiamy na zwykłą naszą zwierzęcość, która tu została nazwana niemoralnością?